DAJ CYNK

GlobalSat TR-101

blogn.pl

Wydarzenia

Po teście lokalizatora osobistego Rikaline GPS Guardian liczyłem na szybką możliwość zapoznania się z innymi urządzeniami tej klasy. Okazja nie kazała na siebie długo czekać. W moje ręce trafił kolejny "szpieg" - GlobalSat TR-101.

Po teście lokalizatora osobistego Rikaline GPS Guardian liczyłem na szybką możliwość zapoznania się z innymi urządzeniami tej klasy. Okazja nie kazała na siebie długo czekać. W moje ręce trafił kolejny "szpieg" - GlobalSat TR-101.

Możliwości TR-101 są skromne - nie potrafi on przekazywać pozycji na bieżąco poprzez GPRS (ta występuje w modelu TR-102). Główną funkcją tego urządzenia jest odpowiadanie SMSem na żądanie podania pozycji. W tym celu ma zainstalowany moduł GSM z kartą SIM, jak w zwykłej komórce. Obudowa również przypomina telefon z wystającą krótką anteną, ale bez ekranu i klasycznej klawiatury. Na jej przedniej powierzchni znajdziemy sześć przycisków: włącznik, SOS, słuchawkę oraz trzy klawisze wyboru rozmówców. O bieżącym stanie urządzenia informują trzy diody: zasilania, GPS i GSM. Poza tymi elementami, na bocznych powierzchniach obudowy znajdziemy suwak blokady przycisków oraz przykryte gumowymi klapkami gniazda zasilacza i kabla USB.

Korzystanie ze "szpiega" rozpoczynamy od zamontowania karty SIM, której konto będzie obciążane wysyłanymi przez lokalizator SMSami i nawiązywanymi przez niego rozmowami. Następnie, korzystając z kabla USB i programu dołączonego do zestawu, przystępujemy do konfiguracji. Jest ona prosta i ma formę kreatora - na kolejnych ekranach podajemy telefony kontaktowe i ustawiamy inne, niezbyt liczne opcje. Możemy ustalić trzy główne numery telefonów. To na nie zostaną wysłane SMSy z pozycją, kiedy naciśniemy przycisk SOS. Z dowolnym z nich będziemy również mogli nawiązać zwykłą rozmowę telefoniczną, wybierając jeden z trzech przycisków z symbolem człowieka. Poza tym możemy dopisać 10 kolejnych numerów. Ta dziesiątka, wraz z trzema głównymi, to numery, które mogą na żądanie otrzymywać SMSy z pozycją lub dodzwonić się do osoby noszącej lokalizator. Możemy także skonfigurować urządzenie tak, by z przywileju tego mógł skorzystać każdy.



Uzyskanie pozycji lokalizatora jest bardzo proste. Wystarczy wysłać dowolnego SMSa (może być pusty) na numer karty SIM "szpiega". Po otrzymaniu go TR-101 aktywuje moduł GPS, a odczytaną pozycję automatycznie przesyła SMSem zwrotnym (cała operacja kosztuje więc tyle, co dwa SMSy). Po chwili pytający otrzymuje więc SMS zawierający identyfikator użytkownika (podczas konfiguracji możemy tam wpisać np. imię śledzonej osoby), datę i godzinę, współrzędne geograficzne w stopniach (z dokładnością do pięciu miejsc po przecinku) i informację o stanie modułu GPS (zalogowany lub nie). Szkoda, że nie ma prędkości ani wysokości. Nadanie SMSa pod wybrane numery główne można również wymusić ze strony lokalizatora, wciskając przycisk SOS.

Wygląda to zachęcająco, ale w praktyce wychodzą niedoróbki. Wszystko jest w miarę dobrze, jeśli w chwili odebrania SMSa lokalizator ma dostęp do satelitów. Włącza on wtedy moduł GPS i jeśli w ciągu trzech minut uzyska pozycję, przesyła ją z radosnym komunikatem "GPS fixed". Producent nie wziął jednak pod uwagę, że pierwsze pomiary po włączeniu GPSa są obarczone dużym błędem. Widać to wyraźnie, gdyż "szpieg" podczas testów mylił się nawet o kilkaset metrów. W mieście lub w lesie powoduje to, że taki pomiar jest praktycznie bezużyteczny. Można nieco zwiększyć szansę znalezienia poszukiwanej osoby, jeśli wyślemy kilka zapytań i uśrednimy odpowiedzi - jest to jednak kłopotliwe i zwiększa koszty. A przecież rozwiązanie jest proste - wystarczyłoby pozwolić GPSowi dłużej (np. pół minuty) poobserwować niebo. Po tym czasie wysłana pozycja miałaby zupełnie wystarczającą dokładność kilku metrów. Niestety, TR-101 nie ma takiej możliwości.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News