DAJ CYNK

Nauka mówi jasno: powinniśmy się bardziej obawiać elektronicznych niań niż 5G

Marian Szutiak

Wydarzenia

Sieci 5G nie są szkodliwe - mówią dane naukowe. Powinniśmy się bardziej obawiać przedmiotów domowych, takich jak elektroniczne nianie, niż telefonii komórkowej najnowszej generacji.

Wdrażanie sieci 5G ma zarówno swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Ci drudzy uważają, że powinniśmy najpierw dokładnie zbadać wpływ nowej technologii na środowisko oraz zdrowie człowieka. Są wręcz grupy, które twierdzą wprost, że 5G zabija, wywołując groźne choroby, w tym nowotwory. Jednoznacznych dowodów na poparcie tez środowisk "anty-5G" wciąż jednak nie ma.

Zobacz: 5G nie szkodzi - naukowcy obalają mity pseudonaukowców [wideo]

Jak pisze The Sydney Morning Herald, przeciwnicy 5G podnoszą argumenty, że sieć tego rodzaju działa na niesprawdzonych częstotliwościach, przekraczając przy tym standardy bezpieczeństwa i mogąc powodować uszkodzenia komórek. Nauka mówi w tym przypadku jasno - używane przez sieci komórkowe (także 5G) częstotliwości z zakresu fal radiowych o dopuszczonej przez prawo mocy szkodzą mniej niż zwykłe urządzenia gospodarstwa domowego.

Zobacz: Protest przeciwko sieci 5G w Polsce był smutny. Teorie o szkodliwym PEM wybrzmiały w sejmie

Promieniowanie jest wszędzie

Codziennie otacza nas promieniowanie - zarówno naturalne, jak i wytworzone przez człowieka. Od pól magnetycznych i fal radiowych radiowych, po światło słoneczne i promieniowanie ultrafioletowe. Australijskie sieci 5G działają w paśmie radiowym 3,5 GHz, między sieciami Wi-Fi 2,4 GHz i 5 GHz, z których korzystamy w naszych domach od dawna. W przyszłości sieci te będą też korzystać z pasma „fali milimetrowej” o częstotliwości 26 GHz, które są używane przez radary i satelity od ponad 50 lat.

Zobacz: Aukcja 5G pomysłem UKE. Zmiany norm PEM ciągle bez konkretnej daty

Tym, czego tak naprawdę powinniśmy się obawiać, jest promieniowanie jonizujące, zaczynające się od częstotliwości około 3 PHz (3 tys. THz, 3 mln GHz). To prawie milion razy wyższa częstotliwość, a przy tym prawie milion razy większa energia promieniowania, niż w przypadku sieci 5G 3,5 GHz. Promieniowanie jonizujące może wybijać elektrony z atomów budujących komórki żywych organizmów, w tym z DNA, prowadząc do powstawania chorób nowotworowych.

Zobacz: Megaustawa z poprawkami. Teraz Ustawa trafi ponownie do sejmu

Badania pól elektromagnetycznych

Jak podaje australijski dziennik, nie jest prawdą, że wpływ pól elektromagnetycznych (PEM) na zdrowie to temat niezbadany. Na przestrzeni lat przeprowadzono ponad 25 tys. takich badań, które objęły między innymi pond 500 osób pracujących w pobliżu emiterów fal milimetrowych o wysokiej mocy, takich jak instalacje radarowe na lotniskowcach. Po tych wszystkich badaniach Światowa Organizacja Zdrowia stwierdziła, że nie ma dowodów na to, że narażenie na PEM na niskim poziomie jest szkodliwe dla zdrowia ludzkiego. Tymczasem australijski organ nadzorujący bezpieczeństwo radiologiczne, ARPANSA, podaje, że nie ma ustalonego wpływu na zdrowie fal radiowych, z których korzysta sieć 5G.

Zobacz: Nowy maszt Polkomtela oprotestowany przez mieszkańców Wilanowa i Ursynowa. Obawiają się promieniowania

ARPANSA ustala maksymalne bezpieczne poziomy mocy PEM w Australii dla ogółu społeczeństwa, biorąc pod uwagę dzieci, osoby starsze i osoby z implantami medycznymi. Transmisje są testowane niezależnie, aby upewnić się, że telekomy przestrzegają zasad. Okazuje się, że moc pola elektromagnetycznego będącego skutkiem działania sieci 5G to w Australii zaledwie jedna setna procenta limitu bezpieczeństwa. Kuchenki mikrofalowe to "aż" trzy setne procenta.

Zamiast jednak wierzyć operatorom telekomunikacyjnym, w centrum badawczym Telstra 5G przeprowadzono własne badania. Naukowcy uzbrojeni w tester PEM o wartości 150 tys. dolarów porównali poziomy mocy z nadajnika 5G z szeregiem artykułów gospodarstwa domowego, takich jak elektroniczna niania, krótkofalówka i kuchenka mikrofalowa. Okazało się, że elektroniczne nianie (baby monitor, grafika poniżej) są 30 razy bardziej "szkodliwe" niż 5G.

Zobacz: Sieć 5G jest bezpieczna dla zdrowia, ale teorii spiskowych nie da się zatrzymać

Pod pewnymi względami 5G jest bezpieczniejsze niż transmisje telewizyjne i radiowe. Sygnały 5G o wyższej częstotliwości nie mogą przejść przez ciało człowieka, zatrzymując się już na skórze, dlatego telefony 5G mają anteny z tyłu. Przeciwnicy 5G obawiają się również wpływu rozprzestrzeniania miniwież sieci nowej generacji na przedmieściach. W rzeczywistości jest to jednak bezpieczniejsze, ponieważ stacja bazowa i telefon zmniejszają moc wyjściową, gdy mają silny sygnał.

Lokalizowanie nadajników 5G dalej przynosi efekt przeciwny do zamierzonego, podobnie jak przyklejanie na telefonie tak zwanych "osłon radiacyjnych". Tego typu zabiegi powodują tylko, że telefon musi pracować z większą mocą, by móc skutecznie skontaktować się z BTS-em. To z kolei zwiększa ekspozycję użytkownika telefonu na pole elektromagnetyczne wytwarzane przez to urządzenie.

Zobacz: Narodowy Program Zdrowia: nie ma dowodów na negatywny wpływ 5G na zdrowie człowieka

Ankieta
28%
9%
18%
34%
10%

Wszystkich głosujących: 1949

Źródło ankiety: Nauka mówi jasno: powinniśmy się bardziej obawiać elektronicznych niań niż 5G

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: The Sydney Morning Herald