DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia E dual

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Przeglądając ostatnio portfolio smartfonów Sony zacząłem się powoli zastanawiać, kiedy Japończycy zaczną komplikować nazwy swoich urządzeń. Liter alfabetu pozostaje im co raz mniej, a nic nie wskazuje na to, żeby przestali przedstawiać światu coraz to nowe produkty. Na szczęście, póki co, łatwo można się w nich odnaleźć. Im dalsza litera alfabetu, tym bardziej zaawansowany telefon. W moje ręce trafił tym razem przedstawiciel pierwszej części alfabetu, przeznaczona dla mniej wymagającego użytkownika - Xperia E Dual. Znajdziemy w niej parametry typowe dla niższej półki, świeżą wersję Androida oraz dwa gniazda na karty SIM.

Przeglądając ostatnio portfolio smartfonów Sony zacząłem się powoli zastanawiać, kiedy Japończycy zaczną komplikować nazwy swoich urządzeń. Liter alfabetu pozostaje im co raz mniej, a nic nie wskazuje na to, żeby przestali przedstawiać światu coraz to nowe produkty. Na szczęście, póki co, łatwo można się w nich odnaleźć. Im dalsza litera alfabetu, tym bardziej zaawansowany telefon. W moje ręce trafił tym razem przedstawiciel pierwszej części alfabetu, przeznaczona dla mniej wymagającego użytkownika - Xperia E Dual. Znajdziemy w niej parametry typowe dla niższej półki, świeżą wersję Androida oraz dwa gniazda na karty SIM. Muszę przyznać, że ten model trafił do mnie w idealnym momencie. Kilka dni wcześniej mój operator nagrodził mnie "lejkiem", co zmusiło mnie do inwestycji w numer tylko do korzystania z Internetu i wyposażeniu się w drugi telefon. Czy Xperia E Dual podołała zadaniu? Czy w końcu dostajemy dwie jednocześnie działające karty ? Na te i wiele innych pytań odpowie poniższy test.

Zestaw - skromny i standardowy nieład

Xperia E została zapakowana w tradycyjne, niewielkie, prostopadłościenne pudełko koloru białego. W środku znalazło się miejsce tylko dla jednej przegródki, w której umieszczono telefon, a reszta została zwyczajnie wrzucona do środka bez większego porządku. W końcu miałem tę satysfakcję, że odesłałem telefon zapakowany prawie tak samo, jak w oryginale. Sam zestaw jest skromny. W pudełku znajdziemy, obok telefonu, krótką, składaną instrukcję, jednoczęściowy zestaw słuchawkowy, kabel do transmisji danych i zasilacz z logiem Green Heart. Ekologiczność ładowarki polega chyba głównie na jej długości. Chociaż metrowy kabel, to nie tylko dzisiejszy standard, a nawet i więcej niż w wielu topowych modelach, to jednak w porównaniu z używaną przeze mnie na co dzień, ponad dwumetrową ładowarką, czułem się tutaj mocno ograniczony. Zdecydowanie miłym uzupełnieniem zastawu byłaby tutaj jakakolwiek karta pamięci.



Budowa - to już było... tylko trochę większe

Wygląd Xperii sprzedawanych pod logiem Sony, to zawsze były dla mnie dwie grupy. Pierwsza z nich, to modele wzorowane na kanciastej Xperii S, a druga, to modele cieńsze, o bardziej zaokrąglonych krawędziach. I właśnie do tej drugiej grupy należy Xperia E, która wizualnie jest bardzo zbliżona do dość popularnej w ostatnim czasie, Xperii J (choć jest znacznie od niej grubsza).

Przód telefonu zdominowany jest przez 3,5 calowy wyświetlacz. Pod nim umieszczono trzy pojemnościowe przyciski: wstecz, Home oraz opcji oraz niewielki, okrągły otwór mikrofonu. Nad ekranem mamy logo Sony oraz głośnik do rozmów, który w zastraszającym tempie zbiera ogromne ilości kurzu i wszelkiego rodzaju paprochów. Na lewo od głośnika dobrze zamaskowany został czujnik zbliżeniowy oraz pomiaru oświetlenia, a delikatnie pod nim znajdziemy diodę powiadomień. Na prawym boku telefonu umieszczono wszystkie przyciski sprzętowe. Mamy więc jednostopniowy przycisk aparatu, przycisk blokady/włączania telefon i przyciski regulacji głośności.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News