DAJ CYNK

Test telefonu Sony Ericsson C902

Mateusz Pakulski (Q!)

Testy sprzętu

Klawisze

Prawie wszystkie przyciski telefonu znajdujące się na przednim panelu zostały pokryte błyszczącym plastikiem. Wyjątkiem są tu klawisze "słuchawek" oraz kierunki dżojstika, których powierzchnia jest matowa. Klawisze alfanumeryczne zostały nachylone lekko ku dołowi, tworząc charakterystyczne "schodki". To sprawia, że przyciskanie ich nie należy do najbardziej wygodnych. Aby mieć pewność, że naciskamy tylko wybraną cyferkę, należy przycisnąć na jej górną krawędź. Przez to nie mamy stuprocentowej pewności, czy przypadkiem nie przyciskamy klawisza znajdującego się wyżej. W połączeniu z ich twardością oraz zbyt małym skokiem otrzymujemy klawiaturę, na której do pisania dłuższych wiadomości trzeba mieć odrobinę samozaparcia. O podobnych odczuciach informowały również osoby, które miały okazję zapoznać się z C902. Klawisze uruchomionych aplikacji, "c", "słuchawek" oraz funkcyjne zostały ułożone "w łódeczkę", co nie okazało się zbyt wygodnym rozwiązaniem. W praktyce ich brzegi zlewają się ze sobą i nie ma możliwość ich bezwzrokowego wyboru. Dodatkowo klawisze funkcyjne posiadają na swojej powierzchni wypukłości mające ułatwić ich przyciskanie, jednak w połączeniu z ich kształtem oraz małą powierzchnią często nie jest łatwo w nie trafić. Klawisz kierunkowy oraz zatwierdzania to jedyne przyciski telefonu, których obsługa nie stwarza większych problemów.



Sposób otwierania aparatu wymusił umieszczenie trzech klawiszy bocznych (głośności oraz spust aparatu) na prawym boku, w jego dolnej części. O ile w przypadku przycisku spustu aparatu jest to jego naturalne położenie, o tyle do obsługi głośności w tym miejscu trzeba się dosyć długo przyzwyczajać. Takie zagęszczenie klawiszy na dość małej powierzchni sprawia, że przy obsłudze aparatu musimy zwrócić uwagę czy przypadkiem zamiast spustu nie przyciskamy jednego z klawiszy głośności. A zdarza się to dosyć często, mimo iż po otwarciu aparatu spust migawki podświetlany jest na niebiesko.

Ekran

Po pierwszym włączeniu telefonu następuje małe rozczarowanie. Okazuje się bowiem, że to co na początku wydawało się ekranem (a więc przedni panel umieszczony pod błyszczącą powierzchnią) wcale nie jest nim w pełni. Po jego bokach znajdują się dwa czarne paski, które w skuteczny sposób powodują, że ekran wydaje się mały. I taki też właśnie jest, mimo swojej rozdzielczości wynoszącej 240 x 320 pikseli i przekątnej wynoszącej 2 cale. Został on wykonany w technologii TFT oraz potrafi wyświetlić obraz w 256 tysiącach kolorach. Wyświetlany na nim obraz jest przyzwoitej jakości, nawet jeśli znajdziemy się z telefonem na zewnątrz - nie ma problemu z dostrzeżeniem i poprawnym odczytaniem wyświetlanej treści, jednak tylko pod warunkiem, że jasność podświetlenia jest ustawiona na wyższe wartości.



Menu

W menu nie znajdziemy żadnych fajerwerków - wszystko to już gdzieś wcześniej widzieliśmy i nic nie jest w stanie nas zaskoczyć. Do wyboru mamy prezentację menu w postaci siatki, listy oraz menu obrotowego. W praktyce okazuje się, że najbardziej wygodnym jest sposób pierwszy, tradycyjny, ewentualnie drugi. Menu obrotowe jest natomiast mało przejrzyste, co nie ułatwia korzystania z telefonu. Ikonki w menu są takie same, jak w innych modelach od Sony Ericssona, podobnie jak i podmenu. Osoby, które miały już do czynienia z telefonami tego producenta, odnajdą się tu bez problemu. A szkoda, bo SE mógłby się w końcu pokusić o zmianę menu swoich telefonów, które od dobrych kilku lat prezentuje się tak samo (z małymi wyjątkami).

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News