Asus ZenBook 14 UX425J, który trafił do moich testów, pracował pod kontrolą systemu Windows 10 Home. Z informacji na stronie internetowej Asusa wynika, że dostępne są też warianty z Windowsem 10 Pro, który jest zalecany przez producenta komputera jako rozwiązanie dla firm. Wersja Pro „Dziesiątki” różni się od Home obecnością funkcji szyfrującej BitLocker oraz Windows Information Protection, a także narzędzi biznesowych, takich jak zarządzanie urządzeniami mobilnymi, zasady grup, Active Directory itp.
Zestaw preinstalowanych aplikacji i programów możemy w każdej chwili uzupełnić, korzystając z wszelkich możliwych źródeł (w tym sklepu Microsoft Store). Wśród tych, które znajdziemy na pokładzie komputera po wstępnej konfiguracji systemu, na uwagę zasługuje MyASUS. Jest to zbiór narzędzi, pozwalający w łatwy i szybki sposób uzyskać informacje na temat komputera, przeprowadzić diagnozę jego elementów lub zmienić wiele różnych ustawień. Z poziomu programu można również uzyskać pomoc lub skontaktować się z firmą Asus.
Tegoroczny Asus ZenBook 14 wyposażony został w łączność Wi-Fi 6 (802.11ax) oraz Bluetooth 5. Pierwsze z nich służyło mi do korzystania z Internetu, natomiast za pomocą Bluetooth przyłączałem do komputera słuchawki bezprzewodowe, a także smartfon i inny komputer (przesyłanie plików). Korzystając z dołączonego do zestawu, opcjonalnego adaptera (z USB-A na RJ-45), mogłem również podłączyć do komputera przewodowy Internet. Podczas testów nie miałem żadnych problemów z łącznością.
Liczba dostępnych portów i gniazd nie jest szczególnie duża, ale do podstawowych zadań powinno wystarczyć. Do dyspozycji mamy dwa USB-C 3.2 Gen 2, zgodne z Thunderbolt 3, a także jeden port USB-A 3.2 Gen 1. Zestaw ten jest uzupełniony portem HDMI, za pomocą którego podłączymy komputer do zewnętrznego ekranu (USB-C też się do tego nada) oraz czytnikiem kart pamięci microSD. Osobiście wolałbym, żeby był tu czytnik dużych kart SD – wciąż używam takich w aparacie fotograficznym, którym robię prawie wszystkie zdjęcia do moich recenzji.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak
