Test Huawei MateBook D 15 (2021) - nie wszystko się udało
Huawei MateBook D 15 doczekał się w 2021 roku odświeżenia, w ramach którego laptop został między innymi wzbogacony o mobilne procesory Intel Core 11. generacji. Miałem okazję sprawdzić go w praktyce. Jak wypadł?

Laptopy Huawei z serii MateBook zostały bardzo dobrze przyjęte w Polsce i do tej pory cieszą się dużą popularnością. Nie ma czemu się dziwić. W rozsądnej cenie oferują dobrą jakość wykonania i zadowalającą wydajność, która w pełni wystarczy do nauki, pracy czy zwykłego, domowego użytku. A to wszystko okraszone jest atrakcyjnym designem. W tym roku większy model Huawei MateBook D 15 doczekał się odświeżenia w postaci nowych procesorów Intel Core 11. generacji, co – niestety – przełożyło się też na wyższą cenę i tym samym mniejszą opłacalność. Właśnie w takiej wersji testowałem go przez kilka minionych tygodni i już teraz muszę przyznać, że chyba nie wszystko poszło zgodnie z planem. Ale o szczegółach za chwilę.
Specyfikacja



Zacznijmy od tego, co w ogóle Huawei MateBook D 15 2021 ma do zaoferowania. Sercem urządzenia jest procesor Intel Core i5-1135G7, który ma 4 fizyczne rdzenie (8 wątków) i produkowany jest w litografii 10 nm SuperFin. W trybie Turbo uzyskuje taktowanie do 4,2 GHz, a jego TDP to 28 W. Oprócz tego wyposażony jest w zintegrowany układ graficzny Intel Iris Xe z 80 jednostkami wykonawczymi i taktowaniem do 1,3 GHz. Procesor wspierany jest przez 16 GB pamięci RAM DDR4. Jeśli chodzi o ekran, to ten składa się z matrycy IPS o proporcjach 16:9 oraz rozdzielczości Full HD (1920 × 1080 pikseli). Według specyfikacji wyświetlacz zajmuje 87% powierzchni przedniego panelu. Poza tym oferuje jasność na poziomie 250 nitów oraz kontrast 800:1. Na dane producent przewidział 512 GB na szybkim dysku SSD NVMe, a nad całością czuwa system Windows 10 Home.
- 15,6-calowy ekran IPS Full HD
- Intel Core i5-1135G7 (do 4,2 GHz)
- 16 GB pamięci RAM
- Intel Iris Xe 1,3 GHz (80 EU)
- dysk SSD NVMe 512 GB
- WiFi 802.11a/b/g/n/ac/ax (WiFi 6)
- Bluetooth 5.1
- wbudowany akumulator 42 Wh
- złącza: 1 x USB 3.2 Gen1, 2 x USB 2.0, 1 x USB-C, 1 x HDMI, minijack 3,5 mm
- kamera 720p HD
- głośniki stereo
- ładowarka Huawei 65 W USB-C
- wymiary: 357,8 mm x 229,9 mm x 16,9 mm
- masa: ok. 1,56 kg
- cena: 3999 zł (3499 zł w promocji)
Wygląd, obudowa i jakość wykonania
Nie ma co ukrywać – Huawei MateBook D 15 2021 pełnymi garściami czerpie z designu MacBooków Air. Podstawowe pytanie brzmi – czy jest w tym coś złego lub komuś to przeszkadza? Jeśli Chińczycy zamierzają od kogoś kopiować, to przecież najlepiej robić to od najlepszych, a do takich zaliczymy przecież firmę z Cupertino. Co jak co, ale akurat laptopy Apple mają bardzo prosty, a zarazem atrakcyjny wygląd, który – podejrzewam – wpisuje się w gusta wielu osób. Jeśli MateBook D 15 2021 prezentuje się podobnie, to jak nie mam nic przeciwko.
