DAJ CYNK

Skąd synoptycy wiedzą o powodzi we Wrocławiu?

Anna Kopeć

Wydarzenia

W ostatnich dniach nad Polską przechodzą fale intensywnych opadów. Od czwartku do niedzieli, w niektórych miejsach w kraju, może spaść nawet 150 litrów deszczu na metr kwadratowy. Na jakiej podstawie eksperci szacują, czy jest się czego bać?

Pogoda i ulewy

Według danych i prognoz IMGW (Instytytu Meteorogii i Gospodarki Wodnej) zagrożone są przede wszystkim województwa dolnośląskie, opolskie i śląskie. Zapewne wszyscy już widzieliśmy newsy z Wrocławia, gdzie w obawie przed powtórzeniem historii z 1997 roku miasto od kilku dni przygotowywało się na ulewy. Ale to nie wszystko, na terenie całej Polski zostały rozesłane alerty

Wszystkiemu winny jest niż genueński, który rozciąga się obecnie nad Europą od Włoch, wchodząc do Polski od strony Czech. Nasi wschodni sąsiedzi również borykają się z podobnymi, jeśli nie większymi, problemami z opadami i wynikającym z nich zagrożeniem powodziowym. 

W Polsce najbardziej zagrożony jest wspomniany Wrocław i jego okolice.

Skąd  synoptycy wiedzą o potencjalnej powodzi we Wrocławiu? 

Na to pytanie, odpowiedzi Telepolis, udzielił niedawno Piotr Szuster, Członek Zarządu Stowarzyszenia Skywarn Polska, zrzeszającego miłośników zjawisk burzowych o różnych motywacjach:

Wykrywanie zjawisk burzowych rozpoczyna prognoza konwekcyjna na bazie wyników różnych modeli numerycznych prognozy pogody (symulacji komputerowych, przewidujących warunki na podstawie ogromnych zbiorów danych, red.). Dane wskazują na środowisko, w którym będą się rozwijać burze. Analiza pozwala określać czas, obszar i prawdopodobieństwo występowania wyładowań atmosferycznych oraz zjawisk towarzyszących, jak silne porywy wiatru, nawalne opady deszczu, gradu i trąby powietrzne.

Każdy z nas może obserwować także ulewy i ich lokalizacje dzięki informacjom z IMGW. Instytut udostępnia prognozy opadów w swojej aplikacji, dostępnej na Android i iOS. Warto zwrócić także uwagę na konto Instytutu na portalu X, gdzie regularnie pojawiają się mapy pogodowe z numeryczną prognozą opadów. 

Wielka Woda powraca?

Wielu Polaków w obawie przed powodziami przywołuje rok 1997 i jedną z największych powodzi w historii Polski, pokazaną niedawno w serialu Netflixa "Wielka Woda". To genialny serial w reżyserii Jana Holubka i Bartłomieja Ignaciuka, który opowiada o tym historycznym wydarzeniu i zbiera same świetne recenzje. Oprócz losów fikcyjnych postaci, przestawiono w nim decyzje polityków, którzy ustalają jak zareagować na podnoszący się poziom wód w rzekach, który zagraża tysiącom mieszkańców. Wiele elementów ukazanych w serialu pokrywa się z rzeczywistością. 

Pisaliśmy już o tym, ale warto przypomnieć na koniec - kiedy otrzymasz alert RCB, ale gwałtowna burza wcale nie nadejdzie, nie czuj się rozczarowany. Przewidywanie formowania się burz z wysoką dokładnością to nie lada wyzwanie. Nie znaczy to wcale, że można bez konsekwencji te ostrzeżenia lekceważyć. Zawsze lepiej zrobić coś „na wyrost”, niż potem żałować.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: FotoDax / Shutterstock.com

Źródło tekstu: tvn24, IMGW, oprac. własne