Test KZ ZS10 Pro - te słuchawki za 150 zł to hit na AliExpress
Za elektronikę trzeba płacić, a za dobrą elektronikę trzeba płacić dużo. Tak w każdym razie wygląda to wszędzie z wyjątkiem Chin, a szczególnie chińskiej branży audio, gdzie na chętnych czekają takie perełki, jak KZ ZS10 Pro - bez dwóch zdań jedne z najlepszych słuchawek do 150 zł.
Knowledge Zenith, inaczej po prostu KZ, to chiński producent słuchawek słynący z produktów o wybitnym wręcz stosunku jakości do ceny. Sam o marce usłyszałem kilka lat temu, kiedy w moje ręce wpadł model KZ ZST. Wiedziałem, że w swojej cenie - ok. 40 zł - mógł się pochwalić bardzo dobrą jakością dźwięku, ale dopóki nie trafił do moich uszu, nie spodziewałem się, że aż tak dobrą. Po tak pozytywnych wrażeniach wiedziałem, że któregoś dnia będzie trzeba upolować jeden z wyższych modeli w ofercie producenta.
Specyfikacja:
- Słuchawki dokanałowe,
- masa 86 gramów,
- 4 przetworniki armaturowe (2x 30095 i 2x 50060) oraz przetwornik dynamiczny 10 mm,
- pasmo przenoszenia 7 - 40 000 Hz,
- impedancja 24 omy,
- skuteczność 111 dB
- wymienny przewód o długości 125 mm,
- cena: ok 135 zł (32 dolary).
Realizacja planu trochę się przeciągnęła, ale finalnie ciekawość wzięła górę i w moje ręce trafiły KZ ZS10 Pro. Przy cenie ok. 30 dolarów nie jest to już model całkiem budżetowy, ale to nadal tanie słuchawki o imponującej specyfikacji. Nie co dzień można w końcu tej cenie zobaczyć konfigurację 4 przetworników armaturowych i 1 dynamicznego, prawda? Szkoda jedynie, że nie kupimy ich w Polsce – w grę wchodzi wyłącznie import bezpośrednio z Chin, najprościej kupując je na AliExpress.
Zestaw
Słuchawki pakowane są w proste białe pudełko z minimalistyczną grafiką. W środku oprócz nich i przewodu znajdziemy jedynie zestaw silikonowych tipsów w kilku rozmiarach. Zestaw skromny, ale w tej cenie to zupełnie zrozumiałe.
Wygląd i wykonanie
Na tle typowych słuchawek dokanałowych oferowanych w elektromarketach KZ ZS10 Pro wyglądają mocno ekstrawagancko. Charakteryzują się też stosunkowo nietypową budową - nie dość, że są zaprojektowane wyłącznie do noszenia z kablem ponad uchem, to na dodatek ten ostatni jest wymienny.
Same kopułki wykonano z kombinacji półprzeźroczystego plastiku oraz metalu, prawdopodobnie stali nierdzewnej. Design jest agresywny i bez dwóch zdań przykuwa wzrok, jednak słuchawki mogą się podobać. Po bliższej inspekcji zwrócimy jednak uwagę, że choć z zewnątrz słuchawki sprawiają wrażenie dość kanciastych, tak od wewnętrznej są one łagodnie wyprofilowane i pozbawione ostrych krawędzi - dobrze to wróży, jeśli chodzi o komfort noszenia.
Choć wizualnie są duże, to producent zrezygnował z umieszczania swojego logo. Znajdziemy tu jedynie skromne oznaczenie modelu, okraszone nieco mniej skromnym hasłem reklamowym. Na kopułkach nie ma także oznaczeń lewej i prawej słuchawki, jednak biorąc pod uwagę ich charakterystyczną konstrukcję, są one zwyczajnie zbędne.
Tulejki słuchawek są metalowe, średnio długie i umiarkowanej szerokości. Bez problemu powinna pasować na nie większość popularnych tipsów dostępnych na rynku (sprawdzone na piankach Comply S400). Dostępu do wnętrza słuchawek broni metalowa siateczka.
