DAJ CYNK

Co może być najważniejsze w branży w 2016 roku?

Witold Tomaszewski TELEPOLIS.PL, Łukasz Dec TELKO.in, Wojciech Piechocki GSMONLINE.PL

Felietony

  1. Huawei goni Samsunga.

    Zeszły rok pod względem dynamiki na pewno należał do Huawei. Firma zwiększyła swoje wydatki na marketing i miała kilka bardzo mocnych produktów, które w końcu rynkowo zaiskrzyły. Były (i są) nie tylko atrakcyjne pod względem możliwości, ale po prostu ładne. Chiński producent zapowiada, że w roku bieżącym będzie podobnie i nie zamierza zwalniać tempa. Można więc sądzić, że zwiększy swoje udziały w rynku. Liderem (jeszcze) pozostanie Samsung, który jest zbyt potężny, aby jakiś konkurent go zdetronizował w tak krótkim czasie. Należy się spodziewać, że trochę rynku straci Microsoft, który nie potrafi znaleźć skutecznej smartfonowej strategii. W Polsce ten producent jest jednak nadal bardzo popularny, ale problemem dla niego zaczyna się robić coraz węższe portfolio najtańszych urządzeń pod marką Lumia. Zagadką będzie sytuacja LG, Sony i HTC. Szczególnie LG ma coraz lepsze portfolio urządzeń, ale kuleje marketingowo (głównie wysokość budżetu na reklamę), co sprawia, że koreański producent nie może rozwinąć skrzydeł. Sony z kolei może pokazać w tym roku kilka ciekawych urządzeń.

  2. Kara, czy nagroda dla Prezesa UKE.

    Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, to jedno z kluczowych stanowisk w administracji publicznej związanych z rynkiem telekomunikacyjnym. A jesteśmy wszak roku powyborczym - roku dzielenia łupów. Stanowisko szefa urzędu nadzorującego rynek telekomunikacyjny zwyczajowo zawsze do nich należało. Wyłom w tej tradycji dokonała Platforma Obywatelska, która wprawdzie nie prolongowała misji Annie Streżyńskiej, ale też wyczekała z dymisją do końca kadencji. Wcześniej to się nie zdarzało.

    Jak można sądzić z taktyki nowego reżimu, zasada kadencyjności nie jest żadną świętą zasadą i bez wahania nowelizuje się stawy, by w zgodzie z prawem dokonać zmian personalnych. Trudno wątpić, że tak samo będzie w przypadku Prezesa UKE... jeżeli rząd uzna, że to konieczne. Oficjalnie nic na ten temat na razie nie słychać. Nieoficjalne wersje są dwie i to skrajnie różne. Według jednej nikt na głowę Magdaleny Gaj na razie nie dybie. Według drugiej, zmiana na stanowisku szefa UKE, to kwestia 1-2 miesięcy.

    Nie ma wątpliwości, że Prezes UKE ma w obecnym kierownictwie resortu cyfryzacji złe notowania. Z wielu różnych powodów. Dla rynku głębokim cieniem na kadencji Magdaleny Gaj kładzie się aukcja 800/2600 MHz, która pretenduje do miana największej telekomunikacyjnej wpadki dekady. I tutaj mały paradoks: to ewidentnie źle przygotowane postępowanie wygenerowało wpływy, o których skarb państwa pierwotnie nie mógł nawet marzyć. To samo, co dla rynku telekomunikacyjnego stanowi dopust boży, dla rządzących jest darem. I może się przełożyć na opinię o urzędującej prezes UKE.

  3. Rok super-regulatora?

    A może dlatego "nie ruszono" jeszcze najwyższej kadry urzędniczej rynku telekomunikacyjnego i medialnego, bo nikt nie chciał przychodzić do pracy w ich zastępstwie na kilka miesięcy? W połowie roku możemy się przecież spodziewać powołania nowego super-regulatora na polskim rynku. Może dlatego po wyborach na swoim posterunku zostali zarówno szefowie UKE (Magdalena Gaj), UOKiK (Adam Jasser), jak i KRRiT (Jan Dworak)?

    Jeden regulator - pytanie tylko w jakiej formie i składzie? Połączenie UKE z UOKiK od strony formalnej byłoby proste, ale dołączenie do tego KRRiT może już takie łatwe nie być. Profesjonalne, pełne i sensowne połączenie wymagałoby zmian w Konstytucji, a do tego PiS może nie zgromadzić wystarczającej większości. Bez tego można próbować obejść Ustawę zasadniczą poprzez nadawanie uprawnień prezesa UKE, czy UOKiK przewodniczącemu KRRiT. I tak wariant wydaje się dziś chyba najbardziej prawdopodobny.

  4. Nowy prezes Orange Polska?

    W tym roku kończy się kadencja Brunona Duthoita na stanowisku prezesa zarządu Orange Polska i od wielu miesięcy na rynku słychać plotki, że nie będzie prolongaty. Czysto subiektywnie: szkoda rezygnacji menedżera, o którym trudno usłyszeć, by ktoś mówił jeżeli nie z sympatią, to przynajmniej z szacunkiem.

    Spekulacje personalnej obsady stanowisk takich, jak prezesura Orange, to jednak sprawa śliska. Szczególnie, gdy decyzje zapadają poza granicami kraju. Trudno jednak nie zauważyć, że w ciągu ostatniej dekady Bruno Duthoit nie zagrzał miejsca na żadnej placówce dłużej, niż na 2-4 lata. I że od początku jego kadencji w Polsce mówiło się, że to "misja specjalna".

    Orange Polska jest wielką firmą i choć o losach takich firm nie decydują jednostki, tym niemniej nam zawsze wydaje nam się, że tak jest. Z okresem prezesury Brunona Duthoita będzie się kojarzyć ... uspokojenie nastrojów wokół Orange. Firma nadal jest w trendzie spadkowym, ale podjęcie programu inwestycji w FTTH, coraz zdrowszy stosunek do własnej infrastruktury, sugerują, że zaczyna się godzić ze zmianami na rynku i odnajdować w nowej rzeczywistości. Następca Brunona Duthoita, jeżeli rzeczywiście poznamy go w tym roku, zapewne tylko utrwali strategię zaprogramowaną przez dawnego prezesa, jego współpracowników, no i oczywiście właściciela.
Ankieta
8%
30%
13%
15%
15%
1%
3%
5%
5%
6%

Wszystkich głosujących: 840


Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News