Ale co to podobieństwo oznacza w praktyce? Obudowa praktycznie w całości wykonana jest z aluminium, które z całą pewnością prezentuje się lepiej niż klasyczne obudowy z plastiku. Materiał sprawia wrażenie trwałego i jest miły w dotyku. Tyle jeśli chodzi o pierwsze wrażenia. Po kilku tygodniach użytkowania sprawa nie wygląda już tak kolorowo. Do wszystkich testów podchodzę z dużą uwagą i dbałością o sprzęt, a jednak opisywany laptop zdążył się porysować. Nie wiem nawet kiedy to nastąpiło, bowiem za każdym razem odkładałem go w bezpieczne miejsce. Posługując się pewnego rodzaju przenośnią, mógłbym powiedzieć, że Huawei MateBook D 15 2021 porysował się od samego leżenia, ale oczywiście byłaby to hiperbola. Nie zmienia to faktu, że niewielkie, bo niewielkie, ale jednak rysy na obudowie się pojawiły.
Jeśli chodzi o złącza, to tych nie ma wiele, jak na Ultrabooka przystało, ale powinny być wystarczające. Z lewej strony znajdziemy: 1 × HDMI, 1 × USB oraz 1 × USB-C, które służy do ładowania urządzenia. Z kolei prawa krawędź skrywa 2 × USB oraz minijack 3,5 mm combo do podłączenia słuchawek i/lub mikrofonu. Wystarczy na podłączenie myszki, słuchawek i zewnętrznej pamięci, więc nie ma powodów do narzekania. Zresztą niewielka masa musi nieść ze sobą pewne kompromisy i do takich należy zaliczyć rodzaj i liczbę dostępnych złączy. Za minus można uznać jedynie brak Ethernet RJ45 do podłączenia przewodowego internetu, ale to akurat przypadłość wielu ultramobilnych laptopów.
Klawiatura i touchpad
O ile touchpad w większości laptopów traktuję drugorzędnie, bo po prostu nie lubię korzystać z gładzików i zawsze podłączam myszkę, o tyle klawiatura jest w mojej ocenie szalenie ważna w komputerach przenośnych. W teorii można podłączyć zewnętrzną, ale w praktyce trochę mija się to z celem i kłóci się z ideą mobilności. Niestety, ta zastosowana w Huawei MateBook D 15 2021 nie budzi we mnie najlepszych skojarzeń. Może przemawia przez mnie przyzwyczajenie do dobrego mechanika, ale na dłuższą metę nie wyobrażam sobie pracy na takiej klawiaturze, jaka jest w testowanym laptopie. Skok jest dla mnie zbyt niski i słabo wyczuwalny. Do tego dochodzi mocno w mojej ocenie udziwniony układ klawiszy, do którego trzeba się przyzwyczaić. Nie rozumiem też, czemu Huawei zdecydował się na konstrukcję typu TKL, czyli bez bloku numerycznego. Po prawej i lewej stronie klawiatury jest sporo miejsca i odnoszę wrażenie, że w tym kontekście dałoby się więcej wycisnąć z gabarytów laptopa.
Lepiej wypada gładzik. Ten, jak na laptopa używanego głównie przez praworęcznych, nie jest umieszczony centralnie. Nie jest też przesunięty lekko w lewo, jak w testowanych przeze mnie w ostatnim czasie laptopach dla graczy. Huawei zdecydował się na delikatne przesunięcie go w prawo, co jest jak najbardziej logiczne. Na temat touchpada trudno napisać coś odkrywczego, poza tym, że jest po prostu poprawny. Palec sunie po nim niczym Tonya Harding po lodzie i obsługuje wszystkie najważniejsze gesty. Pomimo tego i tak preferuję bezprzewodową myszkę, ale to kwestia indywidualnych preferencji.