Jak wspomniałem, przewód w słuchawkach jest wymienny, co jest cechą zapożyczoną ze modeli profesjonalnych oraz klasy premium, a jednocześnie rozwiązaniem chętnie stosowanym przez chińskich producentów. Mamy tu do czynienia z wariacją na temat klasycznego złącza 2-pinowego, gdzie samo gniazdo jest delikatnie wysunięte poza obręb obudowy, natomiast po stronie kabla piny są osłonięte. Gwarantuje pewne, stabilne połączenie i jednocześnie jest rozwiązaniem bardzo uniwersalnym - znalezienie alternatywnego kabla (np. z wbudowanym adapterem Bluetooth) nie powinno stanowić dla nikogo problemu.
Jakość wykonania słuchawek jest bardzo dobra. Elementy są poprawnie spasowane, a całość sprawia solidne wrażenie i powinna dobrze znosić codzienne używanie oraz związane z nim „wypadki” (kto choć raz nie nadepnął na słuchawki niech pierwszy rzuci kamień). Przyczepić można się jedynie do metalowych elementów, które chętnie zbierają rysy, jednak jest to drobnostka w kontekście tego, jak dobre wrażenie sprawia reszta konstrukcji.
Dołączony do zestawu przewód ma długość 1,2 m. To czterożyłowa plecionka, która może nie zachwyca swoim brązowym kolorem, ale sprawdza się w swojej roli nieźle. Kabel jest miękki, nie ma pamięci kształtu i nie ma efektu mikrofonowego (czyli nie przenosi dźwięków uderzania i dotykania o prewód). Niestety ma tendencję do plątania się, jeśli zapomnimy go odpowiednio pozwijać.
Z jednej strony jest zakończony solidną kątową wtyczką minijack, a z drugiej wspomnianymi już wtyczkami 2-pin. Z tej strony znajdziemy też wyprofilowane zauszniki oraz oznaczenia lewego i prawego kanału. O tych ostatnich wspominam głównie po to, żeby trochę pomarudzić, bo są ledwo czytelne. Wytłoczenie maleńkich literek „R” i „L” w przeźroczystym plastiku nie było najlepszym pomysłem ze strony projektantów.
W tym miejscu warto wspomnieć, że słuchawki są dostępne także w wersji z mikrofonem i prostym, jednoprzyciskowym pilotem, ale akurat mój egzemplarz jest takich luksusów pozbawiony.
Ergonomia
Jeśli ktoś miał już wcześniej do czynienia z jakimikolwiek słuchawkami dokanałowymi noszonymi nad uchem, to aplikacja nie powinna stwarzać żadnych problemów. Na pewno pomagają tutaj wyprofilowane zauszniki.
KZ ZS10 Pro w uszach siedzą średnio głęboko. Nie jest to na tyle głęboka aplikacja, by powodować dyskomfort, jednak słuchawki trzymają się pewnie i nie sprawiają wrażenia, jakby za chwilę miały wypaść. W efekcie korzysta się z nich bardzo komfortowo. Zresztą nie tylko z tego powodu, gdyż zarówno dobrze wyprofilowana obudowa, jak i stosunkowo niewielka waga sprawiają, że po pewnym czasie można o nich dosłownie zapomnieć.
Z odpowiednio dobranymi tipsami izolacja od otoczenia jest ponadprzeciętna. Dźwięki z zewnątrz co prawda docierają do uszy, jednak wyłącznie w postaci delikatnych szmerów, które znikają po włączeniu dowolnej muzyki, nawet przy niskiej głośności. To w zupełności wystarczy, by móc się odciąć w zatłoczonym biurze czy rozklekotanym autobusie.
Skoro już o tipsach mowa - w zestawie znajdziemy ich cztery pary. Standardowo zamontowane są nakładki w rozmiarze M, wykonane z gładkiej, stosunkowo grubej gumy. Sprawiają naprawdę dobre wrażenie i - przynajmniej w moim wypadku - świetnie leżą w uszach.
Pozostałymi trzema parami już tak zachwycony nie jestem. Są bardzo miękkie, ze względu na wąski rdzeń trudno naciągnąć je na tulejki, a po włożeniu do uszu trudniej uzyskać równie dobry seala, co w przypadku podstawowej pary. Trochę szkoda, bo o ile jeśli korzystamy z rozmiaru M, nie będzie to dla nas problemem - wystarczy wybrać tę lepszą parę - o tyle osoby korzystające z tipsów w rozmiarze S albo L są skazane na gorsze jakościowo nakładki albo szukanie zamienników.
