DAJ CYNK

Wulkaniczne cuda na Wenus. W końcu są dowody

Karolina Mirosz (mkina)

Kosmos

Szok na Wenus. Takiego znaleziska nikt się nie spodziewał

O tym, że na Wenus może dochodzić do erupcji wulkanów, mówiono od dawna. Brakowało jednak dowodów. Do teraz.

Wenus ma podobną wielkość, masę i gęstość do Ziemi. Planeta generuje we wnętrzu ciepło w zbliżonym do naszej planety tempie. Uwalnianie się nagromadzonego we wnętrzu Ziemi ciepła, jest powodem występowania erupcji wulkanów. Przez wiele lat nie było jednak dowodów, że takie same procesy zachodzą na Wenus. Aż do teraz.

Na Ziemi w ciągu roku wybucha około 50 wulkanów w wyniku uwalniania się ciepła z wnętrza planety. Podobne efekty powinny być obserwowalne na planecie Wenus. Dotychczas jednak nie znaleziono wyraźnych dowodów zachodzących tam erupcji. Najnowsza analiza zdjęć z planety zmienia jednak sytuację i pozwala wnioskować, że wybuchy wulkanów jednak występują.

Badanie przeprowadzone zostało przez geofizyka Roberta Herricka z University of Alaska w Fairbanks. Wyniki przeprowadzonej analizy przedstawił on na konferencji Lunar & Planetary Science w Houston. Zostały one także opublikowane w czasopiśmie Science.

Wenus to trudna planeta do badania

Badanie powierzchni Wenus nie jest proste ,choć podobnie jak Ziemia należy do planet skalistych. Całkiem inna jest jednak atmosfera Wenus, gdyż jest ona otoczona nieprzezroczystą warstwą chmur kwasu siarkowego na wysokości 45-65 km. Powłoka ta nie pozwala na obserwację powierzchni, gdyż odbija większość fal promieniowania, także światło widzialne. Jedynym sposobem na uzyskanie widoku skalistego podłoża znad chmur, jest radar skierowany w dół ze statku kosmicznego.

Technika radaru z syntetyczną aperturą jest używana do tworzenia obrazu powierzchni stałych. Polega ona na pomiarze siły echa radarowego odbitego od badanej powierzchni, mając na względzie takie czynniki jak opóźnienie czasowe pomiędzy nadaniem sygnału a jego odbiorem, a także częstotliwość.

Wykonany tą metodą obraz przypomina czarno-białą fotografię. Jaśniejsze obszary, widoczne za zdjęciach wykonanych tą techniką, odpowiadają zwykle chropowatym powierzchniom, a ciemniejsze gładkim.

Sonda Magellana badała już Wenus

Sonda Magellan krążyła wokół Wenus od sierpnia 1990 do października 1994. Podczas pracy wykorzystała właśnie technikę radaru z syntetyczną aperturą do stworzenia mapy powierzchni planety. Utworzyła obrazy, z których wynika, że ponad 80 procent powierzchni Wenus pokrywają strumienie lawy. Do niedawnego odkrycia nie stwierdzono czy były to dawne, skamieniałe już powłoki lawy czy świeża magma.

Nowe badanie ujawniły wreszcie, jaki może być wiek lawy widocznej na zdjęciach. Naukowcy spędzili setki godzin analizując obrazy uzyskane z sondy Magellana z wybranej części Wenus. Pod uwagę brano tylko te elementy, które zostały sfotografowane więcej niż raz, tak by wyszukać różnice występujące w odstępstwie czasowym.

Skoncentrowano się na regionach uważanych za najbardziej wulkaniczne. Jedno ze zdjęć wykonano w październiku 1991 roku, a drugie z tego samego miejsca w lutym. Pierwsza fotografia ukazuje okrągły krater, który w lutym był dwa razy większy. Stał się również płytszy, co jest wyjaśniane tym, że krater jest wulkanicznym otworem wentylacyjnym, który częściowo zapadł się i został następnie wypełniony świeżą lawą. Na fotografii prawdopodobnie widać także strumienie lawy rozciągające się kilka kilometrów w dół zbocza, na północ od krateru.

Aktywny krater znajduje się na Maat Mons, jednym z największych wulkanów Wenus. Oczywistym wyjaśnieniem zmiany struktury powierzchni tej części planety jest erupcja wulkanu, która musiała wydarzyć się w przedziale czasowym między wykonanymi zdjęciami.

Prawdopodobieństwo znalezienia działającego wulkanu jest jednym z głównych czynników napędzających misję NASA Veritas i misję Esa EnVision. Druga z nich ma dotrzeć na orbitę wokół Wenus już w 2034 roku

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Medrocky / Shutterstock

Źródło tekstu: Ars Technica, oprac. własne