Chris Pyatt, restaurator z australijskiego Queensland, usiłuje dowieść, że wskutek błędu w Mapach Apple stracił znaczną sumę pieniędzy.
Dane o okolicznych firmach, zawarte w szalenie popularnych dzisiaj aplikacjach mapowych, mogą stanowić dla przedsiębiorców doskonałe źródło klientów. Ale jak się okazuje, również odbić się im czkawką, gdy dojdzie do błędu.
Chris Pyatt, restaurator z Queensland, obwinia Apple o utratę przychodu rzędu 12 tys. dol. australijskich (blisko 32 tys. zł). Wszystko dlatego, że należący do niego lokal, Pum's Kitchen, przez okres blisko dwóch miesięcy figurował w aplikacji Apple Maps jako zamknięty na stałe.
Mężczyzna ponoć w ogóle nie używa urządzeń ani oprogramowania marki Apple, jednak o zaistniałej osobliwości, ku swemu zaskoczeniu, dowiedział się od znajomego. Wcześniej, dokładniej w listopadzie, miał zaobserwować niezrozumiały dla siebie odpływ klientów.
Co ciekawe, poszkodowany przedsiębiorca zarzuca technologicznemu gigantowi nie tylko pomyłkę, ale też brak chęci współpracy. Jak twierdzi, dział techniczny podjął temat dopiero po tym, jak zaangażowany w sprawę został lokalny dziennik ABC News.
Wcześniej przedstawiciele Apple, zdaniem Pyatta, konsekwentnie odmawiali udzielenia pomocy z uwagi na brak konta Apple ID. Dostępny w sieci formularz zgłoszeniowy miał z kolei nie działać w przeglądarce Microsoft Edge dla systemu Windows, użytkowanej przez restauratora na co dzień.
Ostatecznie udało się znaleźć rozwiązanie, ale nie bez dodatkowych kłopotów. Jak zaznacza źródło, w pierwszej kolejności błędne dane faktycznie poprawiono, ale kosztem przeniesienia obiektu do złej lokalizacji. W istocie rzeczy pożądany efekt przyniosło więc dopiero podejście numer dwa.
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: ABC News, oprac. własne
