Z tego, co mi wiadomo, dzieci jeszcze nie mam. Przyjmę więc postawę złego wujka, który ku przerażeniu rodziców, będzie rozpuszczać ich pociechy drogimi prezentami i gadżetami, przeważnie mającymi niewiele wspólnego z samą nauką. Za dobre oceny trzeba jednak nagradzać i w myśl zasadzie, że lepsza marchewka od kija, oto moje propozycje:
Cena: od 975 zł
Za dzieciaka moim niespełnionym marzeniem był GameBoy Pocket. Mój brat cioteczny dostał pierwszy, zielonoekranowy wariant GameBoya, pograłem krótkie 5 godzin i nagle poczułem wielką pustkę. Miałem co roku świadectwo z paskiem, ale konsoli marzeń nie dostałem - rodzice mieli inne priorytety. Żalu do Nich nie mam, jednak jakbym miał kupić coś w prezencie dla ucznia podstawówki czy liceum, to zacząłbym właśnie od Nintendo Switch Lite.
To jedyna w swoim rodzaju osobista konsola przenośna, która nie ma obecnie na rynku absolutnie żadnej konkurencji. Sam kupiłem dużego Switcha, a potem i wersję Lite (tak, czuję się wreszcie spełniony). I teraz protip drodzy rodzice, konsolą można sterować za pomocą telefonu, sprawdzać ile czasu i w co gra nasza pociecha. Limitować i nagradzać limity te ściągając. Pozostaje życzyć, by było to wyłącznie nagradzanie.
Cena: od 599 zł
Wartość edukacyjna? Okrągłe zero. No dobrze, można mówić o rozwoju koordynacji ruchowej, a noszenie po schodach tych kilku kilogramów sprzętu to niezbędny w rozwoju wysiłek fizyczny. W praktyce? Czysty szpan: I wtedy wjeżdżam ja, cały na biało, na nowym elektryku.
Konstrukcja to, co tu dużo mówić, ikoniczna. Nie ma serii śmiesznych filmów w sieci, w której ktoś się na tym nie wywala. Także kask, rękawice i jakieś nakolanniki wskazane. W przypadku Kawasaki mamy ten komfort, że nie jest to pierwszy lepszy producent, tylko znana marka.
Sprzęt znajdziecie w ofertach wybranych operatorów, jak i w sklepach internetowych. Kiedyś wydatek był duży, teraz cena zeszła do bardziej przyzwoitych poziomów. Zasięg? 20 km, a w praktyce to pół tego, bo dziecko jakoś musi wrócić do domu na obiad po prąd. W razie niesforności młodziaka schowaj zasilacz.
Cena: od 699 zł
Czasy zmieniły się - w Internecie trzeba umieć się pokazać, a zdjęcia dawno już zostały zastąpione filmami. Umiejętności z dziedziny nagrywania i obróbki wideo niebawem staną się nie tyle atutem, co wręcz wymogiem w wielu miejscach pracy. Jeśli więc Twoja pociecha wykazuje zainteresowanie tą dziedziną, ułatw jej życie innowacyjnym gimbalem firmy DJI, który nada nagraniom z telefonu profesjonalnego sznytu, a przy tym nie rozpadnie się po 2 dniach jak tania chińszczyzna.
Myślałem początkowo o zarekomendowaniu DJI Osmo Pocket, jednak gimbal może być lepszy na początku przygody. Pasuje do dowolnego telefonu, a jego innowacyjne, magnetyczne mocowanie wywraca do góry nogami cały rynek. Magiczne, rodzinne chwile na idealnie stabilnym, wysokiej jakości filmie? Do tego nie trzeba już operatora z ciężkim sprzętem, wystarczy telefon i gimbal DJI.
Cena: od 1642 zł
Polecany sprzęt to tzw. barebone, którego recenzja od jakiegoś czasu czeka na publikację na Telepolis i coś nie może się doczekać (wstyd). W skrócie sprzęt ten to podstawa mini-komputera z zaskakująco dużymi możliwościami rozbudowy. Jeśli nie masz miejsca na duże pudło, a jednocześnie nie wystarcza Ci sama grafika Intela w komputerkach NUC, być może warto zastanowić się nad jedną z propozycji firmy Shuttle.
W tym, zeszłorocznym wariancie, miniaturowa obudowa zawiera preinstalowaną płytę główną z chipsetem Intel H370, zintegrowany zasilacz 500W i wydajny system chłodzenia. Pomimo wymiarów zaledwie 33,2 x 21,5 x 19 cm, dostajemy pełnosprawny komputer, zdolny obsłużyć procesory 8. i 9. generacji Intela o TDP do 95W. Sam sprzęt testowałem zarówno na podstawowym, bardzo tanim Intelu i3-8300, jak i obecnie na Intelu i5-9600K, a na upartego da radę odpalić i i9-tki.
Dla młodych osób chyba najbardziej intrygująca będzie jednak możliwość zmieszczenia w obudowie niezależnej karty graficznej w formacie ITX i cieszenie się topowymi tytułami gier z takiego maleństwa. Problemem nie będzie też miejsce na gry - sprzęt pomieści 2 dyski 3,5 cala, 2 dyski 2,5 cala, a i na dysk M.2 NVMe znajdzie się miejsce. W cenie nieco ponad 2000 zł można skompletować pełnosprawną, miniaturową maszynę do nauki, a potem nęcić potomka updgrade'ami sprzętu za dobre oceny. U mnie komputer działa właściwie w trybie ciągłym, bez jakichkolwiek konfliktów sprzętowych po dłuuugim testowaniu. Polecam!
Cena: od 499 zł
Ten temat wraca na Facebooka jak bumerang. Rozpadł mi się fotel gamingowy za 1000 zł, co mam teraz kupić? Na polskim rynku jest wiele marek, które tylko doszywają logotypy do foteli zamówionych w Chinach, a niskiej jakości ekoskóra łuszczy się już po roku użytkowania. Fotele te są ekstremalnie wygodne na początku, a potem okazuje się, że wypełnienia jest za mało, a ekskluzywny początkowo mebel jest zwyczajnym bublem. Tymczasem da się inaczej, w dodatku za pół ceny.
Jeśli tylko Twoja pociecha sięga głową do zagłówka, zainteresuj się Ikea Markus. To właściwie niezniszczalne fotele, o rozbudowanych opcjach regulacji i legendarnej już trwałości. Kupujesz jeden i masz spokój na lata. Sam po kilku eksperymentach we wrześniu kupuję model MARKUS lub JÄRVFJÄLLET, bo mam już dosyć męczenia się. Z tego, co czytam w licznych komentarzach, całe technologiczne redakcje wybierają MARKUSA i nie trafiłem jeszcze na dyskusję, w której nie pojawiłby się on w komentarzu jako rekomendacja. Wady? Podłokietniki nie mają regulacji wysokości. Ale za 500 zł? Bierzcie w ciemno.