DAJ CYNK

Test Sennheiser Momentum True Wireless. Najwyższa półka bezprzewodowego dźwięku

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Plus dla słuchawek, minus dla pokrowca

Wizualnie słuchawki Momentum TW w zasadzie nie różnią się od innych podobnych konstrukcji. Wglądają trochę jak przerośnięty i opity krwią kleszcz. Taki już urok bezprzewodowych pchełek. Tym czego nie wiemy na pierwszy rzut oka bez przeczytania instrukcji lub przypadkowego wciśnięcia to to, że na bokach konstrukcji zostały umieszczone pola czułe na dotyk, za pomocą których można sterować odtwarzaczem, funkcjami lub regulacją głośności.

Słuchawki są wykonane perfekcyjnie. Wszystkie elementy są ze sobą idealnie spasowane, a połączenie solidnego plastiku i metalu wypada bardzo dobrze. Choć muszę przyznać, że tańsze propozycje np. Jabry choć wykonane podobnie, robią trochę lepsze wrażenie.

Nieco mnie dobrych słów można powiedzieć na temat pokrowca ładującego. Ten też wygląda podobnie jak w przypadku innych tego typu konstrukcjach, ale w przeciwieństwie do nich został wykonany z plastiku pokrytego plecionym materiałem. Rozumiem zamysł producenta, miało być bardziej prestiżowo, stąd materiał zamiast plastiku, ale kolokwialnie mówiąc – coś nie pykło. Oczywiście, wygląda to ładnie, robi dobre wrażenie, ale pokrowiec ze słuchawkami raczej często ląduje na dnie torby lub w kieszeni i chyba nie chcę wiedzieć jak może wyglądać po kilku miesiącach użytkowania. Nie ma siły, aby materiał się nie pobrudził, a przecież nie wrzucimy go potem do pralki. A przynajmniej nie zrobimy tego świadomie.

Drugą jego wadą jest sama konstrukcja. Zawias sprawia wrażenie bardzo delikatnego, a pokrywa pokrowca delikatnie kołysze się na bok, co nie sprawia wrażenia solidności. Na plus należy zaliczyć port USB typu C oraz diody sygnalizującej stan naładowania akumulatora.

Podsumowując – wykonanie słuchawek na ogromny plus, ale wykonanie pokrowca… cóż, wolę chamski plastik.

Bardzo wygodne i funkcjonalne

W przypadku dousznych, bezprzewodowych słuchawek pozbawionych jakichkolwiek skrzydełek, wygoda korzystania z nich w dużej mierze zależy od naszych uszu. Jeśli mają one w miarę standardowy kształt, to po odpowiednim umieszczeniu słuchawek nie powinniśmy narzekać na wygodę korzystania. Po włożeniu urządzenia do ucha wystarczy je delikatnie przekręcić i wszystko powinno trzymać się bez zarzutów. Oczywiście korzystanie z tego typu słuchawek wymaga chwili przyzwyczajenia. Chyba każdy na początku będzie obawiać się, że podczas chodzenia słuchawka może nam wypaść z ucha i zginąć bezpowrotnie. Dużo zależy tutaj też od odpowiedniego dopasowania rozmiarów gumek. Tym z zestawu nic nie można zarzucić.

Bardzo wygodna jest funkcja automatycznego wyłączenia słuchawek po odłożeniu ich do pokrowca. To w zasadzie eliminuje konieczność pamiętania o ich każdorazowym włączaniu i wyłączaniu. O ile tylko mamy aktywny Bluetooth w telefonie, wystarczy wyjąć słuchawki z pokrowca i włożyć je do ucha aby muzyka zaczęła grać. Spotkałem się z opiniami, że ta funkcja nie zawsze działa jak powinna i po włożeniu do pokrowca słuchawki nadal odtwarzają muzykę. Być może to kwestia egzemplarza, ale nie spotkałem się z tym problemem.

Sterowanie za pomocą paneli dotykowych umieszczonych na bokach słuchawek wymaga przyzwyczajenia. Nie ma tu żadnych przycisków, kliknięć czy pisków, które mogłyby potwierdzić wciśnięcie wirtualnego przycisku. Jest to jednak kwestia przyzwyczajenia i w krótkim czasie można tę sztukę opanować. Większość akcji odbywa się poprzez dotknięcie słuchawki. W przypadku słuchawki lewej np. jedno dotknięcie to zatrzymania odtwarzania, dwa to następny utwór, a trzy poprzedni. Z kolei przytrzymanie słuchawki zmniejszy poziom głośności. Analogicznie przytrzymanie prawej go zwiększy.

Ze słuchawek można też korzystać pojedynczo, o ile zdecydujemy się na prawą słuchawkę. To ona odpowiada za łączność ze smartfonem i to na niej znajdują się przyciski odpowiedzialne m.in. za odbieranie przychodzących połączeń.

Aby w pełni korzystać z możliwość słuchawek warto zaopatrzyć się w aplikację Smart Control. W niej znajdziemy dokładny opis wszystkich gestów, co już samo w sobie jest warte uwagi. Tutaj również znajdziemy ustawienia funkcji przekazywania dźwięku z zewnątrz lub aktywacji redukcji hałasu oraz… coś co można nazwać złośliwie equalizerem. Jest on prezentowany w formie wykresu. Domyślnie jest to prosta kreska. Po lewej stronie skali mamy tony niskie, po prawej wysokie. Do tego mamy kropkę, którą przesuwając po ekranie możemy podbić dany zakres dźwięków, wykrzywiając naszą prostą. Z jednej strony, to bardzo proste rozwiązanie, ale z drugiej osoby bardziej wymagające płacąc tak dużo za słuchawki wolałyby mieć większą kontrolę nad dźwiękiem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News