Google będzie robić własne czipy SoC. Wszyscy z nich skorzystamy
Google zamierza zaprojektować własne układy SoC. Odpowiedzialnym za to działem będzie kierował Uri Frank, który spędził 4 lata w Intelu i prowadził podobne projekty w Chipzilli.

Z czipów Google'a skorzystamy wszyscy. Nie będą to bowiem układy dla telefonów, komputerów osobistych czy innych urządzeń, które być może trafią do naszych domów, a być może nie. Google marzy o autorskich układach, które trafią do jego serwerów. Nie będziemy na nich pracować bezpośrednio, ale będą one odpowiadać za wyniki wyszukiwania, aplikacje z Google Play, Mapy Google, pocztę Gmail i tak dalej.
Po co Google'owi własne procesory?
W tym momencie pewnie zadajesz sobie pytanie: co jest nie tak z produkowanymi obecnie serwerami, które Google zamawia do swoich potężnych centrów danych? Są za mało wydajne jak na rosnące potrzeby internetowego monopolisty. Google pilnie potrzebuje ścieżki wzrostu wydajności i mocy obliczeniowej, której aktualnie stosowane architektury komputerów nie są w stanie zapewnić.


![Monitor MSI Pro MP273QW E2 27" 2560x1440px IPS 100Hz 1 ms [MPRT]](https://www.mediaexpert.pl/media/cache/resolve/gallery_xml/images/70/7076778/Monitor-MSI-Pro-MP273QW-E2-frontowe.jpg)
Serwery złożone z płyt głównych, procesorów, dysków, kart sieciowych itp. to przeżytek. Prawo Moore'a przestało działać, a wzrost wymagań wskazał kolejne „wąskie gardła”. By nie zabrnąć w ślepą uliczkę ograniczeń konstrukcyjnych, projekt Compute at Google będzie szukał sposobów na integrację wszystkiego w jednym kawałku krzemu (System on Chip, SoC). Dzięki temu wszystkie komponenty będą blisko siebie, a nie w różnych miejscach płyty głównej. Może się wydawać, że te kilka centymetrów miedzi, które prowadzą dane z jednego miejsca do drugiego, to opóźnienia pomijalne. W naszych komputerach tak, ale w skali serwerowni zbierają się z tego setki kilometrów do pokonania. Generuje to ogromne straty czasowe i energetyczne.
Zobacz: Google miał globalną awarię. Internet padł na kolana
Zobacz: Google wyjaśnia, co poszło nie tak, gdy zepsuł swoją chmurę
Nie wiemy jeszcze, czy Google sięgnie po architekturę Arm. Z serwerów z SoC-ami Arm korzysta już Amazon w serwerowniach AWS oraz Equinix. Ta architektura wyróżnia się też świetnym stosunkiem mocy obliczeniowej do zużywanej energii, o czym przekonują się właściciele nowych Maców z procesorami M1 i czego dowodzą na co dzień nasze smartfony.
Możliwe, że padnie na architekturę RISC – w końcu Google jest jednym z założycieli RISC-V International. Ponadto wiemy, że Google eksperymentował z OpenPower i kto wie, jakie tajne projekty może prowadzić. W zasadzie nie można wykluczyć nawet architektury x86, bo w końcu projektem pokieruje były pracownik Intela. Google zapowiada, że będzie współpracować z „globalnym systemem partnerów” i z pewnością postawi na kontenery. Google ma już własne narzędzie do równoważenia obciążenia (Autopilot), korzysta z Kubernetes i nietypowych baz danych (blobów).