W 2018 roku na rynek ma trafić ponad miliard smartofnów, z czego zdecydowana większość będzie wyposażona w czujnik odcisków palców.
Smartfony wyposażone w czytnik linii papilarnych trafiły na rynek zaledwie 4 lata temu. Najpierw były to wyłącznie flagowce, a obecnie odciskiem palca odblokujemy nawet telefon kosztujący kilkaset złotych. W bieżącym roku - jak podaje Counterpoint Research - 58% smartfonów, które trafiły lub trafią na rynek, to modele z czytnikiem linii papilarnych. W przyszłym roku takie urządzenia mają stanowić 71% wszystkich sprzedanych smartfonów.
Skaner linii papilarnych to nie tylko łatwy i szybki sposób odblokowania telefonu, ale także pomoc przy dokonywaniu płatności przy użyciu takich rozwiązań jak Android Pay lub korzystaniu z bankowości internetowej. Wydaje się, że jest to też numer jeden wśród różnych sposobów potwierdzania swojej tożsamości, wśród których mamy chociażby skaner tęczówki oka i funkcje rozpoznawania twarzy. Czy jednak rozwiązania te są wystarczająco bezpieczne?
Niezawodność czujnika linii papilarnych jest poważnym problemem, ponieważ większość pojemnościowych czujników linii papilarnych może być łatwo sfałszowanych. Jednak najnowsze czujniki odcisków palców, które wykrywają żywy palec lub wykorzystują ultradźwiękową technologię detekcji linii papilarnych w celu utworzenia obrazu 3D odcisków palców, są bardziej bezpieczne i powinny stanowić kolejny czynnik różnicowania dla producentów OEM - powiedział Neil Shah z Counterpoint Research.
Prawdopodobnie w przyszłym roku w końcu zobaczymy też smartfony, które czytnik linii papilarnych będą miały zintegrowany z wyświetlaczem. W taką technologię miał być wyposażony Samsung Galaxy S8, ale Koreańczycy natrafili na zbyt wiele problemów z tym związanych. Spodziewano się też, że tego typu rozwiązanie trafi do nowego smartfonu Apple'a, który trafi ostatecznie na rynek jako iPhone X z funkcją Face ID i bez możliwości odblokowania telefonu odciskiem palca.
Źródło tekstu: Counterpoint, wł
