DAJ CYNK

Panika na pokładzie. W samolocie zapalił się smartfon

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Panika na pokładzie. W samolocie zapalił się smartfon

Chwile grozy przeżyło kilkoro pasażerów lotu AirFrance AF914 z Paryża do Ghany. Po około 3 godzinach podróży, jednemu z nich nagle zapalił się smartfon.

Zapłon smartfonu, a właściwie jego baterii, to zjawisko budzące emocje, ale zazwyczaj niegroźne. Chyba że wydarzy się 10 km nad ziemią na pokładzie samolotu pasażerskiego.

W poniedziałek 21 sierpnia Airbus A330 linii Air France, obsługujący lot AF914 z Paryża do Akry w Ghanie, był na wysokości przelotowej, gdy jedna z pasażerek usłyszała mrożące krew w żyłach zdanie. Współpasażer zajmujący fotel obok miał wykrzyknąć: „to dymi i zaraz eksploduje”

Ogień na pokładzie samolotu Air France

Zaalarmowana kobieta, którą okazała się Marie-Cécile Zinsou, prezes fundacji na rzecz sztuki współczesnej w Ouidah w Beninie, wybierała się na sympozjum na temat zwrotu zrabowanych dzieł do Afryki. Jak przyznaje, cytowana przez „Le Figaro”, w pewnej chwili zaczęła się bać, że tam nigdy nie dotrze.

– Myślałam, że rozmawiamy o samolocie (...) Wyjrzałem przez okno i wyraźnie zobaczyłam, że jesteśmy zbyt wysoko, aby uciec – relacjonuje Zinsou. Na całe szczęście, szybko udało się ustalić genezę zamieszania. Zapalił się smartfon należący do mężczyzny obok.

Personel pokładowy zareagował natychmiast, a trzy gaśnice szybko załatwiły sprawę. Obeszło się przy tym bez awaryjnego lądowania, a airbus mógł bezpiecznie kontynuować podróż do celu. Co zaskakujące, ponoć niektórzy pasażerowie w ogóle nie dowiedzieli się o zaistniałym incydencie.

Galaxy Note7 trafił przez to na cenzurowany

Zauważmy, wszystko to przypomina sytuację lotu nr 944 Southwest Airlines z 2016 roku, kiedy to również na pokładzie zapalił się smartfon. Z tą tylko różnicą, że tamta maszyna wciąż pozostawała na lotnisku. Za to pokłosiem było zakazanie wnoszenia na pokład smartfonów Samsung Galaxy Note7. 

W przypadku Air France nie wiemy, jaki smartfon zawinił. Natomiast pewną ciekawostką jest, że Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA) wydała niedawno zalecenie, by urządzenia zabierane na pokład naładowane były w stopniu nie większym niż 30 proc. Nie jest to jednak wymóg, a tylko sugestia.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: hanohiki / Shutterstock

Źródło tekstu: Le Figaro, oprac. własne