Przy tym wszystkim nie sposób pominąć dwóch kwestii. Po pierwsze, włącznik laptopa ma wbudowany czytnik linii papilarnych, za pomocą którego można odblokować komputer. Ten przez większość czasu działa dobrze, poza tymi momentami, kiedy działa źle. Nie zdarza się to często, ale kilkukrotnie musiałem ponownie przykładać palec, aby został poprawnie wykryty przez mechanizm. Drobiazg, ale potrafił być irytujący. Druga kwestia to kamera umieszczona na poziomie klawiatury, między przyciskami F6 oraz F7. Wystarczy ją nacisnąć, aby się pojawiła i to samo zrobić, aby ją schować. Może wygląda to efektownie, może pozwala na zastosowanie cieńszych ramek wokół ekranu, ale w gruncie rzeczy jest po prostu absurdalne. W momencie rozmawiania z kimś przez Skype’a czy dowolny inny komunikator, nasz rozmówca widzi nas z idiotycznego wręcz kąta.
Ekran
Na pierwszy rzut oka z ekranem wszystko jest ok. Panel IPS powinien przynajmniej przyzwoicie odwzorowywać kolory, a rozdzielczość Full HD wydaje się wystarczająca w przypadku 15,6-calowego wyświetlacza. W końcu mówimy o komputerze w cenie do 4000 zł, a nie biznesowym potworze. Gdybym miał się ograniczyć do oceny organoleptycznej, to powiedziałbym, że ekran nie wypada źle. Chociaż kolory są nieco przytłumione, ale to akurat można zrzucić na karb matowej powłoki.
Gorzej jest w momencie przeprowadzenia testów przy pomocy kolorymetru. Zastosowana matryca cechuje się zaledwie 55,5-procentowym pokryciem palety barw sRGB i około 40-procentowym Adobe RGB oraz DCI-P3. Chyba nie muszę mówić, że to bardzo zły wynik. Natomiast maksymalny błąd ΔE wynosi 1,75, co jest już w pełni akceptowalne. Gorzej natomiast z podświetleniem, które jest trochę nierównomierne, a do tego wyniki na poziomie 250-270 nitów nie powalają. Co prawda matowa powłoka sprawia, że z laptopa da się korzystać nawet przy dużym nasłonecznieniu, ale nie jest to szczególnie komfortowe. Kąty widzenia, jak na panel IPS przystało, są dobre i z laptopa da się patrzeć nawet pod dużym kątem. Nie obyło się też bez bleedingu, ale w codziennym użytkownaniu jest to niezauważalne.
Oczywiście, jak wcześniej wspominałem, rozumiem, że jest to laptop, który kosztuje 4000 zł (3499 zł w promocji), ale i tak ekran to jego ogromna wada. Nie jest to komputer dla grafika czy osoby, która zajmuje się obróbką wideo, ale i tak 55,5-procentowe pokrycie palety barw sRGB to trochę za mało. Już gamingowe laptopy, w których jakość wyświetlacza często spada na drugim plan, wypadają pod tym względem lepiej.
Wydajność, kultura pracy i akumulator
Pod względem wydajności Huawei MateBook D 15 (2021) wypada naprawdę dobrze. To solidny średniak, który sprawdzi się w zastosowaniach typowo domowych lub do mniej wymagającej pracy. Może i nie wyrenderuje filmu w wysokiej rozdzielczości w kilkanaście minut, ale do przeglądania sieci, oglądania filmów, korzystania z mediów społecznościowych czy pracy z pakietem biurowym sprawdzi się doskonale. Problemem nie jest nawet uruchomienie League of Legends w najwyższych ustawieniach, w których komputer oferuje płynność na poziomie ponad 100 klatek na sekundę. Nawet włączenie Wiedźmina 3 jest w pełni wykonalne, chociaż suwak szczegółowości efektów trzeba przesunąć w stronę niższych ustawień. To robi wrażenie, bo przecież mówimy o lekki, mobilnym Ultrabooku.
