DAJ CYNK

Battlefield 2042 to szrot, wiadomo. Znany informator ujawnia kulisy

Piotr Urbaniak

Gry

Battlefield 2042 to szrot, wiadomo. Znany informator zdradza powody

Battlefield 2042 jaki jest, każdy widzi. Większość fanów serii, delikatnie mówiąc, zawiódł. Znany insider twierdzi, że wie co poszło nie tak.

Battlefield 2042 zdecydowanie trudno zaliczyć do grona produkcji udanych. Dość powiedzieć, że średnia ocen społeczności najnowszego shootera EA DICE w serwisie Metacritic oscyluje w okolicach 2-3/10. Nawet jeśli część spośród najbardziej ortodoksyjnych fanów serii, zawiedziona zmianami w mechanice, nieco przesadza, to trudno dyskutować z faktami. Jak sypiące się zewsząd błędy czy ewidentne brakoróbstwo pokroju nieobecnych w grze tablic punktowych. 

Opinie są jednogłośne: taki bubel nie powinien ukazywać się w sklepach. Gdyby jeszcze był dziełem małej grupki entuzjastów, to pewnie zostałoby mu częściowo wybaczone, ale EA to nie garażownia, lecz moloch, który w roku podatkowym 2021 wygenerował ponad 5,6 mld dol. przychodu netto. Rodzi się więc pytanie, co w tak wielkiej i dobrze dofinansowanej maszynie mogło pójść nie tak.

Może nie najtaniej, ale jako tako

Tom Henderson, branżowy informator znany doskonale fanom kultowego BF-a, twierdzi, że zna odpowiedź. Dzieli się nią ze światem w ponad półgodzinnym wideo opublikowanym na YouTubie. 

Tłumaczenia Hendersona są bardzo obszerne i uwzględniają wiele smaczków, ale wszystko to prowadzi do jednego wniosku. Nowego Battlefielda nie tworzyli programiści, scenografowie, reżyserzy ani żadni inni artyści. Stworzyli go natomiast księgowi do spółki z marketingowcami.

Jak możemy się dowiedzieć, gra pierwotnie miała być battle royale'em i w takiej właśnie konwencji zaczęto ją tworzyć, odrzuciwszy wcześniej inne pomysły jak zrobienie Bad Company 3. Tyle że w sierpniu 2020 roku uznano ponoć, że tytuł w proponowanej formie nie ma szans zarobić satysfakcjonujących pieniędzy, czego efektem był powrót do klasycznego multiplayera.

Oczywiście na tyle, na ile dało się to zrobić w ciągu 15 miesięcy. Tyle dokładnie zespół wykonawczy miał otrzymać na stworzenie czegoś, co z jednej strony będzie Battlefieldem, ale z drugiej – wpisze się w aktualne trendy, dyktowane przez speców od marketingu i analityków rynku. 

Efekty tej prowizorki widzimy na ekranie – unaocznia Henderson. A dodajmy, przedstawiony rodowód wyjaśnia też dużą część dyskusyjnych mechanik, z ogromniastymi mapami na czele.

Henderson: EA niczego się nie nauczyło

Co ciekawe, możemy się ponadto dowiedzieć, że EA wcale nie uczy się na swych błędach. Według przedstawionych informacji, kolejne podejście do serii ma zaowocować tytułem o znacznie mniejszej skali niż BF 2042, ale nie oznacza to bynajmniej powrotu do korzeni. Mowa natomiast o dynamicznej strzelance na małych mapach, z postaciami bohaterów w rolach głównych, co na myśl przywodzi chociażby Overwatch

Tymczasem rozbudowa obecnego uniwersum zakłada ponoć swoisty mariaż z Apex Legends, przez co należy rozumieć zwiększenie nacisku na postaci specjalistów. Ponownie jednak, nic tu dla wieloletnich fanów marki.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Rokas Tenys)

Źródło tekstu: YouTube, oprac. własne