DAJ CYNK

Sonos Arc - solidny soundbar, który zastąpi głośniki telewizora

Henryk Tur

Testy sprzętu

Dźwięk bez zarzutu, aczkolwiek do ideału paru elementów zabrakło

A teraz przechodzimy do rzeczy najważniejszej w każdej listwie dźwiękowej – a więc jakości emitowanego dźwięku.

Jedną z zalet Sonosa Arc jest obsługa Dolby Atmos – ale uwaga, aby z tego skorzystać, trzeba mieć telewizor, który obsługuje technologię Dolby Atmos i treści kodowane w tym formacie. Ja w trakcie testów korzystałem zarówno z telewizora z tym standardem, jak i z komputera PC oraz smartfonu. Sama moc głośnika jest bardzo dobra – przy słuchaniu na 40% głośności zarejestrowałem z odległości 1 metra ponad 60 db.

Ogólnie brzmienie jest bardzo czyste, ale przy słuchaniu muzyki bas jest raczej płaski - nie ma tu tej głębi, która pozwalałaby naprawdę poczuć przestrzeń w tle. Choć podczas używania z TV niskie dźwięki nie tłumią dialogów (a dodatkowo w aplikacji można włączyć funkcję „Wzmacniacz mowy”, która mocniej odseparowuje głos od tła), to jednak słychać brak osobnego subwoofera. Głośnik basowy można dokupić jako opcja, niestety istotnie zwiększająca łączny koszt zestawu.

Basowe ograniczenia Arca są szczególnie odczuwalne, gdy poziom głośności belki przekroczy 50% - wówczas bas słabnie i „odchodzi” bardziej w tło, a na przód wysuwają się mocniej tony średnie i wysokie. Sprawia to, że Sonos Arc możemy określić - i to nie ze względu na kolorystykę - jako "soundbar jasny".

Co się tyczy przestrzenności - choć brak satelitów, konstruowana jest w sposób zadowalający. Pracują nad nią opisane wcześniej głośniczki, skierowane w różnych kierunkach, a i nie bez znaczenia jest obsługa technologii Dolby Atmos.

Scena jest żywa, wszystkie dźwięki wybrzmiewają w odpowiednim czasie, nie pokrywają się ze sobą, a jeśli mamy jakieś smaczki i niuanse w tle, jak na przykład klimatyczne uderzenie pioruna, bardzo fajnie się to rozchodzi po przestrzeni. Odczuć to można zwłaszcza podczas oglądania filmów akcji czy wojennych, gdzie mamy do czynienia z wieloma eksplozjami, strzałami i innymi, podobnymi odgłosami. Jeśli zaś w trakcie filmu mamy spokojniejszy moment, kiedy to słychać soundtrack bez zakłóceń, wydaje się on wypełniać on całe pomieszczenie. I to duży plus, biorąc pod uwagę, że mamy tu do czynienia z jednym tylko urządzeniem bez dodatków. Odpowiednie skierowanie głośniczków w różnych kierunkach było zdecydowanie dobrym pomysłem.

Jeśli nie jest się audiofilem, mającym wyśrubowane oczekiwania, nie znajdziemy wielu powodów do narzekania, a jednym z nielicznych jest bas i niższe tony. Nie jest to sprzęt do słuchania muzyki, a korzystania z TV - o czym należy pamiętać, ponieważ przy filmach, audycjach telewizyjnych, filmach z Netflixa i innych serwisów dźwięk jest inaczej miksowany niż w przypadku "czystych" plików audio. Jednak i muzyki da się posłuchać bez większych zastrzeżeń.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News