DAJ CYNK

Test telefonu Asus Zenfone 2 ZE551ML

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Włącznik trafił na górny bok urządzenia (wraz z dodatkowym mikrofonem i gniazdem słuchawkowym), ale korzystać z niego będziemy rzadko - równie dobrze możemy wybudzić urządzenie dwukrotnym puknięciem palcem w ekran i tak samo uśpić stukając w wolne miejsce na pulpicie. Boki prawy i lewy są gładkie, a na boku dolnym znajdziemy gniazdo microUSB oraz mikrofon słuchawki. Ponad wyświetlaczem, oprócz głośnika słuchawki i oka aparatu 5 Mpix, z prawej strony umieszczona została wielokolorowa dioda powiadomień, a na lewo od głośnika czujnik zbliżania/oświetlenia.

Tylny panel testowanej wersji telefonu wykonany był z czarnego tworzywa o porowatej fakturze udającej szczotkowane aluminium. Króluje tutaj symetria i centralne umieszczenie elementów. Od góry przez środek telefonu biegną sobie kolejno: dwukolorowa lampa błyskowa, aparat 13 Mpix, przycisk regulacji głośności, logo Asus, dumny napis "intel inside", logo Zenfone i wreszcie szeroka maskownica wylotu głośnika zewnętrznego. Ta ostatnia jest nieco groteskowa, bo tak naprawdę głośnik zajmuje przestrzeń wielkości karty microSIM w lewym dolnym rogu obudowy, a pozostała część "wylotu" jest zaklejona i jedyne co robi, to zbiera niepotrzebnie kurz.



Zdejmowanie pokrywy akumulatora nie należy w Zenfone'ie do czynności przyjemnych. Przy krótkich paznokciach to dosyć bolesne doświadczenie - użyć trzeba sporej siły, by w końcu panel wyskoczył z zatrzasków. Już przy pierwszym podejściu brzegi szczeliny ułatwiającej otwieranie obudowy powyginały się. O ile przedni panel z Gorilla Glass 3 i dosyć masywna "klapka baterii" sprawiają wrażenie solidnych, to już błyszczący, czarny pasek ciągnący się wokół całej obudowy jest totalnym nieporozumieniem. Asus zastosował tu miękkie, łatwe do uszkodzenia tworzywo, którego brzegi nie są równe już od samego początku, brzydko przechodząc w tylny panel. Designerska żółta kartka... a to jeszcze nie koniec "atrakcji". Całkiem niegłupio prezentujący się tylny panel, po kilku upadkach może wyglądać jak... zafoliowany. Po kilku dniach zauważyłem, że przy gnieździe ładowania tworzywo rozwarstwiło się. Porowata faktura pokrywy akumulatora okazała się wprasowaną w plastik folią (widać to na pierwszym z filmów dołączonych do recenzji - po pierwszej minucie).

Gdy wreszcie ten nieszczęsny tylny panel zdejmiemy, naszym oczom ukaże się przyczepiony na stałe akumulator, a na nim dwa gniazda microSIM oraz karty microSD.

Ogólne wrażenia co do obudowy mam mieszane. Z jednej strony nic nie trzeszczy, zaokrąglony tył miło wtapia się w dłoń, a przycisk regulacji głośności jest idealnie pod palcem wskazującym w czasie rozmowy. Z drugiej zaś detale pokazują, że flagowy Asus nie jest taki znowu "premium", jakbyśmy mogli sobie życzyć. Irytować może też fakt, że telefon strasznie kołysze się na płaskim podłożu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News