Fiskus wezwie Polaków na dywanik. Znamy liczby

Do Krajowej Administracji Skarbowej trafiły dane setek tysięcy Polaków. Fiskus zdradził nam konkretne liczby.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
8
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl
Fiskus wezwie Polaków na dywanik. Znamy liczby

Kilka miesięcy temu w Polsce zaczęła obowiązywać unijna dyrektywa DAC7. Nakłada ona na platformy sprzedaży internetowej konieczność raportowania do Krajowej Administracji Skarbowej. Allegro, OLX, Vinted czy Booking musiały do końca stycznia 2025 roku przekazać dane zarówno za 2023, jak i 2024 rok. Te trafiły do fiskusa. Wiemy, ilu osób dotyczą.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tylu Polaków na celowniku fiskusa

Zapytaliśmy Krajową Administrację Skarbową, ilu Polaków dotyczy raportowanie w ramach unijnej dyrektywy DAC7. Okazuje się, że mowa o setkach tysięcy podmiotów oraz osób fizycznych.

Termin raportowania do Szefa Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) przez operatorów platform, za lata 2023 i 2024 upłynął 31 stycznia 2025 r. Obecnie trwają analizy, o ilu unikalnych podmiotach informacje zostały przekazane do Szefa KAS. Na koniec marca br. oszacowaliśmy, że 82 operatorów platform przekazało za 2023 r. i 2024 r. informacje o ponad 177 tys. unikalnych osobach fizycznych oraz ponad 115 tys. unikalnych podmiotach.

przekazał nam wydział prasowy Ministerstwa Finansów.

Co to oznacza? Dokładnie tyle osób i podmiotów przekroczyło limity określone w unijnej dyrektywie. Wynoszą one 30 transakcji lub łączną ich sumę w wysokości 2 tys. euro (ok. 8,5 tys. zł).

DAC7 nie wprowadza nowych podatków

Unijna dyrektywa DAC7 wprowadziła sporo zamieszania. Wiele osób w mediach społecznościowych wyrażało obawy związane z ewentualną koniecznością zapłacenia podatków. Rzecz w tym, że przepisy nie wprowadzają żadnych nowych zobowiązań. Chodzi jedynie o uszczelnienie systemu i wykrycie osób, które do tej pory migały się od swoich obowiązków podatkowych i działały w tzw. szarej strefie.

Należy też pamiętać, że bardzo ważnym czynnikiem jest tutaj dochód. Jeśli np. sprzedaliśmy używane ubranie po cenie niższej, niż zostało one zakupione, to nie ma mowy o zysku, a tym samym o konieczności płacenia podatku.  Nie dotyczy to również prywatnych produktów, które mamy w posiadaniu dłużej niż pół roku. Dlatego większość sprzedawców nie ma powodów do obaw, nawet jeśli ich dane trafiły do Urzędu Skarbowego.

Natomiast kontroli mogą spodziewać się osoby, które prowadziły regularną i nastawioną na zysk sprzedaż (lub wynajem), a nie odprowadzały z tego tytułu należnych podatków. Fiskus może zażądać zapłaty zaległych zobowiązań wraz z odsetkami, co dla wielu osób może być bardzo bolesny ciosem, wymierzonym w ich portfel.