DAJ CYNK

Burzyński: to będzie wielki i widoczny skok jakościowy sieci Polkomtelu

Witold Tomaszewski

Wywiady

Cena była ważna, ale ten przetarg kładł wyjątkowo duży nacisk na kwestie technologiczne. Wygraliśmy nie dlatego, że byliśmy najtańsi, ale dlatego, że dysponujemy technologią, której szukał Polkomtel - mówi w wywiadzie dla TELEPOLIS.PL Krzysztof Burzyński, wiceprezes polskiego oddziału Ericssona.

Cena była ważna, ale ten przetarg kładł wyjątkowo duży nacisk na kwestie technologiczne. Wygraliśmy nie dlatego, że byliśmy najtańsi, ale dlatego, że dysponujemy technologią, której szukał Polkomtel - mówi w wywiadzie dla TELEPOLIS.PL Krzysztof Burzyński, wiceprezes polskiego oddziału Ericssona.

Grupa Zygmunta Solorza-Żaka i Ericsson oficjalnie o wynikach przetargu poinformowali w połowie sierpnia. TELEPOLIS.PL pisał o tym fakcie jako pierwszy już w II połowie maja.

Podpisana umowa ramowa dotyczy obszaru północno-zachodniej Polski, dla pozostałej części kraju dostawca może być inny, a ogłoszony powinien zostać w nadchodzących tygodniach.

Gratuluję wygranego przetargu w Polkomtelu. Ten przetarg był trochę Waszym być albo nie być w Polsce, przynajmniej jeżeli chodzi o rynek stacji bazowych.

Ciągle mamy PTC. Z Polkomtelem to jednak bardzo duży kontrakt.

Długo przygotowuje się taką dokumentację przetargową?

Kilka miesięcy. Cześć rzeczy jest zawsze gotowych, część powstaje w trakcie przetargu po rozmowach z klientem. Potem są sprawy prawne. Z naszej strony duża część firmy była w to zaangażowana, z tego kilkanaście osób w pełnym wymiarze.

Od czasu, kiedy TELEPOLIS.PL informowało o tym, że wygrał Ericsson, do momentu oficjalnego ogłoszenia minęły ponad dwa miesiące. Długo…

Najważniejszy jest ostatni podpis. Taka umowa to długi i skomplikowany proces z wieloma stronami dokumentów i licznymi, zaangażowanymi w to osobami. Przez ostatnie lata rynek na całym świecie stał pod znakiem kupujących, a nie sprzedających. Negocjacje bardzo często przeciągały się, choć sama ich realizacja inwestycji już się zaczęła. W wypadku Polkomtelu konkurs został rozpisany w styczniu, a po pół roku rozstrzygnięty. Jak na kontrakt tej wielkości to stosunkowo krótki czas. Z drugiej strony z Polkomtelem na ten temat rozmawialiśmy już od 2010 roku, konsekwentnie pokazując nasze rozwiązania i opowiadając historię o tym, jak powinna wyglądać nowoczesna sieć.

Zadecydowała cena?

Cena była ważna, ale ten przetarg kładł wyjątkowo duży nacisk na kwestie technologiczne. Wygraliśmy nie dlatego, że byliśmy najtańsi, ale dlatego, że dysponujemy technologią, której szukał klient.

Patrząc na programy oszczędnościowe w Polkomtelu byłbym gotów sądzić, że cena będzie najważniejsza…

Cena jest pochodną technologii. Co z tego, że coś jest tanie, jeżeli nie spełnia potrzeb zamawiającego? Jeżeli ktoś spełnia wszystkie wymagania, to w końcowym rozliczeniu może się okazać najtańszy. Dostarczamy dokładnie to, co należy - efektywnie, bez przepłacania. Niektórzy nasi klienci w Polsce korzystają ze stacji sprzed 14 lat i wcale nie spieszą się do ich wymiany.

Co dokładnie zrobicie w regionie północno-zachodnim, w którym wygraliście przetarg?

Wymienimy stacje na nowe pracujące w modelu Single RAN, z nich będzie można "nadawać" we wszystkich posiadanych częstotliwościach i technologiach. Priorytetem jest rozszerzenie zasięgu UMTS 900 MHz. Do tego zamontujemy nowe radiolinie oraz zmodernizujemy sieć szkieletową. Zajmiemy się też obsługą awarii, zgłoszeń, aktualizacją oprogramowania, itp. To będzie wielki i widoczny skok jakościowy sieci.

