DAJ CYNK

Test telefonu Samsung B2100

Mateusz Pakulski (Q!)

Testy sprzętu

W TERENIE
Samsung reklamuje swój najnowszy produkt jako telefon, który wiele wytrzyma. Głównym argumentem jest tutaj jego zgodność z dwoma normami: cywilną IP57 oraz wojskową MIL-STD-810F. Pierwsza z nich mówi o odporności urządzenia na czynniki zewnętrzne. Cyferka 5 oznacza, że jego wnętrze jest pyłoodporne (nie mylić z pyłoszczelne), natomiast "7" mówi o tym, że telefon może być zanurzony w wodzie w określonych warunkach ciśnieniowych i czasowych. Druga z norm, ustanowiona przez Departament Obrony USA, ma zagwarantować żywotność telefonu m.in. w takich warunkach jak: niskie ciśnienie, niska oraz wysoka temperatura (w tym gwałtowna jej zmiana), wilgoć, deszcz, grzyby, piach czy pył. Postanowiłem zatem sprawdzić empirycznie czy zapewnienia te (przynajmniej te najczęściej spotykane) mają pokrycie w rzeczywistości.



Na pierwszy ogień (sic!) telefon został wystawiony na próbę wodną poprzez ochlapanie go średnim strumieniem. Jednak zgodnie z przewidywaniami i zapewnieniami producenta takie zabawy nie zrobiły na nim większego wrażenia.

Kolejna próba polegała na zakopaniu urządzenia w suchej ziemi. Po jego odkopaniu wygląd telefonu nie zachęcał do skorzystania z niego - potrzebny był zatem kolejny strumień wody. Szybkie mycie z uwzględnieniem wgłębień w głośnikach pozwoliło doprowadzić Samsunga do stanu używalności. Również po tym zabiegu telefon działał bez zarzutu.

Następna próba była prawdziwie terenowa. Polegała na zanurzeniu telefonu w błotnistej mazi. Telefon co chwilę to żwawo nurkował, to pojawiał się nad powierzchnią tak przygotowanej mieszanki. Jedyne, co można było mu zarzucić po takiej kąpieli błotnej, to jego niezbyt czysty i schludny wygląd. I kolejny raz z pomocą przyszedł strumień wody, który doprowadzał urządzenie do normalnego wyglądu. Także i po tych zabiegach telefon nie odbiegał wyglądem i zachowaniem od egzemplarza dopiero co wyjętego z pudełka.

W reklamach B2100 Samsung podkreśla, że jego najnowszy telefon wyjdzie zwycięsko w starciu z najbardziej podstępnym przeciwnikiem, czyli wodą. Pozwoliłem sobie zatem na sprawdzenie i tej obietnicy. Pierwsze testy zanurzeniowe lekko mnie zaniepokoiły. Wyraźnie dało się zauważyć jak z obudowy telefonu wydobywają się niewielkie bąbelki powietrza. To sprawiło, że nie wgłębiając się za bardzo w przyczyny i skutki, szybko wyciągnąłem telefon z wody, rozkręciłem go i przetarłem chusteczką, jednocześnie pozostawiając do wyschnięcia. To spowodowało, że na dłuższą chwilę przeszła mi ochota na tego typu eksperymenty. Jednak taki stan rzeczy nie dawał mi spokoju i postanowiłem pójść na całość - zanurzyć telefon w wodzie nie oglądając się na jakiekolwiek tego skutki. Co się okazało?

Otóż druga próba wodowania B2100 zakończyła się pełnym sukcesem. Z okolic jego obudowy nie wydobywały się żadne pęcherzyki powietrza, a co więcej - pod wodą telefon działał równie dobrze, jak i nad jej powierzchnią. Dopiero po jego ponownym rozkręceniu zdałem sobie sprawę skąd wcześniej wzięły się pęcherzyki powietrza. Otóż mimo iż obudowa jest obłożona dosyć szczelnie solidną gumą, to jednak może się zdarzyć sytuacja, w której to śladowe ilości wody dostaną się do środka urządzenia. Jednak w jego wnętrzu znajduje się dodatkowa uszczelka zapobiegająca przedostaniu się wilgoci do komory zajmowanej przez baterię i pozostałe wnętrzności. Tak więc o ile poprawnie złożymy telefon, to nie ma żadnego niebezpieczeństwa, że woda dostanie się do jego wnętrza i cokolwiek w nim uszkodzi.



Niska temperatura? Proszę bardzo. Pojemnik z wodą i telefonem w środku, wstawiony do zamrażarki. Po trzech godzinach zamarznięty telefon nie dawał jakichkolwiek oznak zmęczenia - wszystko działało bez najmniejszych problemów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News