Brzmienie i jakość dźwięku
Słuchawki testowałem na kablu i tipsach dołączonych do zestawu. Podłączane były do kilku różnych źródeł, w tym Xiaomi Mi 9T Pro, Sony NWZ-S638f, FiiO E10k oraz xDuoo XD-10 Poke. Jako materiał testowy służyły zgromadzone lokalnie pliki audio w formatach AAC i FLAC oraz usługa Tidal Hi-Fi.
We wstępie recenzji wspomniałem o popularnym wśród fanów chińskiego audio modelu KZ ZST. To dobry moment, by przywołać je ponownie, bo KZ ZS10 Pro reprezentują podobną szkołę grania. Mamy tu do czynienia z brzmieniem przede wszystkim rozrywkowym i bardzo bezpośrednim, a jednocześnie z dającą się we znaki nutą chłodu i wyraźnie rozjaśnienym. To granie na planie V, choć trochę nietypowego, bo podbite są wyłącznie niższe partie basu, z wyraźnym dołkiem zaczynającym się od midbasu i ciągnącym się przez niższą średnicę, a następnie kolejnym podbiciem w rejonach wyższej średnicy.
Jeśli chodzi o jakość brzmienia, to tu porównania z KZ ZST przestają mieć sens - mamy w końcu do czynienia ze sprzętem pozycjonowanym znacznie wyżej, więc i brzmienie o kilka klas lepsze nie jest zaskoczeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli KZ ZS10 Pro porównamy z tym, co w podobnej cenie oferują wiodący producenci, to nie pozostaje nam nic innego jak wstać i zacząć bić brawo. Słuchawki grają naprawdę fantastycznie! Wyróżniają się przede wszystkim bardzo wysoką jak na ten segment rozdzielczością, a ich rozrywkowa charakterystyka świetnie współgra z takimi gatunkami jak elektronika, rock czy muzyka filmowa.
Niskie tony w KZ ZS10 Pro są podbite, ale wyłącznie w najniższych partiach, czyli gdzieś w okolicach 50 Hz. Zyskują na tym głównie elektroniczne sample i stopa perkusji, rzadziej gitara basowa czy kontrabas. Reszta subpasma jest jednak wyraźnie wycofana. Pomaga to budować rozrywkowy charakter brzmienia, ponieważ podkreślone są głównie partie rytmiczne, a utemperowany midbas, w związku z czym absolutnie w żadnym momencie nie wymyka się spod kontroli. Osobiście mam wrażenie, ze został on utemperowany nawet trochę za mocno, czego owocem jest wyraźne wychłodzenie brzmienia, dające się we znaki np. w jazzie czy spokojniejszych utworach akustycznych. Na szczęście da się to skontrować odpowiednim doborem źródła, a na upartego nawet samych tipsów. Całościowo jednak tutejsze tony są jak na swój segment naprawdę dobre.
Średnica, podobnie jak niskie tony, dzieli się na dwie „strefy”. W tej niższej mamy wyraźny dołek, podczas gdy wyższa jest wyraźnie podbita. Efektem jest brzmienie bardzo bezpośrednie. Nie ma tutaj mowy o żadnym kocyku czy nawet o lekkiej mgiełce, a na pierwszy plan wysuwają się wokale. Te brzmią niestety dość sterylnie i dotyczy to zarówno głosów męskich, jak i żeńskich, ale na pewno nie można odmówić im świetnego odwzorowania detali i wszelkich brzmieniowych niuansów. Ta szczegółowość jest zresztą tym, co w tutejszych średnich tonach podoba mi się najbardziej - pod tym względem KZ ZS10 Pro nie ma w swoim segmencie wielu konkurentów… o ile ma jakichkolwiek. Ale żeby nie było zbyt pięknie, to warto mieć na uwadze, że tutejsza bezpośredniość potrafi być mieczem obosiecznym, ponieważ na dłuższą metę taki sposób grania jest po prostu męczący.
