DAJ CYNK

Ukrtelekom prywatyzowany w dziwny sposób

WitekT

Wydarzenia

Ukrtelekom to jeden z ostatnich państwowych telekomów w Europie Środkowo-Wschodniej. Choć jego prywatyzację planuje się od 1997 roku, to nie może ona dojść finalnie do skutku. Teraz wydaje się, że w końcu dojdzie - tylko czy taką formę można nazwać prywatyzacją?

Ukrtelekom to jeden z ostatnich państwowych telekomów w Europie Środkowo-Wschodniej. Choć jego prywatyzację planuje się od 1997 roku, to nie może ona dojść finalnie do skutku. Teraz wydaje się, że w końcu dojdzie - tylko czy taką formę można nazwać prywatyzacją?

Najnowszy plan, który zostanie zaprezentowany 28. marca, przewiduje sprzedaż pięciu oddzielnych, 1-procentowych udziałów, do której dojdzie najprawdopodobniej jeszcze w maju. Nie zostały ujawnione żadne szczegóły transakcji, także rynek, na który zostanie ona skierowana.

Pierwotnie planowano, że inwestorowi zostanie sprzedane 40% udziałów w firmie, a wśród chętnych wymieniano m.in. Telekomunikację Polską i czeską Telefonicę O2, o czym szerzej pisaliśmy w tej wiadomości. Maciej Witucki, prezes TP, nie wyraził jednak optymizmu w tej kwestii podczas ostatniego spotkania z dziennikarzami, o czym pisaliśmy w tej wiadomości.

Później, bo w styczniu tego roku, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko poinformował o innym wyjściu - prywatyzacji poprzez krajową i zagraniczną giełdę, gdzie trafić miało odpowiednio 10% oraz 32,8% udziałów telekomu. Szerzej pisaliśmy o tym w tej wiadomości. Ten rodzaj prywatyzacji miał zapewnić państwu 50% udziałów plus jedną akcję.

W tej chwili w rękach państwa jest 92,86% udziałów w Ukrtelekom. 5% należy do kadry zarządzającej, a 2,14% - do pracowników.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: wł