Nokia 3310? Takich telefonów już nie robią

Nokia 3310 debiutowała w 2000 roku. Od chwili premiery producent sprzedał jej 126 mln egzemplarzy. Z dawnej świetności pozostała już tylko nostalgia — takich telefonów już nie robią.

Lech Okoń (LuiN)
43
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Nokia 3310? Takich telefonów już nie robią

Snake, odporność na upadki z kilku pięter i tydzień na baterii

Nokia 3310 to bohaterka niezliczonych memów, w którym między innymi przywołuje się legendarną wręcz odporność urządzenia na upadki. I to prawda, 3310 była ciężka do zajechania, ale nawet upadek z niewielkiej wysokości kończył się zazwyczaj rozpadnięciem obudowy — przedni panel, klapka od baterii, bateria, sam telefon i klawiatura wymagały odszukania w trawie czy na chodniku. Wystarczyło to jednak wszystko pozbierać i była jak nowa, a jeśli uderzyła zbyt mocno, za półdarmo można było dokupić nową obudowę zamiast etui.

Dalsza część tekstu pod wideo

Faktem był też długi czas pracy — nie był on może rekordowy na tle innych telefonów, ale te średnie 7 dni pracy i tak budzi teraz powód do zazdrości.

No i był Snake — gra w węża przynosiła tyle samo przyjemności, co i frustracji, ale stała się wręcz znakiem rozpoznawczym wszystkich Nokii i przed laty często rozmowa o telefonie zaczynała się właśnie od pytania "a węża ma?".

Telefony z klawiaturą w 2023 roku? Są, ale same paździerze

W chwili premiery Nokia 3310 kosztowała 800 zł. Mało? Płaca minimalna w Polsce wynosiła w 2000 roku 700 zł brutto. Czyli... jednak nie tak mało. Przeliczając to na płacę minimalną w 2023 roku, telefon warty byłby teraz 4114 zł. To już aktualny pułap premium, może dolne jego rewiry, ale jednak.

I chyba w tej perspektywie mniej zaskakuje, że obecne telefony z klawiaturą zwyczajnie mają szans na konkurowanie z legendą Nokii. Do współczesnego telefonu za 200-800 zł trafiają odpady, podczas gdy Nokia 3310 w 2000 roku była efektem długich prac inżynierów i nagromadzeniem całego technologicznego dobra, jakie mieliśmy w tych czasach.

Obecne telefony z klawiaturą muszą teraz też mieć VoLTE, a przynajmniej takie założenia mają operatorzy podczas wprowadzania sprzętu do oferty. Z jednej strony to dobrze, bo jakość rozmów i zasięg rosną, z drugiej, wyciśnięcie tygodniowego czasu pracy staje się nierealne.

Dokładają się to tego nowsze procesory, małe, ale jednak kolorowe ekrany, dalekie od rekordowych pojemności akumulatorów i nie do końca zoptymalizowane systemy operacyjne klasycznych telefonów. 0,5 GB pamięci RAM w prostym telefoniku? Za czasów 3310 były to wartości iście serwerowe. "128 MB RAM już niebawem stanie się standardem każdego peceta przeznaczonego do gier" - czytamy w niemieckim poradniku z 2000 roku.

Być może lepiej upośledzić funkcje smartfonu...

Na początku roku wymieniłem tacie poczciwego Cata B100 na jego z pozoru następcę — model Cat B40. Zależało mi na tym, by telefon miał łączność 4G, skoro operatorzy zabrali się za odpinanie łączności 3G. No i niestety, zamiast 5-6 dni czasu na baterii (no dobra, 3-4 po jej zajechaniu), telefon trzeba ładować w najlepszym wypadku co drugi dzień.

Co warto dodać, Cat B40 był jedną z droższych pozycji wśród klasyków - 450 zł to górne rejestry dla tego segmentu sprzętu. Chętnie bym wydał znacznie więcej za porządną propozycję, tych jednak w polskich sklepach zwyczajnie nie ma.

Powoli zaczynam się zastanawiać, czy czasem nie będzie lepiej włączyć trybu ekstremalnego oszczędzania energii w jakimś porządnym smartfonie, zamiast babrać się elektrośmieciach. I tutaj sprzęt może będzie jakoś wyglądał... a przynajmniej do pierwszego upadku. Prawdziwych Nokii już nie ma Drodzy Państwo.

Icon

43 komentarzy

Zaloguj się, by śledzić dyskuję
Dołącz do użytkowników, pisz bez limitu, śledź odpowiedzi oraz reakcje na swoje komentarze. Nie przegap ważnych rozmów!Możesz dodać 3 komentarze w ciągu 14 dni
Avatar autora komentarza
Dodaj komentarz
Telepolis - gif