Wysokie tony są mocno wyeksponowane i ładnie rozciągnięte. Co do zasady wybrzmiewają naturalnie, choć nie da się niestety zignorować pewnej metaliczności, charakterystycznej dla tańszych konstrukcji z przetwornikami armaturowymi. W zamian za to dostajemy jednak ponownie masę detali i świetną rozdzielczość, podobnie jak miało to miejsce w przypadku tonów średnich. To o czym trzeba pamiętać to to, że choć nie są to słuchawki typowo analityczne i zdarza się im tu i ówdzie coś wygładzić, to nadal nie są one szczególnie wyrozumiałe dla słabszych nagrań. Jeśli realizator popełnił jakiś błąd lub poszedł na skróty, możemy być pewni, że to usłyszymy.
Jeśli chodzi o scenę, jest ona stosunkowo szeroka, ale bardzo płytka. Większość instrumentów gra w naszej głowie, aczkolwiek rozmieszczenie źródeł pozornych pozostaje przekonujące. Świetnie wypada natomiast separacja.
Dynamika wypada dobrze, w każdym razie jak na sprzęt tej klasy, ale jest tu z pewnością pole do poprawy. Plusem jest na pewno wysoka skuteczność słuchawek, a co za tym idzie wysoka głośność maksymalna. Trzeba jedynie mieć na uwadze, że w przypadku niektórych źródeł może to skutkować słyszalnym szumem w przerwach między utworami.
Jeśli chodzi o dobór źródła, KZ ZS10 Pro nie są szczególnie wymagające, przynajmniej pod kątem jakości i mocy wyjściowej. Dobrze skalują się z odtwarzaczami i DAC-ami z wyższej półki, jednak zadowalające efekty z powodzeniem uzyskamy już prosto z telefonu. Jedyne na co warto zwracać uwagę, to charakter źródła. Co prawda słuchawki nadal są bardzo uniwersalne i w żadnej z testowanych przeze mnie kombinacji nie brzmiały źle, to jednak warto parować je z odtwarzaczami cieplejszymi, które wypchnęłyby trochę do przodu niższą średnicę.
Podsumowanie
W sumie wspomniałem już o tym w tytule, więc niespodzianek nie będzie - KZ ZS10 Pro to naprawdę fantastyczne słuchawki, które mają do zaoferowania dużo więcej, niż sugerowałaby ich cena. Za ok. 30 dolarów na AliExpress dostajemy wysoką jakość wykonania, świetny komfort noszenia, wymienny przewód i naprawdę rewelacyjne brzmienie.
Zwłaszcza to ostatnie stanowi o wartości testowanego modelu. Ich rozrywkowy charakter być może nie każdemu musi się podobać, ale nie można odmówić im naprawdę fantastycznej jakości dźwięku, szczególnie w zakresie rozdzielczości i odwzorowania szczegółów.
A wady? Kilka drobiazgów, wynikających zresztą głównie z niskiej ceny słuchawek. Mam tu na myśli kiepskiej jakości tipsy w rozmiarze S i L oraz plączący się kabel. Na upartego po stronie wad mógłbym wpisać także nadmiernie wycofaną niższą średnicę, ale nie zrobię tego, ponieważ jest to tak naprawdę głównie kwestia preferencji. Także jak widać - słabe strony w porównaniu z zaletami słuchawek wypadają dość blado.
No dobra, jest jeszcze jedna kwestia - dostępność. KZ ZS10 Pro nie kupimy w polskich sklepach. Musimy je na własną rękę importować z Chin. Nie jest to w dzisiejszych czasach duży problem, ale zawsze jakaś niedogodność. Myślę jednak, że warto ją jakoś przeboleć, bo w polskich sklepach naprawdę ze świecą szukać lepszych dokanałówek do 150 zł!
OCENA: 9/10
Wady:
- Ograniczona dostępność
- Plączący się przewód
- Kiepska jakość tipsów w rozmiarze S i L
- Krzykliwy design (dla niektórych)
- Nieco zbyt mocno wycofana niższa śrendnica
Zalety:
- Całościowo bardzo wysoka jakość dźwięku
- Rewelacyjne odwzorowanie detali
- Bardzo dobra jakość wykonania
- Wymienny przewód
- Wysoki komfort noszenia