BackBear FIT 6100 wyglądają bardzo nietypowo. Zastosowane nauszniki są wyglądem i kształtem bardzo zbliżone do innych nausznych produktów firmy, ale już pałąk i jego wykończenie to zupełnie inna bajka. To w zasadzie on przykuwa zdecydowanie największą uwagę.
Z góry pałąk pokrywa materiał, który najbardziej przypomina mi sportową koszulkę z gęstej siatki, choć jest to coś w rodzaju gumy i naprawdę ciężko jest określić, co to dokładnie jest. Od spodu mamy za to materiał skóropodobny z niewielkimi wypustkami. Są bardzo miękkie, dzięki czemu są wygodne i jeszcze lepiej trzymają się głowy.
Bardzo zastanawiający jest sznurek, który przebiega przez całą długość pałąka. Z wyjaśnieniem przyszła dopiero instrukcja. Otóż ów sznurek z gumową końcówką można odczepić, naciągnąć go i przyczepić w drugim, przeznaczonym do tego miejscu. Taki zabieg powoduje, że pałąk również się naciąga, a cała konstrukcja znacznie bardziej przylega do głowy.
Nauszniki tylko z zewnątrz przypominają inne nauszne słuchawki Plantronicksa. Ze względu na to, że są to słuchawki sportowe, gąbki nauszników są cieńsze, przez co całość lepiej przylega do głowy, ale również mniej od niej odstaje niż w klasycznych konstrukcjach. Mimo wszystko jest to bardzo wygodne. Nauszniki są przymocowane do pałąka za pomocą efektownych, metalowych zawiasów, a oko cieszą również delikatnie wystające kable w oplocie.
Powierzchnia prawego nausznika jest polem dotykowym. Za pomocą gestów sterujemy głośnością oraz odtwarzaczem.
Pod względem wizualnym, jak również pod kątem wykonania, słuchawki robią bardzo pozytywne wrażenie.
Choć mamy tutaj wiele nietypowych rozwiązań, słuchawki są bardzo wygodne. Szczelnie obejmują głowę, ale nie ściskają jej mocno, co jest bardzo komfortowe. W momencie, kiedy potrzebujemy mocniejszego docisku, wystarczy skorzystać z nietypowego sznureczka. Wymaga to trochę gimnastyki i nie ukrywam, za pierwszym razem potrzebowałem pomocy lusterka w zaczepieniu końcówki w odpowiednim miejscu. Ciężko powiedzieć jak na dłuższą metę może wyglądać trwałość tego rozwiązania, ale spełnia ono swoją rolę.
Ze względu na zastosowanie nieco cieńszych gąbek w tych słuchawkach nie poczujemy się jak w przysłowiowej „chmurce”, szczelnie otoczeni nausznikami. Wbrew pozorom to dobre rozwiązanie, a choć słuchawki bardzo dobrze trzymają się głowy, nacisk na uszy jest niewielki. W dużej mierze za utrzymanie słuchawek na głowie odpowiadaj gumowy pałąk. Takie rozwiązanie szczególnie sprawdza się podczas ćwiczeń, bo nauszniki nie grzeją nas przesadnie zbyt mocnym dociskiem.
Jako, że BackBeat Fit 6100 są słuchawkami sportowymi, to właśnie wygoda podczas aktywności fizycznej jest bardzo ważnym aspektem. I pod tym względem sprawdzają się idealnie. Zarówno podczas wykonywania ćwiczeń siłowych, biegania czy jazdy na rowerze bardzo dobrze trzymają się głowy, a zawsze w razie potrzeby jeśli ktoś potrzebuje większego docisku, wystarczy skorzystać ze „sznureczka”.
Sterowanie za pomocą panelu dotykowego wymaga nieco wprawy. Oraz przyzwyczajenia się, że musimy wyglądać dosyć dziwnie głaskając nausznik. Przesuwając palcem w górę lub w dół sterujemy głośnością, ruchami na boki przełączamy utwory, a przytrzymując środek słuchawki zatrzymamy odtwarzanie.
Na początku na pewno wielokrotnie każdemu użytkownikowi zdarzy się przypadkiem przełączyć utwór lub go zatrzymać. Pole dotykowe jest bardzo czułe. Ale już po kilku dniach przestaje to stanowić jakikolwiek problem.
Źródło zdjęć: orson_dzi Arladiusz Dziermański