Huawei znajduje się obecnie w dość ciężkim położeniu z przyczyn geopolitycznych, nie znaczy to jednak, że największy na świecie producent smartfonów wycofa się z Europy.
Huawei już od ponad roku zmaga się z presją ze strony USA, gdzie głównym powodem jest to, że Huawei jest firmą chińską. Odcięcie od usług Google ograniczyło sprzedaż Hauweia na terenie Europy, gdzie wcześniej producent rósł jak na drożdżach. Jednocześnie było to prezentem dla Xiaomi, który urósł. Zupełnie odwrotna sytuacja wystąpiła w Chinach, gdzie kupowanie Huaweia zaczęło być utożsamiane z patriotyzmem. Tym sposobem Huawei ma tam już 47% udziału w rynku, a np. taki Xiaomi ledwo...8%.
Do bohaterów pracowników Huaweia przyrównał Walter Ji, który odpowiada za firmę na terenie Europy. Jednocześnie zaznaczył on, że bohaterstwo na szczęście nie będzie wymagało męczeństwa - nie będzie żadnych zwolnień. Huawei planuje nie tylko nie wycofywać się, ale i otworzyć kolejne własne sklepy we Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Hiszpanii, Niemczech i Włoszech. Ji przypomniał, że jego firma zatrudnia na Starym Kontynencie 14 tysięcy osób bezpośrednio i 200 tysięcy pośrednio w różnego rodzaju centrach badawczych. Podkreślił on też, że co miesiąc 5 tysięcy nowych aplikacji pojawia się w Huawei App Gallery, który jest już trzecim największym sklepem z aplikacjami na świecie. Zapowiedział też rozwój wyszukiwarki aplikacji Petal.
Zobacz: Huawei Watch GT 2e po trzech miesiącach testów. Sportowy zegarek dla ambitnych
Zobacz: Już 10 września Huawei pokaże słuchawki FreeBuds Pro, dwa zegarki i dwa laptopy
Źródło tekstu: gsmarena
