Operatorzy odmawiają ratownikom lokalizacji zaginionych turystów, którzy są abonentami ich sieci. Wystarczy im tylko określenie, w jakim rejonie gór się znajdują. Operatorzy twierdzą, że nie pozwalają im na to przepisy - pisze Rzeczpospolita.
Operatorzy zrzucają winę naprawo telekomunikacyjne, które pozwala na podanie danych o lokalizacji abonenta jedynie służbom ustawowo powołanym do niesienia pomocy, jak np. policja i Straż Graniczna, oraz służbom specjalnym. Niestety, TOPR nie ma takiego status - jest stowarzyszeniem upoważnionym do prowadzenia działalności ratowniczej w górach.
Ratownicy górscy mogą tylko prosić policję lub Straż Graniczną o pośrednictwo w uzyskaniu informacji od operatorów. A to wydłuża czas dotarcia do potrzebujących pomocy. TOPR zmianę nieżyciowych przepisów apeluje od dawna, a w zeszłym tygodniu prosił o pomoc posłów Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, którzy byli w Zakopanem. Ci zapowiedzieli szybką reakcję i list do MSWiA.
Gdyby TOPR miał informacje od operatora, już w nocy ratownicy dotarliby do dwóch turystów, których dopiero wczoraj w południe odnaleziono - na szczęście żywych - po słowackiej stronie Tatr.
Źródło tekstu: Rzeczpospolita