DAJ CYNK

Test telefonu BlackBerry Z10

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Liczba rejestrowanych detali jest zbliżona do tej w iPhone'ie 5 czy Samsungu Galaxy S III. Sposób działania algorytmów odszumiających i wyostrzających bardziej przypomina ten z iPhone'ów. Nie ma tu usuwania szumu za wszelką cenę, co pozwala na zachowanie subtelnych detali, jak i daje większe pole do manewru w aplikacjach graficznych (przy braku dostępu do komputera pomoże rozbudowany edytor). Przy słabych warunkach oświetleniowych ziarnistość zdjęć wzrasta, ale kolorowego szumu właściwie nie ma. BlackBerry postanowił uatrakcyjnić wygląd zdjęć dosyć mocno podkręcając nasycenie kolorów - to właściwie jedyny istotny zarzut jaki można mieć do jakości zdjęć. Cała reszta jest na wysokim (jak na telefoniczne standardy) poziomie.

Na tym tle nie do końca przekonuje mnie jakość nagrań wideo. Ponownie poziom szumu jest niewielki i nie brakuje szczegółów, jednak brak stabilizacji potrafi dać się we znaki. Brzegi rejestrowanych obiektów "drżą", a autofocus choć szybki, zbyt często robi korekty dodatkowo zmniejszając czytelność filmu. Dźwięk rejestrowany jest w mono, jednak częstotliwość próbkowania wynosząca 48 kHz i bitrate na poziomie 128 kb/s sprawiają, że nie jest z nim źle. Cieszy też, że nawet przy słabych warunkach oświetleniowych stale utrzymywana jest szybkość 30 klatek na sekundę. Sumaryczna jakość nagrań jest jednak przeciętna, jeśli porównać Z10 np. z Nokią Lumia 920.

Multimedia

Odtwarzacz muzyczny może nie rzuca na kolana liczbą funkcji, tradycyjnie jednak dla BlackBerry, sterować możemy nim sprzętowymi przyciskami na obudowie. Przycisk między kontrolkami głośności działa jako pauza, a przytrzymując dłużej przyciski regulacji głośności przeskakiwać możemy pomiędzy utworami na liście. Tym sposobem piosenkę zmienimy nawet nie wyciągając telefonu z kieszeni. W odtwarzaczu zobaczymy okładkę albumu, włączymy powtarzanie utworów, losowe ich odtwarzanie czy posegregujemy je według wykonawcy, albumu lub gatunku. Ot standard. Niestety w standardzie tym zabrakło equalizera. Miłośnicy czystego brzmienia prawdopodobnie i tak by go jednak nie potrzebowali, bo producent zadbał o naprawdę wysoką jakość dźwięku, nie gorszą niż w chwalonej przeze mnie ostatnio Xperii Z. Ponarzekać można jedynie na przeciętny poziom głośności i... mizerne słuchawki dołączone do zestawu. Za sprawą smutnej mody, telefon pozbawiony został radia FM (nie ma go nawet we "wszystkomającym" Galaxy S4).

Odtwarzacz filmów dorównuje listą obsługiwanych kodeków aplikacji Samsunga. Działały wszystkie pliki wideo, które trzymałem na karcie pamięci, łącznie z dużymi plikami MKV o rozdzielczości FullHD. Aplikacja jest prosta w obsłudze i jedynie szkoda, że nie radzi sobie z wczytywaniem napisów do filmów. Oprócz opcji dopasowania wyświetlanego filmu do ekranu, w menu znajdziemy skrót do edytora. Modyfikować możemy nie tylko filmy nagrane przez nas, ale właściwie wszystkie pliki znajdujące się w pamięci urządzenia. Filmy możemy kadrować , obracać, przycinać, regulować kontrast, jasność, kolorystykę... prawdziwa kopalnia narzędzi dołączona do telefonu zupełnie za darmo. Edytor uzupełnia Story Maker, czyli szybki generator prezentacji wideo składających się z filmów i zdjęć z nałożonymi efektami specjalnymi, animowanymi przejściami i podkładem muzycznym. Z BlackBerry Z10 nie potrzebujemy komputera by efektownie zaprezentować znajomym zdjęcia i filmy z wyjazdu. A jeśli do tego dodać wyjście microHDMI oraz wsparcie dla DLNA, to nowa jeżynka urasta do miana mulimedialnego potwora ;-).

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News