Konsola Xbox Series X została stworzona przede wszystkim z myślą o grach, ale sprzęt ten doskonale sobie poradzi również jako multimedialne centrum naszego salonu. W jego pamięci możemy zainstalować między innymi aplikacje służące do korzystania z serwisów streamujących materiały wideo, takich na przykład jak YouTube, Netflix czy Amazon Prime Video. Zatem w ramach przerwy w zabijaniu potworów w grze Doom Eternal czy ścigania się szybkimi samochodami w Forza Horizon 4, możemy obejrzeć ulubiony film lub serial.
Wróćmy jednak do najważniejszej funkcji Xboxa, czyli platformy do grania. Xbox Series X to najbardziej zaawansowana technologicznie konsola Microsoftu, która oferuje między innymi możliwość uzyskania prawdziwego 4K w grach i do 120 klatek na sekundę. Jest też HDR, nawet do rozdzielczości 8K. O ile więc dysponujemy odpowiednim telewizorem, monitorem czy projektorem, powinniśmy być zadowoleni z efektów wizualnych. Cieszy fakt, że kolejne gry są dostosowywane do możliwości konsoli Xbox Series X, powoli wydawane też będą zupełnie nowe tytułu, które skorzystają między innymi z takich "ulepszaczy", jak choćby ray tracing, czyli funkcja śledzenia w czasie rzeczywistym promieni światła. Przydatna jest też opcja Smart Delivery, dzięki czemu jeśli kupiliśmy jakąś grę na starszą konsolę, to na nowym sprzęcie możemy pograć w jej ulepszoną wersję.
Wyższa rozdzielczość to więcej detali w czasie gry, aczkolwiek zanim grę uruchomimy, czeka nas niemiła niespodzianka. O ile obraz w grach, które obsługują rozdzielczość 4K, wygląda bardzo dobrze, o tyle interfejs samej konsoli jest niedopasowany do wysokiej rozdzielczości. Na ekranie głównym widać wyraźnie postrzępione krawędzie, co psuje efekt, a poza tym nie ma tu nic nowego, co by odróżniało nowy produkt od starszych modeli. Sony robi to zdecydowanie lepiej. Na szczęście jakość obrazu w grach pozwala zapomnieć o tym niedociągnięciu.
Dla zagorzałych graczy wadą też będzie mała ilość miejsca na wewnętrznym dysku SSD. Microsoft daje nam do dyspozycji 802 GB (resztę zajmuje oprogramowanie konsoli). to wystarcza na kilka-kilkanaście tytułów. Wielkość tę możemy rozszerzyć, do dyspozycji mamy tylko drogą kartę rozszerzenia firmy Seagate o pojemności 1 TB. Niektóre starsze gry powinno się dać uruchomić również z dysku zewnętrznego podłączonego do portu USB, ale tu też najlepiej posłużyć się szybkim dyskiem SSD.
Xbox Series X oferuje 3-4 krotnie szybsze niż z w poprzedniku wczytywanie gier. W porównaniu z moim Xboxem One pierwszej generacji różnica jest jeszcze większa. Dodatkowo, nowa konsola Microsoftu oferuje funkcję Quick Resume (szybkie wznawianie). Pozwala ona uruchomić jednocześnie kilka gier, a potem szybko się pomiędzy nimi przełączać (na ogół w kilka sekund). Podczas przełączania się z jednej gry na inną, stan tej pierwszej jest automatycznie zapisywany, więc gdy do niej wrócimy, znajdziemy się dokładnie w tym samym punkcie, w którym ją opuściliśmy.
Nowy Xbox to wydajna konsola do gier, ale Microsoft postarał się też o to, by skutecznie odprowadzać nadmiar ciepła z podzespołów. Służy temu komora parowa oraz wymuszany cichym wentylatorem strumień powietrza. Podczas testów obudowa konsoli osiągnęła maksymalnie 31,5°C, w zasadzie niezależnie od tego, czy uruchomiana była jakaś gra, czy też konsola była włączona na ekranie głównym. Podczas rozgrywki wzrastała temperatura przy wylocie powietrza, ale nigdy nie zanotowałem więcej niż około 45°C, a to wszystko przy głośności wentylatora nie przekraczającej około 40 dB. Maksymalny pobór mocy przez konsolę podczas grania sięgał 180 W, a minimalny, w trybie czuwania, wyniósł około 10 W.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że Xbox Series X nie ma gniazda Kinecta, podobnie jak Xbox One X. W stosunku do poprzednika najnowsza konsola ma mniej portów HDMI (1 zamiast 2), nie ma też wyjścia podczerwieni oraz optycznego złącza audio S/PDIF.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak
