DAJ CYNK

Czekają nas znowu drogie SSD. Powodem słaba sprzedaż

Przemysław Banasiak

Wydarzenia

Czekają nas znowu drogie SSD. Powodem słaba sprzedaż

Planowałeś zakup nowego SSD? Wygląda na to, że nie warto zwlekać bo może być drożej. Wszyscy duzi producenci pamięci NAND planują ograniczyć produkcję.

 

Nośniki półprzewodnikowe trafiają już nawet do najtańszych zestawów komputerowych i laptopów. Trudno się temu dziwić, gdy oferują znacznie wyższe transfery oraz niższe czasy dostępu. Takie połączenie przekłada się na wyjątkowo szybkie ładowanie systemu, gier i aplikacji, a to wpływa na komfort obcowania z PC.

Mniejsza dostępność NAND to droższe SSD

Producenci pamięci NAND liczyli, że szał na sztuczną inteligencję przyczyni się do zwiększonej sprzedaży SSD. Niestety popyt okazał się mniejszy od zakładanego. Tym samym Kioxia, Micron, Samsung i SK hynix rozważają ograniczenie produkcji oraz zmniejszenie inwestycji w nowe zakłady i/lub linie produkcyjne.

Zamiast tego moce przerobowe mają być poświęcone rozwiązaniom DRAM, jako że "ssanie" rynku na pamięci HBM do akceleratorów AI wciąż jest bardzo duże. Potrzebują ich nie tylko AMD, Intel czy NVIDIA, ale również Huawei oraz wiele innych firm, które zabrało się za stworzenie własnych układów.

Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Wszystko zależy jak bardzo zmniejszona zostanie produkcja. Może się to jednak przełożyć na wzrost cen nośników półprzewodnikowych w sklepach. Nie będzie to jednak natychmiastowe. Wpierw producenci SSD będą musieli zużyć aktualne zapasy kości pamięci.

Podobną sytuację obserwowaliśmy już w drugiej połowie ubiegłego roku. Na przełomie 2023/2024 niemal wszystkie SSD znacząco podrożały - nawet o 100 - 200 złotych w przypadku popularnych modeli o pojemności 1 i 2 TB. Z czasem sytuacja się jednak unormowała, ale trwało to kilka miesięcy.

Zobacz: Omówienie Intel Core Ultra 200S. Pełna specyfikacja, wydajność i ceny
Zobacz: Samsung na prowadzeniu? Litografia 2 nm już na wyciągnięcie ręki

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis / Przemysław Banasiak

Źródło tekstu: DigiTimes, oprac. własna