Xiaomi POCO F4 Pro to dobrze wyglądający smartfon, który – uwzględniając jego rozmiary oraz gamingowy charakter – jest również stosunkowo zgrabny. Tylne krawędzie są zaokrąglone, dzięki czemu urządzenie dobrze leży w dłoni i w zasadzie nie czuć, że mamy do czynienia z telefonem ważącym 210 g. Tylny panel jest matowy (nie licząc błyszczących pasków), ale widać na nim odciski palców i wszelkie inne zabrudzenia. To samo oczywiście dotyczy szkła chroniącego wyświetlacz.
Wyróżniającym się elementem „plecków” jest prostokątna „wyspa” fotograficzna z trzema obiektywami aparatów fotograficznych oraz dwiema kolorowymi diodami powiadomień. Świecą one na przykład podczas ładowania akumulatora, zmieniając barwę od czerwonej do zielonej, w zależności od stopnia naładowania baterii. Obok „wyspy” znajduje się podwójna lampa błyskowa LED.
Prawie całą powierzchnię przedniego panelu zajmuje zaokrąglony na rogach wyświetlacz, w którego górnej części wycięto otwór na obiektyw aparatu do selfie. Nad nim znalazła się niewielka szczelina wylotowa głośnika słuchawki, a także czujniki zbliżania i oświetlenia.
Port USB-C, jak zwykle, znalazł się na dole obudowy. Towarzyszą mu wyloty dolnych głośników oraz otwór mikrofonu. Wyloty dwóch kolejnych głośników znajdują się na górze, razem z otworem kolejnego mikrofonu oraz diodą podczerwieni.
Przyciski głośności w testowanym POCO znajdują się na lewym boku. Tu również została umieszczona wysuwana tacka na karty nanoSIM, a także otwór jeszcze jednego mikrofonu. Po prawej stronie producent umieścił przycisk zasilania, a także dodatkowe przyciski dla graczy (triggery), które wysuwamy z obudowy za pomocą umieszczonych obok nich przełączników.
Te dodatkowe przyciski możemy wykorzystać nie tylko w grach. Każdemu z nich możemy przypisać którąś z dostępnych funkcji dla podwójnego naciśnięcia oraz naciśnięcia i przytrzymania. Mogą na przykład służyć do obsługi aparatów fotograficznych.
Do odblokowania testowanego smartfonu możemy użyć między innymi biometrii. Z przyciskiem zasilania został tu zintegrowany czytnik linii papilarny, który należy pochwalić nie tylko za lokalizację (to miejsce jest według mnie lepsze niż ekran), ale również za sprawne działanie. Mój palec zawsze był właściwie rozpoznawany, a proces odblokowania telefonu następował błyskawicznie.
Sprawnie działa również funkcja rozpoznawania twarzy. Daje ona możliwość odblokowania urządzenia między innymi wtedy, gdy nie możemy skorzystać ze skanera odcisków palców lub z ekranu dotykowego. W pamięci smartfonu możemy zapisać dwa obrazy twarzy.Źródło zdjęć: Marian Szutiak / Telepolis