Do zaspokojenia zapotrzebowania na pasmo stacji z wieloma technologiami nie przydałby się bardziej światłowód?

Najnowsze technologie radioliniowe wspierają przepływności powyżej 300 Mb/s, a w dobrych warunkach nawet do 1 Gb/s. Kilka lat temu nie było takich rozwiązań, teraz są one sprawdzone i wdrożone. Światłowód nie jest potrzebny do każdej stacji.

Ale światłowody są bardziej odporne na warunki atmosferyczne.

Ale mniej na koparki (śmiech). A rzadko się zdarza, żeby coś nagle przecięło tor radiolinii.

Wymienicie wszystkie stacje? Powstaną jakieś nowe?

W tym regionie Polkomtel ma około 3-3,5 tys. stacji. Na ewentualną wymianę mamy 3 lata, jednak taki proces planuje się z wyprzedzeniem kilkumiesięcznym, a nie od razu w całości. Nowe lokalizacje nie są przedmiotem tego kontraktu, choć niewykluczone, że jakieś powstaną.

Najstarsze polskie sieci komórkowe obarczone są pewnym "grzechem pierworodnym", czyli budowaniu całej sieci 1800 i 2100 na siatce dla 900 MHz. Coś poprawi się w tej kwestii?

Ten kontrakt tego problemu jeszcze nie rozwiązuje. Do tego jest potrzebny rynek, zapotrzebowanie ze strony klientów na pojemność sieci, która wiąże się z koniecznością zagęszczania siatki. To wydarzy się wtedy, kiedy ruchem zapchane zostaną częstotliwości 900 MHz, a to się jeszcze nie dzieje.

Jak jakość nowej sieci Polkomtelu oraz NetWorks! będzie się miała do jakości sieci europejskich?

To bardzo trudne pytanie, ale na pewno sporo nadrobimy. Na tle Europy mamy stosunkowo mało stacji i to się na razie nie zmieni.

Czy w związku z wygranym przetargiem przejmiecie jakichś pracowników Polkomtelu?

To nie jest tego typu umowa, to kontrakt czysto dostawczy. To nie będą usługi typu managed services. Modernizacja sieci Polkomtela to jednak bardzo duży projekt i pracę przy nim znajdzie około 900 osób, głównie w firmach podwykonawczych. Zapewni to im stabilną pracę na najbliższe 2-3 lata. W tej chwili mamy 150 ekip, z których każda może zająć się pojedynczą stacją bazową - czy to jej instalacją, czy wymianą. To oznacza 150 zrealizowanych obiektów każdego tygodnia, o ile nie więcej.

A kiedy w Polsce nadejdzie moment na managed services?

O tego typu rzeczach decyduje zwykle rachunek ekonomiczny. Myślę, że za półtora roku będziemy mogli zacząć mówić o konkretach.

Na zachodzie taki rachunek zrobili już wcześniej.

Pierwsze duże kontrakty w Europie były zawierane 10 lat temu. To był czas wielkich pieniędzy wydanych na licencje na 2100 MHz. Dla operatorów oddanie sieci w zarządzanie zewnętrznemu podmiotowi było szukaniem sposobu na podreperowanie swoich funduszy.

Managed services to też pokłosie rozmyślań operatorów nad swoją przyszłością - czy chcą być bardziej operatorami sieci, czy może service providerami. 10 lat temu nie było jeszcze boomu social media i wydawało się im, że dadzą radę na rynku usług i aplikacji. Teraz znów wracają do modelu operatora sieci.

Teraz trend "managed services" jest wolniejszy, a kontrakty obejmują mniejsze części sieci. Jeżeli operatorzy wracają do tego projektu, to nie z potrzeb finansowych, a raczej jakościowych, szczególnie w związku z potrzebą zapewnienia odpowiedniej jakości transmisji danych.

Czy przetarg obejmował kwestie finansowania?

Zapytanie tego nie dotyczyło, ale takie rozmowy toczą się w tle.

Dziękuję za rozmowę.

(wywiad autoryzowany)

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News