DAJ CYNK

Test Huawei MateBook D 15 (2021) - nie wszystko się udało

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu

Ekran

Na pierwszy rzut oka z ekranem wszystko jest ok. Panel IPS powinien przynajmniej przyzwoicie odwzorowywać kolory, a rozdzielczość Full HD wydaje się wystarczająca w przypadku 15,6-calowego wyświetlacza. W końcu mówimy o komputerze w cenie do 4000 zł, a nie biznesowym potworze. Gdybym miał się ograniczyć do oceny organoleptycznej, to powiedziałbym, że ekran nie wypada źle. Chociaż kolory są nieco przytłumione, ale to akurat można zrzucić na karb matowej powłoki.

Huawei MateBook D 15 (2021) - ekran

Gorzej jest w momencie przeprowadzenia testów przy pomocy kolorymetru. Zastosowana matryca cechuje się zaledwie 55,5-procentowym pokryciem palety barw sRGB i około 40-procentowym Adobe RGB oraz DCI-P3. Chyba nie muszę mówić, że to bardzo zły wynik. Natomiast maksymalny błąd ΔE wynosi 1,75, co jest już w pełni akceptowalne. Gorzej natomiast z podświetleniem, które jest trochę nierównomierne, a do tego wyniki na poziomie 250-270 nitów nie powalają. Co prawda matowa powłoka sprawia, że z laptopa da się korzystać nawet przy dużym nasłonecznieniu, ale nie jest to szczególnie komfortowe. Kąty widzenia, jak na panel IPS przystało, są dobre i z laptopa da się patrzeć nawet pod dużym kątem. Nie obyło się też bez bleedingu, ale w codziennym użytkownaniu jest to niezauważalne.

Huawei MateBook D 15 (2021) - ekran

Oczywiście, jak wcześniej wspominałem, rozumiem, że jest to laptop, który kosztuje 4000 zł (3499 zł w promocji), ale i tak ekran to jego ogromna wada. Nie jest to komputer dla grafika czy osoby, która zajmuje się obróbką wideo, ale i tak 55,5-procentowe pokrycie palety barw sRGB to trochę za mało. Już gamingowe laptopy, w których jakość wyświetlacza często spada na drugim plan, wypadają pod tym względem lepiej.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)

Źródło tekstu: własne