DAJ CYNK

Rok to za mało

WitekT

Wydarzenia

Operatorzy telekomunikacyjni mają obowiązek przechowywać dane o połączeniach telefonicznych jedynie przez 12 miesięcy – po tym czasie odmawiają prokuraturze wydawania billingów. W ten sposób tracone są cenne dowody w sprawach karnych. Obecnie w aferze paliwowej.

Operatorzy telekomunikacyjni mają obowiązek przechowywać dane o połączeniach telefonicznych jedynie przez 12 miesięcy – po tym czasie odmawiają prokuraturze wydawania billingów. W ten sposób tracone są cenne dowody w sprawach karnych. Obecnie w aferze paliwowej.

Nie chodzi o udostępnienie treści danej rozmowy, ale billing. Operator ma obowiązek zabezpieczyć dane, których żąda sąd lub prokurator na czas nie dłuższy niż 90 dni. Teoretycznie kodeks postępowania karnego daje więc organom ścigania skuteczne narzędzie pozyskiwania dowodów w sprawach karnych. W praktyce jest ono jednak blokowane przez prawo telekomunikacyjne.

Operatorzy, odmawiając wydawania billingów połączeń po upływie 12 miesięcy od dnia, w którym miała miejsce dana rozmowa telefoniczna, działają zgodnie z prawem telekomunikacyjnym. Stanowi ono, że operator, który przetwarza tzw. dane transmisyjne o abonentach (dotyczące m.in. wykonywanych połączeń), ma obowiązek przechowywać je przez okres 12 miesięcy. Po tym czasie dane są usuwane lub anonimizowane (czyli albo usuwa się je w całości, albo w takiej części, aby uniemożliwić identyfikację dzwoniących).

Od 3. sierpnia obowiązują dłuższe terminy przedawnienia karalności i wyrokowania niektórych przestępstw. Zdaniem prokuratorów, aby można było mówić o skutecznym postępowaniu dowodowym, okres, w którym można by żądać billingów połączeń, powinien być zbliżony do terminów przedawnienia (czyli sięgać nawet 30 lat – tak jak przy przedawnieniu zbrodni zabójstwa). Póki co, nie ma jednak żadnego projektu zmian w tym zakresie. Przedłużeniem terminu przechowywania danych o połączeniach nie są, rzecz jasna, zainteresowani operatorzy, którzy obawiają się wzrostu związanych z tym kosztów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Gazeta Prawna