Huawei MateBook D 15 (2021) może pochwalić się dobrą kulturą pracy. Przede wszystkim bardzo cicho zachowuje się system chłodzenia, który nawet przy dużym obciążeniu jest praktycznie niesłyszalny. Czy w takim wypadku jest w stanie trzymać na wodzy temperatury osiągane przez procesor? I tak, i nie. Na laptopie uruchomiłem bardzo wymagający test Prime95. Program HWMonitor wskazał maksymalną temperaturę CPU na poziomie 96 stopni Celsjusza. To bardzo dużo. Rzecz w tym, że takie wskazanie utrzymywało się tylko przez chwilę. Pomimo tego, że jednostka centralna przez cały czas była obciążana na 100%, to temperatura zaczęła spadać nawet do zaledwie 60 stopni. Wszystko dlatego, że obniżane było taktowanie, które z maksymalnych 4,2 GHz spadło to zaledwie 2,4 GHz. W ten sposób mechanizm ochronił procesor przed nadmiernym przegrzaniem. Ma to oczywiście swoje minusy w postaci gorszej wydajności, ale z drugiej strony MateBook nie powstał po to, aby stawiać go przed aż tak ekstremalnymi zadaniami. Ważne jest też to, że żadna część obudowy nie nagrzała się w sposób, który powodowałby jakikolwiek dyskomfort. Bez problemu można go trzymać na kolanach, bez obaw o oparzenia.
Testowany laptop nie ma też czego się wstydzić w kontekście zastosowanego akumulatora. Ten może nie wytrzymuje 12 godzin, jak w topowych modelach, ale mówimy przecież o komputerze przenośnym, który kosztuje 3499-4000 zł, a nie dwa razy więcej. Dlatego niecałe 6 godzin z włączonym YouTubem uznaję za dobrym wynik, tym bardziej na WiFi i jasnością ekranu ustawioną na 100%. Przy mniej wymagających czynnościach lub obniżeniu podświetlenia czas ten można jeszcze wydłużyć. Jeśli chodzi o ładowanie, to w zestawie otrzymujemy ładowarkę 65 W. Aby uzupełnić stan energii od 0 do 100%, potrzebuje ona około 1,5 godziny.
Model | 3DMark TimeSpy | GeekBench 4 | GeekBench 5 | PCMark 10 | Crystal Disk Mark | |||
Single Core | Multi Core | Single Core | Multi Core | Odczyt sekwencyjny | Zapis sekwencyjny | |||
Acer Swift 5 (2020) | 1583 | 6598 | 23120 | 1543 | 5801 | 4805 | 2201,3 MB/s | 1057,0 MB/s |
Asus VivoBook S330 | 431 | 4104 | 14223 | 3664 | 474,3 MB/s | 504,3 MB/s | ||
Asus ZenBook 14 UX425J | 545 | 5283 | 16758 | 3704 | 1514,7 MB/s | 977,4 MB/s | ||
Asus ZenBook Pro Duo | 5316 | - | - | - | 3128,9 MB/s | 2391,1 MB/s | ||
HP EliteBook x360 1040 G5 | 461 | 4970 | 14245 | 4027 | 3358,5 MB/s | 1982,4 MB/s | ||
HP Spectre x360 13 (2019) | 969 | 5582 | 18657 | 4147 | 3281,8 MB/s | 2388,4 MB/s | ||
HP Spectre x360 13 (2020) | 1429 | 6690 | 22002 | 1522 | 4984 | 4369 | 2063,1 MB/s | 1111,4 MB/s |
Huawei MateBook D 15 ( 2021) | 1291 | - | - | 1339 | 4735 | 3423,6 MB/s | 2986,1 MB/s | |
Huawei MateBook D 16 | 1009 | 4971 | 23692 | 1131 | 5836 | 5087 | 3568,6 MB/s | 2976,7 MB/s |
Huawei MateBook X (2020) | 392 | 4864 | 13871 | 1077 | 2728 | 3476 | 3541,6 MB/s | 2981,8 MB/s |
Huawei MateBook X Pro | 940 | 4592 | 13818 | 2973 | 3336,7 MB/s | 249,8 MB/s | ||
Lenovo Yoga C930 4K | 393 | 4779 | 14935 | 3562 | 2686 MB/s | 1356,5 MB/s | ||
Lenovo ThinkPad X1 Titanium Yoga | 1277 | 5882 | 15857 | 1437 | 4074 | 4551 | 2455 MB/s | 1972 MB/s |
LG Gram 17 (2020) | 613 | - | - | 3465 | - | - | ||
Microsoft Surface Book 3 | 4808 | 5964 | 19193 | 4249 | 1973,2 MB/s | 793,4 MB/s | ||
MSI Prestige 14 EVO | 1794 | - | 4961,4 MB/s | 2502,2 MB/s |
Oprogramowanie
Laptop ma preinstalowane oprogramowanie o nazwie PC Manager. To dość prosty, ale zarazem funkcjonalny program, które pozwala między innymi na aktualizację sterowników czy też połączenie komputera ze smartfonem marki Huawei. Bardzo przydatna okazuje się funkcja schowka, w którym przetrzymywane są wszystkie kopiowane przez nas elementy, nawet z poprzednich dni. Dzięki temu łatwo można do nich wrócić. Nie brakuje też klasycznych porad, odpowiedzi na najważniejsze pytania oraz możliwości wysłania Huawei MateBook D 15 (2021) do serwisu, włączenie z informacją o cenie naprawy oraz śledzeniem statusu. Jak już mówiłem – proste, ale funkcjonalne rozwiązanie, które nie obciąża w żaden sposób PC-ta.
