DAJ CYNK

Chcesz kupić iPhone'a 7 Plus? Lepszy będzie 6S Plus!

Michał Utnicki (Koala)

Felietony

Oba iPhone'y Plus oferują także optyczną stabilizację obrazu (OIS). W przypadku 7 Plusa znajduje się ona tylko w obiektywie podstawowym, w teleobiektywie już nie. 7 Plus ma także na wyposażeniu flesz True Tone z czterema diodami. Błysk flesza jest o około 50% jaśniejszy niż w przypadku iPhone 6S Plus, który ma tylko dwie diody. I faktycznie tak jest, tu się coś nowego wreszcie producentowi udało.



Wracając do zoomu optycznego. Czy w smartfonie to taka wielka nowość, jak przedstawia to Apple? Oczywiście w iPhone'ie ma to być rewolucja (a może tylko ewolucja?), ale czy inni producenci nie oferują czegoś podobnego? A no oferują. Asus w modelu ZenFone Zoom, już w 2015 roku, zainstalował kamerę z 3-krotnym zoomem optycznym - i to prawdziwie optycznym, ze zmienną ogniskową, a nie cyfrowym zlepianiem luki pomiędzy stałymi ogniskowymi 2 aparatów. Z kolei Oppo przedstawił na MWC 2017 podwójny aparat z tzw. peryskopowym obiektywem, który, jako cały moduł podwójnego aparatu, z obiektywem szerokokątnym, przy wsparciu odpowiednich algorytmów, oferuje 5-krotny zoom optyczny (5x Dual Camera Zoom). Jest to kilka kroków w przód ponad 2-krotny zoom optyczny oferowany przez Apple'a w iPhone'ie 7 Plus. Mało tego, już w 2006 roku Nokia w modelu N93, i w 2007 roku w odświeżonej wersji N93i, zamontowała kamerę z 3-krotnym zoomem optycznym i 20-krotnym zoomem cyfrowym. I wtedy to może i była rewolucja. A teraz? No, niekoniecznie. I tak, wiem, że matryca N93 ma 3,2 megapiksela. Jednakże pamiętajmy, że nie tylko ilość megapikseli się liczy, lecz przede wszystkim optyka oraz wielkość pojedynczego piksela i wielkość samej matrycy.

Apple podkreśla, że zoom optyczny ma być wykorzystywany przede wszystkim do zdjęć portretowych z rozmazanym tłem. Natężeniem tego efektu, który nazywa się bokeh, można sterować. Ale... no właśnie, znów jest ale. Raz to się udaje, a raz nie. Nie jest to także żadna wielka nowość, gdyż podobne funkcje konkurencja oferowała od dawna. A jak robienie zdjęć portretowych wygląda w praktyce? Apple'a - rewelacyjnie. Niestety rzeczywistość nie jest taka łaskawa i czasem zdjęcia wychodzą nam lepiej, a czasem gorzej. Nie ma tu reguły.



Summa summarum, w praktyce wychodzi na to, że na co dzień aparatu znajdującego się w iPhone'ie 7 Plus używa się dokładnie tak samo jak tego, w który wyposażony jest 6S Plus. Same zdjęcia są trochę lepsze, ale nie jest to jakaś wielka odskocznia. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku zdjęć typu selfie. iPhone 7 Plus dysponuje przednim aparatem o matrycy 7 megapikseli, co jest poprawą w stosunku do 6S Plusa, który dysponuje aparatem o rozdzielczości 5 megapikseli. Trzeba przyznać, że zdjęcia selfie w przypadku obu smartfonów wychodzą po prostu świetnie. Te wykonane 7 Plusem są trochę lepsze.

Certyfikowana wodoodporność

Ściema, ściema, ściema. Tak to mogę określić. Wodoodporność w najnowszej generacji iPhone'ów jest czysto teoretyczna. A dlaczego? Ano dlatego, że pomimo, iż producent podaje, że cechują się one certyfikatem IP67, to niestety jest to jedynie deklaracja bez pokrycia. Apple wprost pisze w postanowieniach gwarancyjnych, że nijak nie odpowiada za zalanie iPhone'ów 7 i 7 Plus. A skoro tak, to niestety, ale producent sprzedaje nam niby certyfikowane urządzenie, za które nikt, w tym on sam, nie odpowiada. Nonsens w czystej postaci. W mojej opinii iPhone'y 7 wodoodporne nie są, ponieważ żaden podmiot nie jest odpowiedzialny za prawidłowe wyświadczenie deklarowanej certyfikacji. Jest to marketingowa wydmuszka, na zasadzie inni robią wodoodporne smartfony, to i my też musimy. Oczywiście model 6S Plus, podobnie zresztą jak i wszystkie inne iPhone'y, nie ma żadnego certyfikatu wodoodporności.



Możemy także wyjść z założenia, że odpowiedzialnym podmiotem za wodoodporność nowych Jabłek jest sprzedawca, na podstawie przepisów Kodeksu Cywilnego o rękojmi, ale chciałbym zobaczyć, jak którykolwiek z nich pali się do wzięcia za to realnej odpowiedzialności. Podobnie jak chciałbym zobaczyć, jak każdy przeciętny konsument idzie na wieloletni bój do sądu ze sprzedawcą, o to że zalał mu się certyfikowany - ponoć wodoodporny - iPhone 7 czy 7 Plus. Jest to kolejna wydmuszka - prawo, którego nikt realnie nie przestrzega i nie egzekwuje. Jest to jedynie mydlenie klientom oczu uprawnieniami, które rzekomo mają i certyfikatami, które z automatu, w imię marketingowego bełkotu i zbijania fortun przez producentów, nadaje się kupowanym przez nas urządzeniom.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł