DAJ CYNK

Zakazane słowo w rozmowach telefonicznych. Lepiej go unikaj

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Bezpieczeństwo

Zakazane słowo w rozmowach telefonicznych. Lepiej go unikaj

Powszechny nawyk dotyczący odbierania połączeń może być szkodliwy – przekonuje instruktor IT, prowadzący kursy m.in. dla dużych firm i organizacji rządowych. 

Słowo „tak” pojawia się w rozmowach telefonicznych bardzo często i jak wiadomo, nie zawsze musi oznaczać zgodę. Czasem jest tylko partykułą, w dodatku część osób właśnie w ten sposób zaczyna konwersację. 

Adam Gordon, instruktor w firmie szkoleniowej ITProTV, prowadzący kursy IT min. dla dużych firm i organizacji rządowych, przekonuje, że nawyku rozpoczynania rozmów od krótkiego „tak?” warto się oduczyć. Zdaniem eksperta w dobie technik manipulacji ścieżkami audio generuje to zbyt duże ryzyko.

Słowo tylko dla lubiących ryzyko

Ponoć już kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych naciągacze przeprowadzili kampanię, w ramach której rejestrowali słowo „tak” wypowiadane przez przypadkowych ludzi, by później obciążać ich kosztami niechcianych towarów i usług.

Wprawdzie transakcje dokonywane drogą telefoniczną w Europie są raczej incydentalne, ale nietrudno wyobrazić sobie nieco inny, bardziej adekwatny scenariusz. Zauważmy, wklejone w odpowiednim kontekście, słowo „tak” może stanowić podkładkę chociażby pod fałszywą zgodę marketingową.

Sam Gordon jest zdania, że w najbliższych latach oszustwa telefoniczne, zamiast mieć formę bezpośrednich wyłudzeń, będą ewoluować właśnie w stronę szeroko pojmowanych mistyfikacji.

Pomyślcie tylko o tym, co można zrobić z nagraniem, na którym człowiek mówi „tak”. W dzisiejszym świecie, całkowicie zdalnym i pozbawionym twarzy, można próbować uzyskać jakiś dostęp, coś odblokować, autoryzować, zmienić dane

– wylicza Adam Gordon.

Jak wskazuje, niebagatelną rolę w tym procederze odegra sztuczna inteligencja, a konkretniej chatboty, które obecnie są już „tak zaawansowane, że mogą bez trudu przebrać się za człowieka i naśladować ludzkie maniery”. Może wciąż nie w czasie rzeczywistym, ale jednak.

Kradzież głosu – fakty i mity

W ostatnim czasie chyba najbardziej powszechna obawa dotyczy kradzieży głosu, tj. sytuacji, w której przestępca zadzwoni i dzięki AI, będzie posługiwał się znajomym głosem, należącym na przykład do krewnego. 

Fakt jest taki, że choć wielu bije na alarm, klonowanie głosu w czasie rzeczywistym to zadanie piekielnie wymagające obliczeniowo, stąd raczej mało realne. Przynajmniej na tę chwilę. Nie oznacza to jednak, że manipulacja rozmową nie stanowi zagrożenia. Tylko, jest to zagrożenie nieco inne, niż mogłoby się wydawać.

Adam Gordon twierdzi, że robot wcale nie musi udawać konkretnej osoby. Wystarczy, że brzmi wiarygodnie jako człowiek, a to jego zdaniem otwiera szerokie pole do wstępnego przesiewania potencjalnych ofiar. 

Na dalszym etapie z kolei, połączone z prawdziwymi nagraniami rozmów z ofiarą, może stanowić podstawę pod tworzenie fikcyjnych konwersacji. Finalnie mogących posłużyć na przykład do szantażowania ofiary albo osób z jej najbliższego otoczenia.

Nieznanych numerów najlepiej w ogóle nie odbieraj

Zalecenie Adama Gordona jest proste: nieznanych numerów w ogóle nie powinno się odbierać. Jeśli telefon jest prywatny, nie służbowy, a ty nie oczekujesz na żadne szczególne połączenie, nie podnoś słuchawki. Tylko tyle i aż tyle.

Oczywiście tu dochodzi jeszcze kwestia fałszowania identyfikatorów, gdyż, o czym doskonale wiadomo, numer jednak może być znany, ale dzwoniący fałszywy. Tym niemniej akurat takiego obrotu spraw w żaden sposób nie da się wykluczyć. Aż do momentu podniesienia słuchawki. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: RD, oprac. własne