DAJ CYNK

Test Sonos Sub Mini. Zapomnisz, że go masz, ale to ogromna zaleta

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu

Jakość dźwięku

W recenzji Sonos Ray podkreślałem, że soundbar oferują nienatarczywą, ale wysoką jakość dźwięku. Jedynie w mocnych scenach brakowało mi subwoofera z prawdziwego zdarzenia, a zakup pełnowymiarowego Sonos Sub za 3900 zł był pozbawiony sensu. Sonos Sub Mini częściowo rozwiązuje ten problem. Nadal kosztuje on 2400 zł, co w zestawie z soundbarem za 1400 zł może trochę dziwnie wyglądać, ale w mojej ocenie jest to już kwota jak najbardziej akceptowalna.

Test Sonos Sub Mini

Jednak nie o tym miałem pisać. Najważniejszy jest tu dźwięk, a ten jest bardzo dobry. Przyznam szczerze, że audio to jedna z tych kwestii, z którą zawsze mam największy problem z opisaniem. Mam poczucie, że wrażenia płynące ze słuchania dźwięku wydobywającego się z głośników bardzo trudno przelać na papier. W przypadku Sonos Sub Mini jest trochę łatwiej, bo po dłuższym użytkowaniu subwoofer jest niemal niedostrzegalny. W tym momencie możecie się zdziwić i zapytać, po co kupować głośnik, którego nie słychać? Już wyjaśniam.

Owszem, po dłuższym czasie rzeczywiście można zapomnieć, że w zestawie z soundbarem gra też subwoofer. To jednak całkowicie mylne wrażenie. Wystarczy na chwilę go rozłączyć, aby zdać sobie sprawę, co się traci. I to właśnie jest największa zaleta Sub Mini. Jest nienachalny. Nie dominuje innych sprzętów i nie wysuwa się na pierwszy plan. Jest doskonałym uzupełnieniem. To tak, jak z orkiestrą symfoniczną, gdzie poszczególne instrumenty nie rywalizują ze sobą o palmę pierwszeństwa. Zamiast tego współgrają ze sobą. Tak samo jest z Sonos Ray oraz Sonos Sub Mini i tak właśnie powinno być. Wiele tańszych subwooferów potrafi przytłoczyć. Odnoszę też wrażenie, że wielu użytkowników sprzętów audio lubi przesadzać z podbiciem basów, całkowicie zaburzając balans dźwięku. Z Sub Mini jest to trudne, bo oferowany przez niego dźwięk jest bardzo przyjemny, a jednocześnie nieśmiały i nieprzytłaczający.


Podsumowanie

Sonos Sub Mini jest dokładnie taki, jaki oczekiwałem, że będzie. Jest świetnym uzupełnieniem pozostałych sprzętów producenta i niczym więcej. Przy czym nie traktujcie tego jako wadę. Wręcz przeciwnie, dla mnie to ogromna zaleta. Przy dużo mniejszych gabarytach oferuje świetną jakość dźwięku. Sprawdza się zarówno do grania na konsoli, oglądania filmów, jak i słuchania muzyki, ale pod warunkiem, że w zestawie macie też głośniki lub soundbary amerykańskiego producenta. W takiej sytuacji wszystko ze sobą doskonale współgra.

Tak naprawdę trudno znaleźć mi jakąś wadę urządzenia poza jednak wysoką ceną 2400 zł. To duża kwota za sam subwoofer, chociaż po testach jestem przekonany, że to sprzęt warty wydanych złotówek. Chociaż sam testowałem go w zestawie z Sonos Ray i sprawdzał się doskonale, to jestem przekonany, że świetnie, a pewnie nawet lepiej poradzi sobie w duecie Sonos Arc. Jednak wtedy kwota za cały zestaw to już 7000 zł, co dla niektórych może być trudne do przełknięcia.

Poza tym jednak brakuję trochę Bluetooth (generalnie w głośnikach Sonosa, a nie tylko subwooferze), a obsługa za pomocą aplikacji (jeśli nie ma się kompatybilnego pilota IR) bywa irytująca, szczególnie w trakcie oglądania telewizji, gdzie poszczególne źródła mają różne poziomy głośności. Nie zmienia to mojej oceny końcowej, która jest bardzo wysoka. Ode mnie Sonos Sub Mini dostaje 8/10. Jestem pewny, że takiego sprzętu brakowało w ofercie tego producenta i może być prawdziwym hitem. Ja jestem zachwycony.

Ocena: 8/10

Zalety:

  • Prosty, minimalistyczny design
  • Jakość wykonania
  • Łatwa i szybka konfiguracja
  • Świetny, ale nienachalny dźwięk

Wady:

  • Jednak cena
  • Brak Bluetooth u Sonosa

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)