DAJ CYNK

Test zegarków Samsung Gear 2 i Gear Fit

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Gear Fit, czyli design vs. ergonomia

Gear Fit zapamiętany z prezentacji Samsunga okazuje się na żywo bardziej pękaty i mniej "bransoletkowaty". O ile ekran rzeczywiście jest efektownie wygięty, o tyle już koperta przylega do dłoni bardziej płasko, tak jakby pod ekran ktoś wsadził dodatkową, zbędną warstwę plastiku. Początkowo ten fakt nieco mnie odrzucił, bo "fit" okazał się grubasem. Warto jednak dodać dla obrony, że bardziej płaskie przyleganie do nadgarstka jest konieczne dla w miarę sprawnego pomiaru tętna. Druga kwestia to sposób zabezpieczenia zegarka przed odpadnięciem od dłoni. Zamiast opartego na dźwigni zatrzasku, mamy tu jedynie dwie metalowe "kuleczki", które wciska się przez otwory w gumowym pasku. O ile urządzenie nałożone na rękę "raz na zawsze", jak klasyczny zegarek, byłoby bezpieczne, o tyle patrząc przez pryzmat ładowania co kilka dni, nie jest to rozwiązanie optymalne. Za każdym razem musimy na nowo dopasowywać Fita do obwodu nadgarstka, a po pewnym czasie może okazać się, że otwory będą już zbyt wyrobione i nasz gadżet zniknie gdzieś w trawie czy rozpłynie się w toni jeziora. I tu zabawny akcent z instrukcji urządzenia - o ile ponoć Fit jest wodoszczelny, to już w dokumentacji znajdziemy: "wilgoć i ciecze mogą uszkodzić opaskę Gear Fit".

Kolejna dyskusyjna kwestia to zastosowanie wygiętego ekranu Super AMOLED o przekątnej 1,84 cala i rozdzielczości 432 x 128 pikseli. W pomieszczeniach wygląda on pięknie (rozdzielczość jest najzupełniej wystarczająca), ale poza nimi, niewiele na nim widać. Owszem, da się ustawić jasność na 6-stopniowej skali, ale maksymalne podświetlenie domyślnie wraca do mniejszej wartości po 5 minutach. Krzywizny ekranu powodują radykalny wzrost odblasków, a dodatkowo wymagają przyzwyczajenia w kwestii wybierania funkcji. Pamiętajmy, że ekrany dotykowe zoptymalizowane są do rejestrowania punktowego, prostopadłego dotyku. Wielokrotnie byłem przekonany, że tak właśnie robię, ale zegarek miał inne zdanie. O ile centralna część ekranu nie była problemem, o tyle już w jego skrajnych częściach łatwo było o pomyłki. Początkowo narzekałem na poziome ustawienie menu, które wymagało nienaturalnego przywodzenia ręki, z prostopadłym ustawieniem nadgarstka względem ciała. Później jednak okazało się, że pionowy układ menu (typowy dla Gear 2) jest mniej czytelny na wyjątkowo wąskim ekranie Fita i ostatecznie zostawiłem poziomy.



Na liście "bajerów" Fita najbardziej w oczy rzuca się pulsometr. Pomiar tętna wymaga ustawienia zegarka tak, żeby czujnik nie trafiał na kości nadgarstka, zatrzymania się na chwilę jeśli jesteśmy w ruchu i ustabilizowania pozycji ręki, a zgodnie z wytycznymi instrukcji najlepiej to jest w ogóle usiąść. Często pomiar udaje się zrobić dopiero za n-tą próbą. Czynnikami utrudniającymi pomiar są niskie temperatury, zbyt wąski nadgarstek (tego raczej bym się nie obawiał, standaryzacja poszła w kierunku drobniejszych, azjatyckich sylwetek), nierówne odbicie światła używanego do pomiaru, ziewanie, rozmowa czy nawet owłosienie na rękach. Ten pakiet "gwiazdek" sprawia, że Fit najbardziej pasuje do bezwłosego nadgarstka aktywnej pani, a i tak trudne może być korzystanie z pomiarów tętna w czasie treningów. Dodam, że właśnie od tej czynności rozpoczyna się trening z cyfrowym asystentem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News