DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia Z1 Compact

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Tył telefonu zawiera ten sam aparat fotograficzny 20,7 megapiksela, który znamy już z Xperii Z1. Towarzyszy mu dioda doświetlająca i dodatkowy mikrofon. Nieco powyżej środka tylnego panelu znajdziemy pole działania modułu NFC, wykorzystywanego do parowania urządzeń czy płatności bezgotówkowych. Dużą zmianą konstrukcyjną względem 5-calowej Xperii Z1 jest rezygnacja ze szkła z tyłu obudowy. Zamiast niego znajdziemy tu polerowane na wysoki połysk tworzywo sztuczne - dosyć dobrze szkło udające. Boki, jak i szkielet telefonu w dalszym ciągu są metalowe. W czarnej, różowej i limonkowej wersji kolorystycznej metal ten jest pokryty dodatkowo metaliczną warstwą farby.

Wyświetlacz

Wiele kontrowersji wśród czytelników TELEPOLIS.PL budziła rozdzielczość wyświetlacza, która w kompaktowej wersji flagowca firmy Sony została zredukowana do HD. 1280 na 720 pikseli daje jednak przy 4,3 cala i tak większe zagęszczenie pikseli niż to w ostatnich iPhone'ach. 342 piksele na cal nikomu nie powinny spędzać snu z powiek, a nawet najmniejszy tekst na stronach internetowych jest doskonale czytelny.

Muszę przyznać, że technologia produkcji wyświetlacza, określana przez Sony enigmatycznie jako Triluminos display początkowo mnie zwiodła. Byłem święcie przekonany, że do czynienia mam z ekranem IPS LCD, tymczasem, jest to w dalszym ciągu matryca TFT. Jednak nie byle jaka, a już na pewno najlepsza jaką do tej pory spotkałem w telefonach marki Sony. Ekran Xperii Z1 Compact oferuje głęboką czerń, duże kąty widzenia i brak charakterystycznego mienienia się obrazu przy nagłej zmianie kąta widzenia, które irytuje w zeszłorocznych Xperiach Z i Z1. Do poprawki został jedynie ciut za wysoki poziom odblasków, który mimo wszystko jest na akceptowalnym poziomie i nie miałem w czasie testów większych problemów z czytelnością ekranu poza pomieszczeniami.

Na takim ekranie, nakłada systemowa Sony wreszcie wygląda jak należy. Zamiast prześwietlonych szarości, dostajemy dostojne, wyglądające bardzo profesjonalnie menu.

Minimalistyczny interfejs

Profesjonalizmu dodaje również powściągliwe podejście producenta do tematu dodatków. Z zadeklarowanych 16 GB pamięci wewnętrznej, dla użytkownika zostaje prawie 11,5 GB. Samsung Galaxy S4 zostawia tylko nieco ponad 8,5 GB. Szybkość zapisu danych dla plików ciągłych to aż 27 megabajtów na sekundę. Kopiowanie filmów czy muzyki jest dzięki temu nawet kilkukrotnie szybsze niż w urządzeniach poprzednich generacji. Z aplikacji śmieciowych doszukałem się jedynie antywirusa McAfee Security i mało popularnego edytora zdjęć Pixlr Express. Niektórym osobom przeszkadzać może też nieco na siłę zainstalowany Facebook, który co chwila pobiera aktualizacje.

Interfejs telefonu jest powściągliwy, choć nie zabrakło w nim możliwości zmiany skórek menu, jak i coraz popularniejszej pracy wielozadaniowej w okienkach. Tę ostatnią uruchamiamy poprzez menu ostatnich aplikacji. Oprócz możliwości opróżniania pamięci RAM z nieużywanych już programów, znajdziemy tu pasek "drobnych aplikacji", a na nim takie programy jak przeglądarka internetowa, kalkulator, minutnik czy kalendarz. W razie potrzeby listę tę możemy rozszerzyć o dodatkowe mini-aplikacje pobrane z Google Play lub zamieniając w nie dowolny zainstalowany w telefonie widżet. Drobne aplikacje uruchamiają się jako dodatkowa warstwa interfejsu i możemy je swobodnie przesuwać nad innymi programami.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News