Epic Games, producent m.in. gry Fortnite, oskarża Apple o utrudnianie prób uruchomienia własnego sklepu z grami na iPhone’ach i iPadach w Europie. To kolejny etap w długotrwałym konflikcie dotyczącym kontroli Apple'a nad przychodami z mirkopłatności.
Epic Games poinformował, że Apple dwukrotnie odrzucił dokumenty potrzebne do uruchomienia Epic Games Store, twierdząc, że wygląd niektórych przycisków i etykiet jest zbyt podobny do tych używanych w App Store.
Używamy tych samych konwencji nazewniczych, jak „Zainstaluj” i „Zakupy w aplikacji", które są powszechnie stosowane w popularnych sklepach z aplikacjami na różnych platformach, i przestrzegamy standardowych konwencji dotyczących przycisków w aplikacjach iOS”
– napisała firma Epic, komentując sprawę na platformie X.
Konflikt między Epic Games a Apple trwa od 2020 roku, kiedy Epic oskarżył Apple'a o naruszanie amerykańskich przepisów antymonopolowych poprzez pobieranie do 30% prowizji od płatności dokonywanych w aplikacjach na urządzeniach z systemem iOS.
Europejscy regulatorzy zmusili Apple'a do umożliwienia instalowania przez klientów alternatywnych sklepów z aplikacjami, a nowe zasady zaczęły obowiązywać od marca tego roku. Zdaniem Epic Games, działania Apple są nadal sprzeczne z ustawą o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act, DMA), czym firma podzieliła się z Komisją Europejską. Co warto przypomnieć Apple, choć zezwolił na zewnętrzne sklepy, postanowił wprowadzić „opłatę za podstawową technologię”, którą wielu deweloperów uznało za wyzysk.
Podejście Apple'a wzbudziło już uwagę regulatorów antymonopolowych KE — stwierdzili oni w czerwcu, że wprowadzone przez Apple'a zmiany nie są wystarczające i firma nadal nie spełnia standardów określonych w DMA. Ruszyło kolejne w sprawie nowych wymagań kontraktowych, które Apple stawia deweloperom aplikacji i sklepom zewnętrznym.
Zobacz: Apple banuje Epic Games. Nie będzie nowego sklepu na iOS
Zobacz: Apple pozwoliło instalować aplikacje spoza App Store. Gdzie jest haczyk?
Źródło zdjęć: Shutterstock - rafapress
Źródło tekstu: Reuters, Yahoo Finance, oprac. wł