Epoka pendrive'ów jest już za nami, teraz czas na coś szybszego – na wydajne pamięci SSD, o prędkościach przewyższających te znane z dysków talerzowych. A do tego zupełnie pozbawione mechanicznych elementów, przez co znacznie trwalsze.
Koncepcja jest prosta – niewielka kieszeń na niewielki dysk SSD. Już nawet 2,5-calowe napędy z interfejsem SATA III oferują zawrotne prędkości, spokojnie wystarczające do obróbki wideo 4K. Kolejnym krokiem jest zaprzęgniecie jeszcze szybszych dysków NVMe i wykorzystanie wyższego standardu USB. Popularny standard USB 3.2 Gen. 2 spokojnie wystarcza, by przekroczyć barierę prędkości 1 GB na sekundę - co za piękne czasy!
Obecnie na rynku pamięci masowych mamy wielkie obniżki, zamiast więc męczyć się z kasowaniem plików w laptopie, może warto rozważyć zewnętrzny dysk? Sposobów jest kilka. Możesz kupić jeden z gotowych dysków SSD ze złączem USB-C czy USB-A, możesz również kupić kieszeń 2,5" i w niej umieścić dysk SDD, jak i poszukać kieszonki na pamięci w formacie M.2. I wiecie co? Sprawdziłem wszystkie te scenariusze. Tym sposobem w szranki stanęły urządzenia ekstremalnie małe, jak i te przypominające jeszcze "dawne" zewnętrzne dyski HDD.
Po wielu godzinach mozolnych testów zmieniłem zupełnie podejście do zagadnienia. W ogóle nie wierzę już specyfikacjom i słodkim obietnicom z pudełka. To nie starszy standard złącza USB może przeszkadzać najbardziej, jak się okazuje, dyski SSD mają swoje grzeszki.
Prawdopodobnie za jakiś czas postawimy platformę wyłącznie pod testy syntetyczne, tym razem posłużę się komputerem, który na co dzień służy mi też do pracy. Wyczulony na kwestie backupu, mam w nim cały "dyskoland", ale na potrzeby testów wydajności wykorzystam tylko jeden z nich – Plextor 1TB M.2 PCIe NVMe M9PGN Plus.
Pozostałe elementy platformy:
Proceso – Intel Core-i5 9600K
Płyta główna – Shuttle SH370V2 (Intel H370)
Pamięć RAM – 2x 8GB 2666 MHz DDR4
Dysk twardy:
System: Samsung SSD 860 Pro 1TB (SATA III)
Przechowywanie: 2x Seagate Barracuda 3TB 3,5" (ST3000DM001), 1x Seagate Barracuda 4TB 2,5" (ST4000LM024), WD 12TB Elements Desktop Hard Drive (USB 3.0),
Testy wydajności: Plextor 1TB M.2 PCIe NVMe M9PGN Plus
Wykorzystane złącza: 4x USB 3.2 Gen 2 (10 Gbps, według dawnej terminologii to 3.1 Gen 2)
Karta graficzna – MSI GeForce GTX 1060 Aero ITX OC 6GB GDDR5
Obudowa i chłodzenie: zestaw Shuttle XPC cube Barebone SH370R8
Monitor: Samsung CJ89
System: Windows 10 Pro 64 Bit
Każdy z testów powtarzany był przynajmniej trzykrotnie i wyciągana była średnia arytmetyczna z uzyskanych wyników. Weryfikowałem też wydajność przewodów USB 3.2 Gen 2, stawiając ostatecznie na ten dołączony do Sandisk Extreme Portable SSD – był najkrótszy, co minimalnie poprawiało wyniki. Oprócz testów benchmarkami, w ruch poszły specjalnie przygotowane paczki danych:
- 10 tys. plików JPG o łącznej pojemności 30 GB,
- 836 plików MP4 o łącznej pojemności 30 GB,
- 3 pliki MKV o łącznej pojemności 30 GB,
- 1 plik ciągły o pojemności 50 GB,
- archiwum zip 28 GB, zawartość to 162 tys. plików programów i gier, po rozpakowaniu 56 GB.
Podczas kopiowania plików użyłem aplikacji TeraCopy, rozpakowywanie archiwum plików w obrębie pamięci dysku realizowałem aplikacją 7-Zip. Wszystkie testy przeprowadziłem jeden za drugim, na tym samym złączu USB i przewodzie USB. Kopiowanie plików uruchomiłem dodatkowo przy 80% zapełnieniu dysku, by wskazać lub wykluczyć spadek prędkości wraz z zapychaniem się pamięci.
Na niektóre z testów aż żal było patrzeć – kosmiczne wartości z testów zapisu i odczytu sekwencyjnego zupełnie nie miały przełożenia na wyniki w testach praktycznych. Modele z pozoru skazane na sukces okazywały się ślimakami, to znów sprzęt, po którym nie spodziewałem się zbyt wiele, pozytywnie zaskakiwał.
Paradoksalnie to nie przepustowość złącza USB okazywała się hamulcem, lecz częściej marny kontroler i niewielki bufor pamięci. Szczególnie w przypadku Transcenda ESD350C bufor błyskawicznie zapełniał się i nagle z ponad 500 MB na sekundę robiło się 80 czy nawet mniej. To już pułap mocno kwestionujący wyższość SDD nad HDD. Marny kontroler czy niezoptymalizowany firmware odbijały się natomiast mocno na pracy wielozadaniowej i kopiowaniu drobnych plików.
Źródło zdjęć: Lech Okoń