Xiaomi 11T Pro wyposażony został w wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,67”. Rozdzielczość to 1080x2400, co przekłada się na zagęszczenie pikseli rzędu ok. 395 PPI. Dodatkowo możemy się cieszyć wysokim odświeżaniem rzędu 120 Hz oraz obsługą HDR10+ i Dolby Vision.
Pokrycie gamutów w trybie Żywym. Od lewej: sRGB / Adobe RGB/ DCI-P3
Czytelność w mocnym słońcu nie powinna być problemem. Producent deklaruje jasność maksymalną rzędu 800 nitów. Według naszych pomiarów w trybie automatycznym wartość ta sięga 703 nitów, a więc stosunkowo blisko oficjalnych deklaracji. W trybie ręcznym natomiast wyświetlacz osiąga ok. 493 nity, co również jest dobrą wartością. Oczywiście takie rzeczy jak perfekcyjna czerń, nieskończony kontrast czy bardzo dobre kąty widzenia są tutaj w standardzie – to w końcu matryca AMOLED.
Odwzorowanie kolorów również wypada bez zarzutu. W domyślnym trybie (Żywy) telefon może się pochwalić niemal stuprocentowym pokryciem gamutów Adobe RGB i DCI-P3. Wyświetlane barwy są żywe i atrakcyjne dla użytkownika. Są nieco przekłamane, ale dla większości użytkowników nie powinno to stanowić najmniejszego problemu. Zresztą przy średnim błędzie ΔE rzędu 3,22 nawet nawet bardziej „ambitne” zastosowania, np. obróbka zdjęć, bynajmniej nie są wykluczone. A jeśli potrzebujemy perfekcyjnego odwzorowania palety sRGB, zawsze jest tryb Standardowy, gdzie średni błąd ΔE utrzymuje się na poziomie 1,61.
Xiaomi 11T Pro wyposażony został w procesor Qualcomm Snapdragon 888, czyli w dalszym ciągu jeden z najwydajniejszych procesorów mobilnych na rynku. To jednostka wykonana w procesie 5 nm, na którą składa się pojedynczy rdzeń Cortex-X1 o taktowaniu, 2,8 GHz, trzy Cortex-A78 o taktowaniu 2,4 GHz oraz cztery Cortex-A55 o taktowaniu 1,8 GHz. Całość uzupełnia układ graficzny Adreno 660, 8 lub 12 GB pamięci RAM i 128 lub 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1.
|
|
|
|
||||
|
|
|
|
||||
W teorii powinniśmy mieć do czynienia z prawdziwym potworem. Niestety nie widać tego po wynikach testów benchmarkowych, a w każdym razie nie po wszystkich. Powód jest dość prozaiczny, ale o tym pomówimy za chwilę. Na razie warto odnotować, że w naszej tabelce Xiaomi 11T Pro bliżej do zeszłorocznych flagowców niż do pozostałych urządzeń z flagowym Snapdragonem, co może wydawać się niepokojące. Warto jednak mieć na uwadze, że w dalszym ciągu mówimy tu o zapasie mocy wystarczającym, by poradzić sobie z każdym zadaniem, i z każdą grą, jakie możemy sobie aktualnie wymyślić oraz zrobić dobry użytek z wyświetlacza 120 Hz. Co więcej, tego zapasu powinno wystarczyć nawet na kilka najbliższych lat.
|
|
|||||
|
|
|
|
|
||
|
||||||
|
||||||
|
||||||
Nie zmienia to jednak faktu, że wydajność faktycznie jest niższa, niż można by oczekiwać i jest to poważna wada urządzenia. Powód? Telefon ma duże problemy z kulturą pracy. Podczas testu obciążeniowego temperatura obudowy potrafiła osiągnąć 49 stopni Celsjusza w najgorętszym punkcie. Samego testu nie udało się ukończyć ze względu na komunikat o przegrzaniu urządzenia. To istotna informacja dla osób, które planują kupić 11T Pro z myślą o mobilnym graniu. W bardziej wymagających tytułach należy się liczyć z wystąpieniem throttlingu termicznego oraz związanego z tym spadku wydajności. Jak widać po wynikach w tabeli, problem ten potrafi być mocno odczuwalny.
W zakresie rozwiązań biometrycznych Xiaomi 11T Pro wyposażony został w skaner linii papilarnych oraz funkcję rozpoznawania twarzy. Ta ostatnia ma charakter wyłącznie software’owy, także nie zalecamy jej osobom, którym zależy na wyższym poziomie bezpieczeństwa.
Skaner linii papilarnych zintegrowany został z przyciskiem zasilania, co jest w dzisiejszych czasach rozwiązaniem cokolwiek niecodziennym. Zazwyczaj z taką lokalizacją mamy styczność w urządzeniach wyposażony w matryce IPS, gdzie sensor nie może zostać połączony z wyświetlaczem. Tak było np. w Xiaomi Mi 10T Pro i można podejrzewać, że w przypadku bohatera testu chodzi właśnie o nawiązanie właśnie do tamtego modelu.
Na całe szczęście niecodzienna lokalizacja nie wpływa na użyteczność tutejszego skanera. Wręcz przeciwnie, dzięki temu, że mamy tu do czynienia z jednostką wykonaną w technologii pojemnościowej, działa on dużo szybciej i bardziej niezawodnie niż rozwiązania optyczne, które znajdziemy u konkurencji. Odrębną kwestią pozostaje natomiast sprawa osobistych preferencji. Czytnik z boku ma swoje zalety, ale w niektórych sytuacjach może się okazać mniej wygodny od skanera umieszczonego na przednim panelu, np. w przypadku osób leworęcznych. Warto mieć to na uwadze.
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: własne