DAJ CYNK

Windows 11 zmieni Twój komputer w smartfon. W pewnym sensie

Piotr Urbaniak

Windows

Windows 11 zmieni Twój komputer w smartfon. W pewnym sensie

Microsoft wyraźnie zaczyna uśmiechać się w stronę architektur heterogenicznych w stylu mobilnej ARM big.LITTLE, czyli procesorów współtworzonych przez dwa rodzaje rdzeni, wysokowydajne oraz energooszczędne. Liczby nie kłamią.

Koncepcja budowy wielordzeniowego procesora ze rdzeni dwóch różnych typów to nic nowego. Na rynku smartfonów i tabletów pojawiła się szeroko już w 2013 roku, wraz z Exynosem 5410, łączącym mikroarchitektury Cortex-A15 oraz Cortex-A7. Zresztą, trudno się temu dziwić, bo motywacja stojąca za tworzeniem tego rodzaju konstrukcji jest wyjątkowo oczywista: połączyć topową wydajność z oszczędnością mocy i stosować wedle potrzeby.

Warto wiedzieć! Architektura heterogeniczna, mówiąc najprostszymi słowami, to taki rodzaj architektury, który jest zróżnicowany pod względem wykorzystanych zasobów obliczeniowych. Najlepszy przykład to dzisiejsze chipy do smartfonów, posiadające na ogół rdzenie dwóch różnych typów. Ale nie tylko – z definicji, heterogeniczny może być m.in. także procesor z wbudowanym układem graficznym.

Nic więc dziwnego, że pomysł ten przypadł do gustu również przedstawicielom branży pecetowej, a konkretniej Intelowi, który po eksperymentalnym Lakefieldzie (jeden rdzeń Willow Cove z Core 10. generacji i cztery Tremont z Atoma) zamierza iść za ciosem i następną generację układów, zwaną Alder Lake, w całości oprzeć na konstrukcjach heterogenicznych. Tutaj jako Intel Hybrid Technology, ale same założenia są oczywiście tożsame ze wspomnianym ARM big.LITTLE.

Niemniej jedno to sprzęt, drugie – oprogramowanie. Nie ma co ukrywać, Windows 10 nie powstawał z myślą o asymetrycznej wielordzeniowości i o ile dobrze radzi sobie z multi-threadingiem jako takim, o tyle nie ma zdolności do zarządzania kontekstem w sytuacji drastycznie zróżnicowanego potencjału poszczególnych rdzeni.

Windows 11 nowym rozdaniem dla hybryd

Ze wstępnych testów wynika, że Windows 11 pozwala procesorowi Intel Core i7-L16G7 uzyskiwać nawet o 5,8 proc. wyższe wyniki, w odniesieniu do analogicznej konfiguracji pracującej pod kontrolą dziesiątki. Powodem takiego stanu rzeczy miałby być przeprojektowany dyspozytor, stworzony właśnie z myślą o chipach hybrydowych. Dla przykładu wynik w dość uniwersalnym benchmarku Geekbench 5, jak ustalono, po przesiadce z Win 10 na 11 rośnie z 1707 do 1801 pkt. 

To niby niewiele, ale jeśli spojrzymy na medianę wzrostów wydajności w kolejnych generacjach procesorów do notebooków, to okazuje się, że zaprezentowanym postępem ciężko pogardzić. A pamiętajmy, wszystko to dzieje się bez żadnych modyfikacji w sprzęcie, a tym bardziej bez wzrostu zużycia mocy.

Przy czym jest w tej historii coś jeszcze, a mianowicie wątek chipu Apple M1, który, jak wiadomo, wygryzł Intela z MacBooków. Ten również korzysta z konfiguracji heterogenicznej (po cztery rdzenie Firestorm oraz Icestorm), i to w bardziej złożonej niż zazwyczaj implementacji. U genezy big.LITTLE było wyborem z gatunku albo-albo, czyli w danym momencie angażowane były albo rdzenie wysokowydajne, albo energooszczędne.

Zobacz: Windows 11 vs Windows 10 – pierwsze testy. I od razu znamienny wniosek

Apple tymczasem, zamiast dzielić jedynie blok wykonawczy, zapewnia pełną logikę zarówno jednemu, jak i drugiemu segmentowi. Co następuje, wszystkie rdzenie mogą pracować równolegle, ale to oczywiście jeszcze bardziej komplikuje zarządzanie zasobami. Zwłaszcza w świecie komputerów, gdzie dywersyfikacja obciążeń bije smartfony na łeb. Teraz – Intel podąża dokładnie tą samą drogą, więc czeka go sporo pracy z software'em i dobrze, że Microsoft dostrzega problemy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Unsplash (XPS)

Źródło tekstu: HotHardware, oprac. własne