DAJ CYNK

10 lat jak jeden dzień - część III

Witold Tomaszewski

Felietony

Wiecie już jak poznaliśmy się z Marcinem, co nas skłoniło do wystartowania z TELEPOLIS.PL i jak wyglądał sam proces tworzenia serwisu. Teraz przyszedł czas na podsumowanie kilku najważniejszych wydarzeń w naszej 10-letniej historii.

Wiecie już jak poznaliśmy się z Marcinem, co nas skłoniło do wystartowania z TELEPOLIS.PL i jak wyglądał sam proces tworzenia serwisu. Teraz przyszedł czas na podsumowanie kilku najważniejszych wydarzeń w naszej 10-letniej historii.

Zobacz: 10 lat jak jeden dzień - część I.
Zobacz: 10 lat jak jeden dzień - część II.

TELEPOLIS.PL wystartowało na przełomie sierpnia i września 2004 roku. Za 10 tys. zł i z pomocą przyjaciół. Ależ my byliśmy szaleni... ;-) Mając dzisiejsze doświadczenie popukałbym się w czoło, jeżeli ktoś złożyłby mi propozycję wejścia w taki biznes. Ale zgodnie z zasadą Murphy'ego, jeżeli czegoś nie da się zrobić, to trzeba po prostu znaleźć do tego osobę, która o tym nie wie. Dziś do powtórzenia podobnego sukcesu budżet musiałby być 10-, jak nie 100-krotnie większy, w niemałej części przeznaczony na marketing.

Pierwszych czytelników pozyskiwaliśmy z dwóch źródeł. Po pierwsze, wiadomości, które dostarczaliśmy Wirtualnej Polsce, były oznakowane logo TELEPOLIS.PL. Niestety, nieklikalnym... Po drugie, razem z Marcinem mocno udzielaliśmy się na grupach dyskusyjnych (np. pl.misc.telefonia.gsm), które wtedy przeżywały swój rozkwit. Link w podpisie robił swoje, czasem wrzucaliśmy też jakieś wiadomości z serwisu. Pomału się kręciło, dyskusja pomału przenosiła się z grup do serwisu.

Na początku głównymi komentującymi byli nasi najbliżsi znajomi, trudno powiedzieć kto spoza naszego grona skomentował u nas pierwszy. Możliwość rejestracji nicka wprowadziliśmy dopiero wraz z forum w styczniu 2005 roku. Poszperaliśmy w bazie i znaleźliśmy trzy osoby, które zarejestrowały się w tamtym roku, sporo komentowały i ciągle do nas zaglądają. rcicho, stz i Klusek - dziękujemy Wam za te wspólne lata. Przyjmijcie od nas w podzięce mały prezent - roczne Konta Premium.

Pierwszy, kalendarzowy rok działalności zakończyliśmy z niecałymi 40 tys. czytelników, którzy w grudniu wygenerowali prawie 300 tys. odsłon. W naszej historii największy przyrost - szczególnie w wartościach bezwzględnych, zanotowaliśmy w 2007 roku. Podwoiliśmy wyniki osiągając odpowiednio 900 tys. użytkowników i 7 mln odsłon. To był przełomowy rok pod wieloma względami, o czym szerzej za chwilę.

Wracając jednak do początków... 2005 rok obfitował w wiele wydarzeń śmiesznych i dziwnych na rynku telekomunikacyjnym. To skłoniło nas do utworzenia anty-rankingu, który nazwaliśmy Głuchymi Telefonami. Nie myśleliśmy wtedy, że będzie to coroczna "impreza", która nierzadko będzie komentowana w branży. Nazwę wybraliśmy wśród znajomych w drodze głosowania. Pamiętam, że drugie miejsce zajęła nazwa inspirowana ówczesnymi wydarzeniami politycznymi - a chodziło o Moherowe Anteny. Pozytywnego rankingu nie dorobiliśmy się do dzisiaj - ale kto wie, może to się niedługo zmieni?

Pierwsze 3 lata były dla nas ciężkie. Rynek reklamy internetowej, czyli naszego głównego źródła przychodów, z jednej strony rozwijał się, a z drugiej ceny pojedynczej odsłony mocno zaczęły spadać. Nie było mowy o jakimkolwiek wyciąganiu pieniędzy, wszystko szło na koszty i raczej skromny rozwój. W pewnym momencie stało się to nawet frustrujące - szczególnie, że zarówno ja, jak i Marcin, musieliśmy korzystać z pomocy rodziny, żeby się utrzymać. Po 3 latach udało się jednak wygospodarować trochę pieniędzy na to, żeby móc wynająć dla mnie stancję w Warszawie. Te miesiące dojazdów pociągiem z Olsztyna na konferencje w Warszawie były wyniszczające. A na prezentacjach trzeba było być, żeby móc nawiązywać kontakty i zdobywać informacje.

Sam początek to także okres bardzo ciężkiej, tytanicznej wręcz pracy. W głowie zapadły mi dwa stwierdzenia. Pierwsze, mojego brata, który powiedział kiedyś, że w pierwszych latach nie wiedziałem jaką mamy porę roku za oknem. To była prawda. Z Marcinem wstawaliśmy, siadaliśmy do komputera, a odchodząc do niego szliśmy po prostu spać. Drugie stwierdzenie, to padające z wielu ust zdanie to u Was pracują tylko 2-3 osoby? Myślałem, że macie dużą redakcję!.

2007 rok to nie tylko moja przeprowadzka do Warszawy, ale i pojawienie się osoby, która odcisnęła swoje potężne piętno na TELEPOLIS.PL - czyli Lecha "LuiNa" Okonia. Zawsze mieliśmy bardzo mocną ekipę pod względem merytorycznym, to także zasługa Lecha, który w niezastąpiony sposób "zamiata" wszystkie tematy związane z technologią oraz fotografią. Najpierw pisał dla nas testy, a potem przy naszej pierwszej rekrutacji, okazał się najlepszym kandydatem.

Duży wkład miał też Mateusz "Q!" Pakulski, który pisał dla nas przez pewien czas mieszkając... w Chinach. ;-) Teraz swoją szansę dostał Arek "orson_dzi" Dziermański, który ma bardzo podobną drogę zawodową (i tego, w jaki sposób trafił do nas) do LuiNa. Do tego niemała grupa zewnętrznych testerów i felietonistów - Marcin Kruszyński, Damian Dziuk, Karol Wirkowski, Marcin Kasiński, Łukasz Białek, Michał Gruszka, Tomek Świderek, Maciek Bębenek... To fachowcy, których można polecić z czystym sumieniem. Nikt przypadkowy dla nas nigdy nie pisał. ;-)

10-lecie TELEPOLIS.PL to nie tylko okres podsumowań, ale także wielkich zmian. 2014 rok jest pod względem wydarzeń bardzo podobny do 2007. Ale o tym napiszę w kolejnej części.

Zobacz: 10 lat jak jeden dzień - część IV.
Zobacz: 10 lat jak jeden dzień - historie czytelników.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News