DAJ CYNK

Liczę na NFC, ale mniej interesują mnie płatności

Witold Tomaszewski

Dyskusje o rynku

Czy ludzie lubią płacić zbliżeniowo? Patrząc na komentarze nie tylko pod ostatnim artykułem, ale i ogólnie w sieci, nie umiałbym odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Choć mamy jeden z najnowocześniejszych systemów bankowych w Europie, to odnoszę wrażenie, że w kwestii pieniędzy jesteśmy o wiele bardziej konserwatywni niż reszta kontynentu.

Czy ludzie lubią płacić zbliżeniowo? Patrząc na komentarze nie tylko pod ostatnim artykułem, ale i ogólnie w sieci, nie umiałbym odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Choć mamy jeden z najnowocześniejszych systemów bankowych w Europie, to odnoszę wrażenie, że w kwestii pieniędzy jesteśmy o wiele bardziej konserwatywni niż reszta kontynentu. Ale przecież NFC to nie tylko płatności...

Felieton jest odpowiedzią na wpis Dariusza Boducha, dyrektora marketingu ofert multimedialnych w Orange Polska, opublikowanego kilka dni temu na łamach TELEPOLIS.PL.

Zobacz: Boduch: chcemy i lubimy płacić zbliżeniowo.

Ile noszę na co dzień kart płatniczych? Trzy. Czy chciałbym się ich pozbyć z portfela? Szczerze powiedziawszy, jest mi to obojętne - mogę, ale nie czuję przymusu. Nie ciążą mi one specjalnie, na dodatek biorąc od uwagę fakt, że bankomatów NFC jest jak na lekarstwo, to i tak jedną, awaryjną, musiałbym zawsze przy sobie mieć. Nie są mi straszne historie o kradzieżach pieniędzy z kart PayPass czy PayWave, po prostu nie czuję się specjalnie zachęcany do tego, aby karty "załadować" do telefonu. Rozumiem jednak, że niektórzy boją się nowości technologicznych w usługach bankowych, tak jak ponad 10 lat temu mieli problemy z bankowością internetową.

Ile mam kart rabatowych czy punktowych? Kilkanaście. Ciążą mi i wypychają portfel. Tu czekam z utęsknieniem na moment, kiedy będę mógł się ich pozbyć. Na razie się jednak na to chyba nie zapowiada. MyWallet od T-Mobile, po ponad roku na rynku, ma tylko jedną usługę NFC poza kartami banków - kartę kibica T-Mobile Ekstraklasy. Nie ma nawet zapowiadanych na początku biletów miesięcznych komunikacji miejskiej. A jak byłoby pięknie, gdyby gubiąc telefon wystarczyło pójść do operatora i dostać nową kartę SIM, na której od razu załadowane zostaną dziesiątki kart i automatycznie powiązane z moim kontami punktowymi, a stare momentalnie zastrzeżone. Wszystko w jednym punkcie obsługi albo za pomocą jednego połączenia do BOK-u. To ciągle są marzenia, nawet w przypadku usług bankowych w T-Mobile MyWallet...

Sytuacja nie ulegnie zmianie, a usługi NFC się nie upowszechnią, dopóki operatorzy nie zmienią modelu biznesowego usługi. W tej chwili podmiot chcący załadować swój klucz na kartę SIM operatora musi za niego zapłacić abonament. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że sieci handlowe wolą sprzedawać klientom większe portfele i ponosić groszowe koszty produkcji plastikowych kart niż płacić operatorom za to, że klienci będą mogli zbierać punkty telefonem.

Moim zdaniem usługi NFC nie staną się popularnie do momentu, kiedy w odczuwalny sposób nie odchudzą portfela klienta. Operatorzy, zamiast zarabiać na usłudze, powinni traktować ją jako coś, co lojalizuje klientów, przywiązuje do operatora, a partnerom projektu umożliwiać darmowe uczestnictwo. Przy dzisiejszych cenach usług telekomunikacyjnych, dla mnie taki "zbliżeniowy portfel" w komórce byłby absolutnie decydującym czynnikiem przy wyborze operatora. Przy tym stopniu nasycenia rynku, gdzie klientów nie tyle się pozyskuje, co zachęca do pozostania, takie podejście może okazać się większym sukcesem niż próba pobierania opłat od wydawców kart.

W II kwartale Orange planuje rozbudować swoją aplikację NFC. Bardzo kibicuję, żeby postawiono nie tyle na płatności, co różnego rodzaju karty rabatowe, punktowe czy bilety komunikacji miejskiej. W II kwartale muszę zmienić i operatora, i portfel. ;-)

Zobacz: Orange rozbuduje swoją aplikację NFC.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News