DAJ CYNK

Prezes TP szuka pomocy u związkowców

LuiN

Wydarzenia

Wywiady w radiu i telewizji, krzyczące i sensacyjne nagłówki gazet stanowią część profesjonalnie pomyślanej kampanii propagandowej wymierzonej w TP - tak o poczynaniach UKE pisze w liście do pracowników spółki Witucki. W liście, do którego dotarł Parkiet, Witucki apeluje do pracowników spółki o "udział w publicznej dyskusji" o podziale firmy.

Wywiady w radiu i telewizji, krzyczące i sensacyjne nagłówki gazet stanowią część profesjonalnie pomyślanej kampanii propagandowej wymierzonej w TP - tak o poczynaniach UKE pisze w liście do pracowników spółki Witucki. W liście, do którego dotarł Parkiet, Witucki apeluje do pracowników spółki o "udział w publicznej dyskusji" o podziale firmy.

Prezes Witucki obrazując intencję Anny Sreżyńskiej do maksymalnego osłabienia pozycji TP, powołuje się na opinie jednego z banków, którego analitycy stwierdzili, że najbardziej prawdopodobny scenariusz po separacji to strata przez TP części rynku na rzecz Netii.

Z listu wynika, że spółka uważa, że większą przejrzystość działań podejmowanych na rynku hurtowym można osiągnąć bez sięgania "po dramatyczne i kosztowne rozwiązania proponowane przez UKE". Ma temu służyć przygotowana przez spółkę "Karta równoważności" (dobrowolne wdrożenie przez TP procedur, które mają przynieść efekty oczekiwane przez regulatora).

Prezes TP nie zostawia też suchej nitki na konsorcjum przygotowującym raport dotyczący separacji. Przypomina, że filarem konsorcjum była kancelaria prawna Grynhoff Woźny Maliński występująca przeciw TP i reprezentująca większość jej konkurentów. To tak, jakby prawnicy Pepsico opracowali raport nakazujący Coca-Coli ujawnienie ich formuły stanowiącej od lat jeden z najbardziej strzeżonych sekretów handlowych - czytamy w liście. Witucki przyznaje jednak, że nawet autorzy raportu zauważyli przeszkody prawne na drodze do separacji.

List prezesa Wituckiego może być odebrany jako prośba do pracowników spółki o "włączenie się do dyskusji" dotyczącej separacji - mówi Parkietowi Elżbieta Pacuła z komitetu międzyzakładowego telekomunikacyjnej "Solidarności". Dodaje, że związki zawodowe zgadzają się z opinią zarządu i uważają, że UKE szkodzi spółce. Poprosimy prezes Streżyńską o kolejne spotkanie. Wszystko zależy od rozmów. Jeśli nie przyniosą pożądanego efektu, nie wykluczam manifestacji przed siedzibą UKE - stwierdza Pacuła.

Jej zastępca Waldemar Stawski uważa, że decyzje regulatora już teraz źle wpływają na pracowników TP. Planowano zwolnienie 1 tys. osób. Teraz słyszymy, że w latach 2009-2011 ma odejść z firmy 4,9 tys. - mówi Stawski.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Parkiet