DAJ CYNK

Test Sonos Sub Mini. Zapomnisz, że go masz, ale to ogromna zaleta

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu

Budowa i jakość wykonania

Chociaż Sono Sub Mini jest zauważalnie mniejszy od Sonos Sub, co widać po redukcji masy z 16 do zaledwie 6,35 kg, to nadal jest to kawał sprzętu. Na szczęście producent postawił na cylindryczną budowę, dzięki czemu dla subwoofer zdecydowanie łatwiej znaleźć miejsce i nie rzuca się tak bardzo w oczy, jak jego większy brat. Nie zmienia to faktu, że to spory sprzęt. Na żywo sprawia wrażenie dużo większego niż na zdjęciach lub wynikałoby to z podanych rozmiarów.


Jakoś wykonania, jak to w produktach Sonosa, stoi na bardzo wysokim poziomie. Sub Mini w całości wykonany jest z dobrego jakościowo tworzywa sztucznego z matowym wykończeniem. Sam design urządzenia jest minimalistyczny, czyli taki, jaki powinien być w sprzętach, które mają pasować do różnych pomieszczeń. Na testy trafił do mnie model biały, ale w sprzedaży dostępny jest również czarny wariant. Nie będę ukrywał, że wolałbym ten ciemniejszy, w końcu przed telewizorem stoi czarny Sono Ray, więc lepiej by do siebie pasowały. Poza tym czarna wersja mniej kojarzy mi się z koszem na śmieci, ale na potrzeby testów nie ma to większego znaczenia.

Test Sonos Sub Mini

To, co pierwsze rzuca się w oczy, to potężny tunel środkowy. Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu widać, że w środku (na dwóch bokach) znajdują się 6-calowe woofery. Poza tym ma spodzie urządzenia znajdują się tylko dwa złącza: zasilania oraz Ethernet, a z tyłu obudowy przyciski do szybkiego nawiązywania łączności. To wszystko. Jeszcze na górze subwoofer znajduje się minimalistyczne logo producenta. Chociaż wyglądem Sonos Sub Mini przypomina nieco kosz na śmieci, to zdecydowanie może się podobać. Do mniej takie design trafia, chociaż – jak już wspominałem – wolałbym wersję czarną. Dobrze, że subwoofer stoi na niewielkich nóżkach, dzięki czemu jest miejsce na poprowadzenie kabli wychodzących ze spodu obudowy.

Konfiguracja i użytkowanie subwoofera

Konfiguracja Sonos Sub Mini przebiega podobnie, jak w przypadku pozostałych urządzeń amerykańskiego producenta. W skrócie – nie obejdzie się bez dedykowanej do tego aplikacji mobilnej. W moim przypadku, gdy korzystałem już z Sono Ray w salonie i Sonos One SL w sypialni, nie stanowiło to żadnego problemu. Po podłączeniu subwoofer do prądu i uruchomieniu appki został on natychmiastowo wykryty. Aplikacja zapytała, czy chcę go dodać i połączyć z soundbarem, co też uczyniłem. Zostałem poproszony i przyłożenie telefonu do szczytu obudowy i wszystko odbyło się automatycznie. Po tym nastąpiła szybka aktualizacja oprogramowania Sub Mini i już po chwili mogłem z niego korzystać. Cały proces jest szybki i przede wszystkim łatwy.

Sonos Sub Mini aplikacja mobilna

Sono Sub Mini łączy się w parę z soundbarem, w tym przypadku Sonos Ray, więc obsługa w żaden sposób się nie zmienia. Oba urządzenia są wspólnie identyfikowane jako system w Salonie, bo tak zostały przeze mnie skonfigurowane. Dzięki grajbelce można je obsługiwać z poziomu obsługiwanego pilota na podczerwień lub właśnie aplikacji mobilnej. Mamy też dostęp do equalizera. Co ciekawe, da się przejść do osobnych ustawień Sub Mini, ale w obu przypadkach podbicie basu daje ten sam efekt. Poza tym aplikacja jest zintegrowana z popularnymi serwisami streamingowymi, jak Spotify, więc z jej poziomu możemy odpalać ulubione playlisty czy albumy. Pozwala także na słuchanie radia internetowego, włączenie trybu nocnego, włączenie wzmacniania mowy, ustawienie kontroli rodzicielskiej oraz alarmów. Głośniki automatycznie włączają się po uruchomieniu podłączonego telewizora (za pomocą złącza optycznego do Sonos Ray). 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)