DAJ CYNK

Nieznany numer, bankomat i Windows. Oto oszustwo jakiego nie było

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Bezpieczeństwo

Nieznany numer, bankomat i Windows. Oto oszustwo jakiego nie było

76-letnia kobieta z Ohio straciła 30 tys. dol. (ok. 121 tys. zł) po tym, jak padła ofiarą jednego z najbardziej zawiłych spośród udokumentowanych oszustw telefonicznych.

Telefon od fałszywego policjanta o rzekomym zagrożeniu pieniędzy to nic odkrywczego. Zresztą, podobnie jak szkodliwe oprogramowanie komputerowe czy rozmaite wyłudzenia per se. Rzadko kiedy jednak zdarza się, by na potrzeby jednej tylko akcji przestępcy całe portfolio sztuczek połączyli, a taka sytuacja wydarzyła się w Ohio w USA.

Jak relacjonuje lokalny dziennik „Journal–News”, laptop pewnej 76-letniej kobiety został zainfekowany nieokreślonym malware'em, przez co na ekranie wyświetlało się tylko logo Microsoftu i numer kierujący ponoć do pomocy technicznej. Nawiązanie kontaktu skończyło się dla ofiary tragicznie. Straciła dokładnie 30 tys. dol., czyli ponad 121 tys. zł. Co jednak najciekawsze, sam przekręt okazał się zaskakująco wielowarstwowy.

Helpdesk Microsoftu i agent federalny

Mężczyzna numer jeden, który podszywał się pod helpdesk, nie wzbudził żadnych podejrzeń, podsuwając tylko szablonowe pomysły pokroju podjęcia próby restartu maszyny, czytamy. Tyle tylko że przy okazji, dzięki wtrącanym na marginesie pytaniom i chęci seniorki do podjęcia rozmowy, ofiarę sprofilował. Poznał jej sytuację materialną i życiową.

To otworzyło drogę drugiemu napastnikowi, który zadzwonił jako agent federalny, by przekonywać, że pieniądze kobiety są zagrożone. Napastnik uwiarygodnił się korzystając z wiedzy, którą wcześniej zdobył jego kolega – a starsza kobieta na swoje nieszczęście obydwu telefonów zawczasu nie powiązała.

Fałszywy śledczy zalecił zdeponowanie 15 tys. dol. w okolicznym terminalu Bitcoin Depot i podał kod operacyjny, który w praktyce był adresem portfela kryptowalutowego. Ofiara, wciąż niczego nieświadoma, udała się do banku i wypłaciła gotówkę, po czym postąpiła zgodnie ze wskazówkami. Krótko mówiąc, nabyła określony wolumen kryptowaluty i przekazała środki na portfel przestępców.

Mało tego, bo złodziej powtórzył procedurę następnego dnia. Zażądał wprawdzie 23 tys. dol., ale wypłacenia takiej kwoty odmówił bank. Musiał więc zadowolić się kolejnymi 15 tys. dol., które po krótkiej chwili również wpłynęły na jego konto w formie kryptowaluty. Seniorkę zaalarmował dopiero fakt, że po drugiej transakcji domniemany agent znikł.

Policja: środków raczej nie da się odzyskać

Policja zauważa, że przestępcy wykazali się tym razem naprawdę dużym sprytem. Czego nie ukrywa, raczej nie uda się ich złapać i odzyskać wyłudzonych pieniędzy. Z uwagi na specyfikę kryptowalut, nie ma możliwości śledzenia zakupionych BTC, a operator terminala może jedynie zablokować transakcje przychodzące na wskazany adres portfela.

Jedyną poszlakę stanowią numery telefonów, ale sama policja przyznaje, że zarejestrowanie karty prepaid na przypadkową osobę trzecią jest możliwe. W dodatku drugi z mężczyzn, fałszywy agent, najprawdopodobniej dzwonił z zagranicznej bramki VoIP, a podawany identyfikator rozmówcy był nieprawdziwy – konkludują służby.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Tero Vesalainen / Shutterstock

Źródło tekstu: Journal-News, oprac. własne