Podsumowanie
Huawei MateBook D 15 (2021) to laptop, który budzi we mnie skrajne emocje. Z jednej strony to po prostu dobry komputer, który w codziennym użytkowaniu sprawdza się bardzo dobrze. Jest wydajny, dobrze się prezentuje, akumulator trzyma kilka godzin, a do tego ma dobrą kulturę pracy. Model idealny do niezbyt wymagającej pracy, oglądania filmów czy po prostu przeglądania Internetu. Zintegrowany układ graficzny Intel Iris Xe pozwala nawet na uruchomienie bardziej wymagających gier, chociaż przy niższych ustawieniach detali. Po tych słowach mogłoby się wydawać, że to laptop niemal idealny. Przy cenie 3499 zł powinien cechować się bardzo dobrym stosunkiem jakości do ceny, co zawsze było mocny punktem tej serii. Rzecz w tym, że nie do końca jest tak różowo.
Laptop, obok wielu zalet, ma też sporo wad i to często bardzo poważnych. Najważniejszą w mojej ocenie jest ekran, który, chociaż sprawia niezłe wrażenie, to cechuje się zaledwie 55-procentowym pokryciem palety barw sRGB. Wiele laptopów gamingowych, w których odwzorowanie kolorów odgrywa drugorzędne znaczenie, cechuje się lepszymi parametrami. Do tego jasność na poziomie 250-270 nitów też już nie robi na nikim wrażenia. Pod tym względem Huawei ma jeszcze sporo do poprawy. W cenie 3499 zł oczekiwałbym zdecydowanie więcej.
Nie mogę też pominąć kwestii obudowy, która się porysowała i nawet nie wiem, kiedy do tego doszło. Nieco prześmiewczo powiedziałbym, że MateBook D 15 (2021) porysował się od samego leżenia na biurku. Do tego czasami zawodzi czytnik linii papilarnych, a kamerka schowana w klawiaturze – chociaż przez niektórych chwalona – dla mnie jest kompletnie chybionym pomysłem. W recenzji nie wspomniałem też o jakości głośników, ale te są co najwyżej poprawne. W tej cenie mogłyby być lepsze, ale nie ma tragedii. Wisienką na torcie jest dla mnie niezbyt wygodna klawiatura, której brakuje podświetlenia, ale musicie wiedzieć, że żyje z pisania, więc to dla mnie szczególnie ważny aspekt. Układ klawiatury jest bardzo nietypowy i wymaga przyzwyczajenia. To wszystko sprawia, że laptopa mogę ocenić co najwyżej na 7/10. Będziecie z niego zadowoleni, ale musicie wiedzieć, że ma swoje mankamenty.
Ocena: 7/10
Zalety:
- dobra wydajność
- kultura pracy
- atrakcyjny design
- niewielka waga
- czas pracy na akumulatorze
- rozsądna cena
Wady:
- słaby ekran
- kamera w klawiaturze
- udziwniona klawiatura
- obudowa podatna na zarysowania