DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P8

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Boki i tył telefonu są jednym, scalonym elementem wykonanym z metalu, pokrytym warstwą srebrnej farby. Egzemplarz mający prawie dwa miesiące, póki co, nie wykazuje tendencji do łuszczenia się farby i zbierania zarysowań, w przeciwieństwie do szkła zastosowanego w modelu Ascend P7 i Honor 6. To właśnie z tego powodu Huawei postawił na metal w miejsce szkła i zdecydowanie to rozwiązanie sprawdza się bez zastrzeżeń.

Na prawym boku telefonu znajdują się przyciski regulacji głośności, bardzo dobrze wyczuwalny przycisk blokady ekranu oraz gniazda karty SIM i karty pamięci. Na lewy bok nie trafił żaden z elementów. Przyciski są metalowe, ale w odróżnieniu od Huaweia G7, nie imitują grzechotki przy każdy potrząśnięciu telefonem. Dolna krawędź telefonu, to... żadna nowość. Jest to element obudowy, przez który pierwsze pytanie na widok P8 brzmiało - "iPhone, czy Es-szóstka?". Wszystko to spowodowane jest dwoma otworami imitującymi głośniki stereo (niestety głośnik znajduje się tylko pod lewym otworem). Centralnie znajduje się gniazdo microUSB, a po jego bokach dwie śruby potęgujące wrażenie solidności konstrukcji. Na górnej krawędzi telefonu umieszczone zostało gniazdo Jack 3,5 mm i otwór mikrofonu. Wszystkie krawędzie telefonu zostały idealnie wyszlifowane i zgodnie z zapowiedziami, Huawei zadbał o najdrobniejsze szczegóły. Trzeba przyznać, że robią one bardzo duże wrażenie.

Tył telefonu... jest brzydki. W jego górnej i dolnej części znajdują się białe, plastikowe paski, niezbędne do poprawnego działania anten, które mocno kontrastują ze srebrem obudowy i mocno psuje to wrażenia wizualne. Zdecydowanie lepiej prezentuje się to w innych wariantach kolorystycznych. Umieszczone centralnie logo Huawei, podobnie jak w iPhone'ach dodatkowo potęguje możliwość pomylenia P8 ze smartfonami Apple'a. Aparat wraz z diodą LED znajdują się w lewym górnym rogu tylnego panelu i Huawei mocno chwalił się faktem schowania go w obudowie. Podczas prezentacji wytknięte zostały aparaty Samsunga Galaxy S6 i iPhone'a 6, które wystają ponad powierzchnię obudowy. Tutaj jest idealnie płasko i zdecydowanie jest to dobre rozwiązanie.

Cała konstrukcja ma wymiary 144,9 x 72,1 x 6,4 mm i obciąża kieszeń masą 144 gramów. Telefon dobrze leży w dłoni i obsługa jedną ręką co prawda nie jest idealna, ze względu na sporą przekątną ekranu, ale zdecydowanie jest możliwa. Całość jest bardzo dobrze wyważona i spora masa jest dobrze rozłożona na całej powierzchni telefonu, przez co nie jest mocno odczuwalna. Konstrukcja jest wykonana perfekcyjnie z dbałością o każdy szczegół. Ani przez moment nie ma się wrażenia trzymania bubla lub byle jak zrobionej zabawki. Poza delikatnym konfliktem barw na tylnej klapce zdecydowanie nie ma tutaj do czego się przyczepić.

Wyświetlacz - pomacaj go w nowy sposób

Huawei P8 został wyposażony w ekran IPS o przekątnej 5,2 cala i rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli. Pokrywa go tafla szkła Gorilla Glass 3. Wyświetlacz jest bardzo dobrej jakości. Odwzorowanie barw, kąty widzenia, czułość dotyku, wszystko to stoi na bardzo wysokim poziomie. Widoczność ekranu w słońcu stoi na przyzwoitym, ale niczym nie wyróżniającym się pułapie, ale do momentu, aż włączy się tryb, którego muszę przyznać nie byłem w stanie zrozumieć. Automatycznie i zupełnie losowo ekran w silnym słońcu robił się o co najmniej 30% jaśniejszy, robiąc się perfekcyjnie czytelny. Działo się tak pomimo wyłączenia wszystkich dostępnych trybów automatycznego ustawiani jasności. Co ciekawe, nawet podczas prób ustawiania telefonu pod różnymi kątami do padającego światła słonecznego, obraz nie zawsze robił się jaśniejszy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News