DAJ CYNK

Rosja szykuje kary dla firm technologicznych. Głupie aż zęby bolą

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Rosja szykuje kary dla firm technologicznych. Tak głupie aż zęby bolą

Wybaczcie redakcji nieco frywolny tytuł, ale najnowszy projekt rosyjskiej Komisji ds. Polityki Informacyjnej, złożony właśnie do Dumy Państwowej, ciężko skomentować zachowując powagę.

Każdego dnia kolejne zachodnie firmy zwijają się z Rosji. O ile jednak, jak komentuje Kreml, nie jest dużym problemem zastąpienie marek spożywczych czy odzieżowych, o tyle branżę technologiczną władza usiłuje najrozmaitszymi sposobami zatrzymać.

Jednym z nich ma być tzw. ustawa o karach obrotowych, którą do Dumy Państwowej złożyli właśnie przewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. Polityki Informacyjnej Aleksander Chinsztejn i jego pierwszy zastępca Siergiej Bojarski. Obaj z putinowskiej partii Jedna Rosja. 

Politycy domagają się, aby każda firma technologiczna, która odmówi otwarcia biura na terenie Federacji Rosyjskiej, była karana grzywną w wysokości 10 proc. rocznych przychodów z rynku rosyjskiego. Ponadto jej witryny miałyby być usuwane z wyszukiwarek. Dodajmy jeszcze – pod groźbą kolejnej kary, wynoszącej tym razem 1 mln rubli (ok. 36,5 tys. zł) za pojedyncze naruszenie.

Legislacyjnie jest to rozwinięcie ustawy z 2021 roku, wymuszającej na internetowych potentatach, takich jak Meta czy Google, otwieranie rosyjskich biur po przekroczeniu w prowadzonych witrynach i usługach progu 500 tys. użytkowników dziennie.

Przypomnijmy, oprócz tego zobligowane spółki muszą zarejestrować się w bazie danych Roskomnadzoru i zadeklarować usuwanie wybranych informacji na życzenie władz. 

Sami Rosjanie wiedzą, że to nie przejdzie

Absurd polega na tym, że nawet lokalni eksperci zauważają, iż proponowane przepisy są życzeniowe i niemożliwe do wyegzekwowania. Jak podkreślają, firmy nie boją się blokad ani usunięcia z wyszukiwarek, bo same wycofują się z rynku rosyjskiego, a tym samym też nie generują przychodów, z których można byłoby wyliczyć ewentualną karę.

Pieniądze uzyskać będzie ciężko. Ważniejsze jest to, że po nałożeniu kary władze rosyjskie mogą ograniczyć dostęp do określonego zasobu z powodu nieuiszczenia opłaty. Warto jednak zauważyć, że już teraz prawie wszystkie zagraniczne firmy ogłaszają zawieszenie pracy w Rosji tytułem konfliktu w Ukrainie

– przyznaje Yaroslav Shitsle, prawnik specjalizujący się w IT, cytowany przez Kommiersant.

Tak więc chcąc powstrzymać eksodus, rosyjskie władze wymyśliły karę, która byłaby skuteczna tylko w sytuacji, gdy dana firma chce wycofać się z Rosji oficjalnie, zakulisowo dalej prowadząc swą działalność. Tymczasem tak nie jest, bo biznesy zdają się zwijać zupełnie serio, a często swoje dokłada sam Roskomnadzor, który zablokował m.in. Twittera

Słodką tajemnicą kremlowskich decydentów pozostanie to, jak zablokowany serwis miałby generować przychód. Albo dlaczego firma świadomie rezygnująca z działalności w Rosji chciałaby widnieć w tamtejszych wyszukiwarkach. Słowem, kogoś tu chyba ponosi fantazja.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Gil Corzo)

Źródło tekstu: Kommiersant, oprac. własne