108 Mpix, Snap 695 i moduł 5G. Ten OnePlus to król średniaków? (Test)

Wydajność

Za wydajność w najnowszym modelu OnePlusa odpowiada układ Qualcomm Snapdragon 695 5G w architekturze 2 x Cortex-A77 o taktowaniu 2,2 GHz i 6 x Cortex-A55 o zegarze 2 GHz. Za procesy graficzne odpowiada tu Adreno 619. Do dyspozycji dostajemy również 8 GB RAM w standardzie LPDDR4X i 128 GB lub 256 GB pamięci wbudowanej.

Wysoką wydajność w stosunku do ceny potwierdzają testy syntetyczne, które wskazują, że OnePlus Nord CE 3 Lite 5G jest w stanie zaoferować moc na poziomie udanego modelu Samsung Galaxy A53 5G i Xiaomi POCO X4 Pro 5G.

Jednak cyferki na papierze niewielkie mają znaczenie w przypadku rzeczywistego użytkowania. Często zdarza się tak, że urządzenie pozornie wydajne, zawodzi na całej linii. Tutaj na szczęście z niczym takim się nie spotkałem. Udało mi się nawet komfortowo pograć w Genshin Impact, czyli jedną z najbardziej wymagających graficznie gier mobilnych. Co prawda, lwią część spędziłem na najniższych ustawieniach, lecz przy wspomaganiu trybem mistrzowskim można przejść nawet na nieco wyższe opcje graficzne.

Fotografia i wideo

W przypadku modelu OnePlus Nord CE 3 Lite 5G mamy do czynienia z dwiema wyspami na trzy aparaty, choć producent przekonuje, że są to w rzeczywistości tylko dwa obiektywy. Główny moduł może pochwalić się rozdzielczością 108 Mpix przysłoną f/1.7 i technologią 9 in 1 binning. W rezultacie otrzymujemy całkowicie przyzwoite zdjęcia jak na tę półkę cenową. Nie jest to oczywiście jakość, która wyrwie użytkownika z butów i zmusi do zbierania szczęki z chodnika, ale naprawdę na zrobione zdjęcia da się patrzeć – ujęcia są ostre i stabilne, a kolory żywe ale nie przesycone. 

Całkiem czysto wychodzą tu również zdjęcia nocne, co trzeba przyznać, nie zdarza się zbyt często poza półką premium. Tryb Ultra Night dba o to, by ujęcia były jasne i nie było na nich zbyt wiele niechcianych artefaktów.

Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że brakuje tutaj obiektywu szerokokątnego. Mamy za to macro i czujnik głębi. Szczerze muszę przyznać, że jestem fanem takiego minimalizmu. Wielu producentów chce włożyć w swoje urządzenia jak najwięcej modułów, pomimo że większość z nich w rzeczywistości nie nadaje się do użycia. Mówię to oczywiście w kontekście modeli z niższej i średniej półki. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wielu konsumentom może nie spodobać się brak aparatu szerokokątnego.

W przypadku wideo można czuć lekki niedosyt. Maksymalna jakość nagrani to zaledwie FHD, a wydaje mi się, że bez problemu urządzenie udźwignęłoby 4K. Co więcej, nagrywać można w wyłącznie 30 klatkach na sekundę. Kolory są wyraziste, a ujęcia ostre, o ile mówimy o statycznych klatkach. W przypadku ruchu widać rozmycie i wychodzi słaba stabilizacja.

Źródło zdjęć: Własne